Re: Moje panieneczki - Pożegnalismy Kluseczkę
: ndz cze 08, 2014 8:39 pm
Jesteśmy jeszcze... spędziłam straszliwą noc, patrząc, czy oddycha i przygotowując się na ewentualne pożegnanie
Od wczoraj panna nie je, wieczorem też zaczęła odmawiać wody. Podajemy z lekami po troszku nutridrink, strzykawką do pysia, to musi wystarczyć
Rano dziś trzymała to w dziobku i nie chciała połknąć. Jest bardzo, bardzo słaba, leży, w nocy już nie była w stanie się podnieść i iść
Nie za bardzo chciała towarzystwa, ani naszego, ani szczurów - Liwcia poszła do niej, wyiskała, wylizała, umyła ogonek, a potem pacała delikatnie łapką, zupełnie jakby pytała "a co Tobie, kochana?" Czarnuś jednak odsunęła się i Liwcia dała jej spokój. Tula z kolei przykrywała ją chusteczkami, nosiła i okrywała
Zabraliśmy dziś Czarnuszkę do lecznicy, poleżała trochę pod tlenem, dostała witaminę. Mimo tego, co ja widzę, doktor mówi, że nie jest tak źle, że serce niestety tak właśnie daje się we znaki, a dodatkowo pogoda obecna wyjątkowo nie sprzyja, że to normalne, że nie chce jeść i pić, i ogólnie, że nie w takim stanie się szczury wyciągało. Nie ma jakichś mocnych duszności, boczki delikatnie się ruszają, tylko ta słabość straszliwa i zrezygnowanie




Zabraliśmy dziś Czarnuszkę do lecznicy, poleżała trochę pod tlenem, dostała witaminę. Mimo tego, co ja widzę, doktor mówi, że nie jest tak źle, że serce niestety tak właśnie daje się we znaki, a dodatkowo pogoda obecna wyjątkowo nie sprzyja, że to normalne, że nie chce jeść i pić, i ogólnie, że nie w takim stanie się szczury wyciągało. Nie ma jakichś mocnych duszności, boczki delikatnie się ruszają, tylko ta słabość straszliwa i zrezygnowanie
