Strona 55 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: sob maja 29, 2010 9:05 pm
autor: manianera
ol. pisze:Wiem, że to minie, ale na razie mi do tego nie spieszno.
ol., takie pańci każdy szczuras by sobie życzył - dającej mu tak wiele miejsca w sercu, nawet miejsca na ból... To pokazuje wielkie przywiązanie, ale i dużą dojrzałość - przecież najłatwiej szybko zapomnieć, zając się czymś innym...

Re: moje szczupaki kochane

: ndz maja 30, 2010 8:10 pm
autor: ol.
Taka scenka ze wspólnego pożycia Pistola i Dżuma
http://www.youtube.com/watch?v=P0YOvFtYkIo

Mieli być sobie towarzyszami na stare lata, ale parą byli wybitnie niedobraną.
(i tak jak w moim szczurzym testamencie stoi, że Misia z Hermanem, a Barucha z Ulriką nie wolno w żadnym wypadku rozdzielić, tak przy tej dwójce dyspozycja ogranicza się tylko do znalezienia dobrego domu...)

Pamiętam szczególnie jedno tragikomiczne starcie w kartonie, głupie wspomnienie, ale właśnie w związku z nim odszukałam ten fragment.
Pistol zawsze rościł sobie prawo do przestrzeni zamkniętych: kartonów, kołder; Dżum, nie czując się w nich pewnie, nawet lekko podszczypnięty, przesadzał z reakcją. A cóż dopiero, kiedy właśnie skrycie zajadał sobie znaleziony kąsek !
Któryś biały grzmotek na to się nawinął - wszedł w ten kocioł, oberwał i wyleciał z hukiem; i byłby niemądry wrócił, gdybym szybciej dwóch pomponów przebrzydłych nie wytrząsnęła z kartonu ::) .

Zaczynał zwykle Pistol, ale jak już na dobre rozsierdził Dżuma, to jemu trzeba było przychodzić w sukurs.
Na hamaku tolerowali się wzajemnie, a wogóle ich stosunki były najlepsze, kiedy obj spali twardym snem.

Dwa zawzięte roczniaki ).


Siedem dni dzisiaj

Obrazek




Z innych: chyba coś znowu się czepiło Barucha :-[
Maluch czuje się dobrze, więc może skończy się tylko na antybiotyku. Po witaminach i beta, jednak nie przeszło (nigdy nie przechodzi ;< ). Tylko co, teraz już tylko miesiąc przepustki ?

Re: moje szczupaki kochane

: pn maja 31, 2010 10:04 am
autor: Nue
Ech, te szczury, są z nami tylko przez chwilę, a tyle pustki po sobie zostawiają... :( My teraz już z uśmiechem umiemy wspominać wyczyny Frapinka, ale to zabrało trochę czasu.
Dużo zdrówka dla Barucha, niech wraca do zdrowia i nie martwi pańci!

Re: moje szczupaki kochane

: pn maja 31, 2010 5:00 pm
autor: unipaks
Baruszku kochany , zdrowiej szybciutko i niech już nie wracają żadne takie niedomagania! :) My tu ślemy pozytywne myśli i życzymy poprawy kondycji :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn maja 31, 2010 5:04 pm
autor: alken
zdrowiej Baruszku i nie choruj już więcej.
nas tez dopadła klątwa labika :-\

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 01, 2010 8:44 am
autor: Jessica
zdrowiej szybciutko! nie choruj prosimy! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 01, 2010 3:54 pm
autor: *Delilah*
Miłośnicy szczurów, jak dla mnie zawsze będą po trosze masochistami...
... Każda ogoniasta istotka zabiera swój kawałek duszy...
A my ?
Musimy żyć dalej, zszywać rany i czekać na następne...


A Pistol tak bardzo przypomina mi Masumkę...


Baruchu walcz ! :*

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 01, 2010 8:47 pm
autor: ol.
Jesteśmy z Baruszaduszą po trzech seansach nebulizacji.
Nie jest tak jak naiwnie sobie wyobrażałam, skutecznie i bezstresowo. Baruch się bardzo denerwuje, jeśli mierzyć ilością kupek, co najmniej cztery razy bardziej niż przy zastrzykach, tam raczej nie zdarzało mu się, teraz za każdym razem.
I widok jego to spanikowanego to zrezygnowanego za zaparowaną ścianą, nie jest bynajmniej kojący.
W rezultacie wszystkie podejścia skończyły się przed czasem :-[ Żeby mieć pewność, że jednak jest leczony wzięłam też tabletki. Ranną dawkę dostaje doustnie, wieczorną wziewnie, a i tak zastanawiam się czy to warte jego strachu i czy całkiem nie odstąpić od nebuliizacji. Myślałam, że będzie łatwiej, a jak na razie kojarzy się nieodparcie z laboratorum, które już przecież opuścił !

