Strona 56 z 85

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: ndz wrz 23, 2007 8:40 pm
autor: limba
Telimenka.. jestem z Ciebie dumna jak chorera :D I ja sie musze zebrac. Tyle w nim wspomnien...
satanka :) wymiziane oczywiscie...
Wyniki baan dopiero za jakies 2 tyg :/ wiec nerwow jeszcze troche mnie czeka.
Chlopcy goja sie w miare, co prawda pozbyli sie kilku szwow ale na szczescie ranki sie goja i nic sie nie rozlazlo (przepisowe co najmniej 3 dni wytrzymali ;) )
Z Eliota zaczyna robic sie prawdziwy miziak, i co sie dowiedzialam ze wszyscy jego koledzy z lab w koncu znalezli domki :D Imbir mimo poczatkowego focha zasnal ostatnio wtulony w moja reke wiec chyba sie odbrazil moj duzy mis :)

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: pn wrz 24, 2007 9:09 pm
autor: Telimenka
nie no Imbir to taki słodki placek....  ::) ::) ::) w ogole slodkie masz to stadko mniam mniam  :P :P :P. no wspomnien faktycznie duuuzo....w ogole wielkie masz serducho! mizianko dla Ogonkow i dla Kobyłki.... :-* :-* :-*

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: pt wrz 28, 2007 4:47 pm
autor: limba
Wszystko wymiziane, wyczochrane, wymeczone :D


No chlopcy juz po zdjeciu szwow. U obu ranki ladnie sie pogoily, a chlopcy dla przyzwoitosci zostawili po 2 szwy dla pani wet. Dzis trafilismy na dr Jablonska, rowniez bardzo fajna pani wet. Na razie nic poza tym ze ladnie szwy zdejmuje nie moge powiedziec, ale bardzo ciepla i sympatyczna. Troche obawialam sie ze z Eliotem nie pojdzie latwo przy zdejmowaniu, ale jak zwykle moj wacikoslaw milo mnie zaskoczyl :) Jestem z nich niewyobrazalnie dumna :) No i jeszcze kociszcze mialo zabiegi czyszczenia syfiastych uszu, no i okazalo sie ze jest podziebiony wiec jeszcze kocisko na antybiotyku. (jestem wielka udalo mi sie dac kotu tabletke ;) )

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: pt wrz 28, 2007 5:42 pm
autor: Nina
Super, że potwory sie dobrze goją  ;)
limba pisze: (jestem wielka udalo mi sie dac kotu tabletke ;) )
To ja może mojego rudzielca podrzuce? Tak w ramach wprawiania sie w podawaniu tabletek  :P Musiałabym być sadystkom bez serca... Temu kotu nie da sie podać żadnych leków inaczej niż w zastrzyku  :-\
Rudego kota współczuje :P  Chociaż ładny jest sierściuch  :D

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: sob wrz 29, 2007 8:48 am
autor: IVA
Ode mnie również mizanka dla rekonwalescentów :).
Kociak śliczny, gratuluję, proszę o wygłaskanie rudego futra :)

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: sob wrz 29, 2007 11:12 am
autor: Viss
Matko bolesna! To Ty limba wzięłaś to małe rude rozgadane z Oazy??
Kociak jest przesłodki, przeuroczy i od razu podbił moje serce. I strrrasznie gadatliwy. :D W Oazie łaził za ludzmi, wpychał się na ręce a jak był wyganiany, to okropnie marudził. W życiu nie widziałam takiego gadającego kota. Sama słodycz z niego. Jak go brałam na ręce, to nie mogląm się go potem pozbyć :D

Strasznie się cieszę, że trafił do Ciebie. Napisz czy dalej taki z niego jazgot. I bardzo proszę o więcej fot rudzielca. Piękny ma kolor, ciemno rudy, wyjątkowy.

Chłopcy się na pewno ładnie goją, mój wacik tymczasowy też. Jakimś cudem, mimo zdjętego kołnieża, nie rozpruł się i wet zdejmował wszystkie szwy! Szok. Ale dumna jestem z niego.
Cieszę się, że z El taki miziak i słodziak, teraz się chyba całkiem rozpłyniesz od tej szczurzej miłości :D

Pozdrawiam

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: sob wrz 29, 2007 12:00 pm
autor: Nina
Viss pisze: Matko bolesna! To Ty limba wzięłaś to małe rude rozgadane z Oazy??
Z tego co wiem, limba znalazła kociaka pod sklepem, podczas deszczu. A to, że darł sie w niebogłosy to prawda :P

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: pn paź 01, 2007 10:28 am
autor: Viss
Acha, rozumiem. Na zdjęciu wygląda całkiem jak ten oazowy. Tak czy inaczej, kocie zycie uratowane, to najważniejsze.