Ma pełne prawo czuć urazę, a co szczupaczek zrobił szczupaczek kiedy tylko otworzyła się dziś pokrywa – dał nura do rękawa oprawcy :-X

Zmartwienie numer dwa - u Hermana powróciły krwawe wybroczyny z nosa. Miał je już kiedyś, potem sporadycznie, raz zdarzyło się jakiś miesiąc temu, w ciągu ostatnich 7 dni - już dwa razy. To nie jest porfiryna jak kiedyś myśleliśmy, tylko krew. Weterynarz na miejscu snuje jakieś teorie o podrażnionej śluzówce, zamiast czegoś na wzmocnienie naczyń krwionośnych, dałby mu antybiotyk, na co sam nie wie, ”w sumie mógłby” dać mu witminę K, ale lepiej żebym przyszła po świętach, może wymyśli coś innego etc.
Tak właśnie jest na miejscu >:( .
Herman sprawia wrażenie słabszego, chorego nie – ale słabszego. Jutro więc znowu do Poznania, ale dopiero po południu, więc nawet nie chcę myśleć o której wrócimy do domu.

Poza tym: Misiu się bunkruje. Dżum je bez umiaru. Ulrika chodzi z wydzierganym na pupie półksiężycem. Zarosło jej się od wcześniejszego, i jedynego jak dotąd, podcięcia i choć właściwie rozróżniam już jujki bez pomocy oznaczeń, to ze względu na chorobę Barucha i onegdajszą pomyłkę przy zastrzykach, wolę żeby identyfikacja była stuprocentowa.
Sądząc po reakcji na hałas maszyny, Urczyk nie wybaczyłby mi gdybym jego zamiast Barucha zagarnęła na seans w plastikowym pudle. Od wczoraj przemyka pod ścianami, jeśli już podejdzie to z dużą rezerwą po smakołyk.


Chciałabym, żeby wieści były lepsze, ale ostatnio same takie :(

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 12:35 am
autor: denewa
Ol. trzymamy mocno kciuki za Baruszka. Ufa Ci maluszek i słusznie bo chcesz dla niego jak najlepiej...
A ja z 15 minut polowałam na Polar, jako na ostatnią ściąganą z wybiegu. Ostatecznie mi się udało ją ale szczurek nieufny... :-\

Hermanowi zdrówka - mamy nadzieję, że to nic poważnego i o standardowe wzmocnienie chodzi. Najgorsze, że dobry wet daleko... :-\

Mimo wszystko uśmiechu na Twojej twarzy życzymy - Misiu, Dżum i Ulrczyk tego potrzebują :)

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 1:19 am
autor: unipaks
Kochany Baruch :) Jak go będziesz tulić , słodziaka jednego , to posmyraj go za uszkiem ode mnie i daj buziaczka :-* I Hermana wytul też :) Niech jazda do Poznania będzie jak najmniej uciążliwa i niech przyniesie jakieś rozsądne rozwiązanie zagadki; trzymamy za was kciuki i za dobre wieści! :)

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 7:59 am
autor: alken
Hermankowi na krwawienia pokrzywę, w postaci herbacianej bądź spreparowanej jak szpinak.
A Baruszkowi dużo sił i zdrówka :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 11:38 am
autor: Sysa
Ależ szczurki sobie u Ciebie rozrabiają :( Trzymamy mocno kciuki, zeby wszystko było dobrze!

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 11:48 am
autor: Nue
Weterynarz na miejscu snuje jakieś teorie o podrażnionej śluzówce, zamiast czegoś na wzmocnienie naczyń krwionośnych, dałby mu antybiotyk, na co sam nie wie, ”w sumie mógłby” dać mu witminę K, ale lepiej żebym przyszła po świętach, może wymyśli coś innego etc.
Może okruszek rutinoscorbinu do łapki? Uwzględnienie w diecie papryki czerwonej, pomidora, zielonej pietruszki? Choć pewnie dostają zdrowe dobra wszelakie...

Kurczę, nie zazdroszczę Ci, każdy tu doskonale zna ten stres, jak w stadku coś jest nie tak, stres gorszy tym bardziej, że nie do końca wiadomo, dlaczego... Tak czy inaczej mocno kciukamy za szczupaki! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 10:39 pm
autor: unipaks
I co , udało wam się dotrzeć do Poznania , coś konkretniejszego wiadomo? Mam nadzieję , że jest diagnoza i da się coś poradzić na te wybroczyny u Hermana , i wyprowadzić Barucha z choroby :) Trzymamy za was kciuki bardzo mocno!

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 02, 2010 10:41 pm
autor: alken
my też myślimy i trzymamy kciuki :-*