Odp: Moje smrodziuchy... Mala sala pooperacyjna w domu...

: śr paź 03, 2007 12:45 pm
autor: limba
Bardzo prosze o kciuki za Keksa. Jego stan nie jest dobry. Zaczelo sie 2 dni temu od lekkiego wyplywu z oczka. Wczoraj wieczorem wyplyw byl z obu oczek, niunio zachowywal sie jakby mu cos w buzce przeszkadzalo no i ledwo jadl. Myslalam ze znowu zabki mu przerosly i z rano polecialam do weta. Niestety istnieje podejrzenie ze problem jest z tylnymi zabkami, i nie daj Boze zrobil sie tam ropien. Jesli bedzie wymagany zabieg to nie wiadomo czy wet ze wzgledu na wiek Kenia i stan zdecyduje sie go wykonac, a wtedy zostanie tylko pomoc dorazna. Dostal dis antybiotyk i lek przeciwbolowy, a jutro jade do dr Jalonickiej. Boze czemu zawsze to co niedobre musi sie przydarzac temu i tak skrzywdzonemu przez los zwierzakowi. :(( Prosze was o mocne kciuki za niego. Moja kochana chudzinka...

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: śr paź 03, 2007 1:15 pm
autor: Telimenka
trzymam kciuki za Kenia....  :) da rade Chudzielec....On jest przecudny  ;). musi byc dobrze!!

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: śr paź 03, 2007 4:42 pm
autor: Oleczka
Trzymamy z Mysia  mocno kciuki
bedzie dobrze
( a wiesz ze do Oazy trzeba sie na wizyty umawiac ? )

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: śr paź 03, 2007 4:44 pm
autor: Agata
Ke-nio, Ke-nio, Ke-nio!

Kciukamy, kciukamy mocno! Bedzie dobrze. :] Musi być.

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: śr paź 03, 2007 4:49 pm
autor: Oleczka
chcialam edytowac ale cos mi sie zepsulo :P
teraz zobaczylam ze sama o tym pisalas :P ze trzeba sie umawiac :P bardzo przytomna jestem ::)

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: śr paź 03, 2007 5:21 pm
autor: odmienna
uu! pewnie, że kciuki trzymane za Keniulkową mordeczkę!
Pociesz go, że ludzie też miewają problemy z zębami i w dodatku w większości pioruńsko boją się dentystów (choć, szczurki to dobre stworzenia i pewnie nic im nie lepiej, że innym gorzej...)

-co oni bidoki mają z tymi ropniami- pół życia na antybiotykach...

Odp: Moje smrodziuchy... Poprosze o kciuki za Kenia...

: czw paź 04, 2007 6:37 pm
autor: limba
Kenio dziekuje bardzo i prosi aby trzymania nie przerywac.
Dzis konsultacja z dr Jalonicka i z jednej strony jest dobrze a z drugiej zle. Tzn na szczescie doktor wczoraj sie pomylila co do zebow. Dzis dr Jalonicka po wnikliwym badaniu i przestudiowaniu RTG ze z zabkami nic sie nie dzieje. Wszystkie wystepujace objawy, sa najprawdopodobniej objawem bolu :(, wiec mozliwe ze rozwija sie gdzies stan zapalny. Jest mozliwe ze tez ze wzgledu na jego problemy neurologiczne rozwija sie cos w glowce, a na to wplywu nie ma zadnego. Na razie jest na bardzo mocnym przeciwbolowym leku na F ( z tego wszystkiego oczywiscie wypadla mi nazwa z glowy), i na antybiotyku no i sie okaze. Ja sie nie poddam latwo, mam nadzieje ze Kenio tez nie i niedlugo bedzie mogl zapomniec o chorobie moje nieszczescie kochane. Tak dzielnie znosil wszystkie badania, Rtg jestem z niego strasznie dumna. Ale dzis pod koniec juz bylo widac ze ma dosc tych wizyt.