Strona 57 z 293
Re: moje szczupaki kochane
: ndz cze 06, 2010 8:17 pm
autor: alken
cieszę się, że u Was już lepiej, oby tak pozostało.
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 07, 2010 7:44 am
autor: Sysa
Ja wiem, że weci to jeszcze nieczynni, ale już podpytam tak na powizytową przyszłość: jak tam z Baruszkiem?
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 07, 2010 8:21 pm
autor: ol.
Właśnie, z Baruszkiem ...
Zapeszyłam

.
Po 8 dniach antybiotyku, w tym trzech względnego spokoju, Baruch znów jest dziś chodzącym klekotaniem.
Tak jakby w ogóle nie był leczony !
Jutro znowu do Komornik, bo co innego ?
tutaj na miejscu nie byliśmy, bo nie ma sensu go dwa dni z rzędu stresować
tylko znowu wlec go tak daleko ?!
Kiedy wziął makaron na obiad i zaraz porzucił w kącie, tak jak kolejne proponowane rzeczy, myślałam, że jesteśmy tam gdzie ostatnio.
Przez całe popołudnie i wieczór jedyne co zjadł chętnie to kukurydza z puszki, płukana kilka razy, a i tak nie wiem czy z nią nie przesadził. Ale jeśli nic innego nie chce ?
A, jeszcze jogurt zjadł;
w kukurydzy - antybiotyk, w jogurcie - antidotum na antybiotyk - akurat tyle ile chory potrzebuje ...
Choć teraz biega i wspina się, wiem, że wystarczy kilka godzin, żeby zmienić obraz sytuacji. Jak ostatnio.
Do południa zaś dzwoniłam do tamtej kliniki i powiedziałam o mniszkach.
Dr Piechocki nie miał takiego przypadku i nic nie wniósł do sprawy. Zresztą nie spodziewałam się wiele, miał przecież do dyspozycji tylko zdjęcia. Po tym uzupełnieniu lekarka będzie jeszcze raz z nim rozmawiała, ale dla mnie ciąg przyczynowo-skutkowy jest już oczywisty. Mniszki nie były może pierwotną przyczyną śmierci, ale bezpośrednią – ewidentnie.
Wcale nie muszę się obwiniać, odmienna, wystarczy sama świadomość
Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 08, 2010 12:22 am
autor: unipaks
Baruszku kochany , myślimy o tobie , życząc pozbycia się dokuczliwego paskudztwa i trzymając kciuki za wyzdrowienie

Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 08, 2010 8:53 pm
autor: Jessica
Baruszku kochany,nie strasz nas! jesteśmy z wami

Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 08, 2010 10:47 pm
autor: denewa
Mniszek?? O kurczę...
Ja naszym też podaję od kiedy się pojawił, uwielbiają mlecz...
Nie mogłaś wiedzieć
ol. - nie wiem czy ktokolwiek wie...
Co za słodkie łapinki i mordeczka
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C06992.jpg
Wszędobylskie białe stworki
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C06936.jpg
Nasza mała Polar już się nieźle rozkręciła więc coraz lepiej wiem co to znaczy kochany labiś: słodki, spokojny ale ciekawski i szybki
A Baruch to niech zdrowieje wreszcie - zdrówka!
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 10:31 am
autor: Sysa
A może to kwestia polipów, a płucka są czyste? Tak jest z Bąblem, ze nic mu nie dolega osłuchowo, a czasem jak się zdenerwuje (czyli u weta najczęsciej) to świszczy... Prawdopodobnie zostały mu pozapalne polipy.
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 10:34 am
autor: sssouzie
kurczę, niech już nic nie chrumka i nie śwista
niech Baruszydło zdrowieje!
wysyłamy wszystkim wam serdeczne uściski- ja i dziewczyny

Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:16 pm
autor: ol.
Byliśmy wczoraj z Baruchem na konsultacji, która sama w sobie niewiele wniosła. Doktor twierdził, że pacjent jest zatruty antybiotykami (poczułam się jak dziecko, któremu się tłumaczy, że za dużo cukierków szkodzi) i jedyne co go z tego wyciągnie to homeopatia.
Prawda - od stycznia całe mnóstwo leków (niektóre zresztą zapisane w tym samym gabinecie) było ładowane w maleńkość, ale, mój boże, taka potrzeba była , nie pomagało wkroczenie z witaminami i betaglukanem, zawsze od nich zaczynaliśmy
A żaden z lekarzy też nie pokwapił się szukać głębokiej przyczyny.
Baruszadusza uparcie się kamuflował i nie chrumknął w gabinecie ani razu, wnet po powrocie do domu – koncert ! Próbowałam przekazać lekarzowi, że ma przed sobą zafałszowany obraz stanu szczura, ale chyba to do niego nie dotarło.
Jednak to wszystko nieważne teraz.
Na moje nalegania, z uśmiechem pobłażania na ustach - lekarz przystał na zrobienie zdjęcia rtg.
Dziś dzwoniłam dowiedzieć się o wynik – wrodzona wada serca. Serce i płuca są „mikroskopijnej wielkości”. I nie ma na to lekarstwa ! jedyną szansą dla człowieka z takim sercem byłby przeszczep...
Piszę to wciąż nie dowierzając. Baruch nie męczy się wcale, biega, wspina się, nie wygląda jakby wydolność tego małego serca go w czymś ograniczała ! Gdyby nie comiesięczne infekcje i to charczenie !
I nie chce mi się wierzyć, że nie ma na to rady
Doktor obstawał przy homeopatycznych (receptę wypisał zresztą jeszcze przed zrobieniem zdjęcia), mówił że leczenie kardiologiczne nie znajduje w tym wypadku zastosowania.
Ale czy rzeczywiście ? Nie mogę i jeszcze raz nie mogę w to uwierzyć. Jak tylko przyśle mi zdjęcie będę prosić innych lekarzy o opinię.
Maluszku mój, nawet i serce stworzono Ci malutkie...
a oczkami topisz człowieka jak wosk
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:29 pm
autor: alken
jejku, może pomoże takie leczenie jak u klimejszyn?
ja mam do homeopatii mieszane uczucia, a już w ogóle jak to nie jest infekcja tylko wrodzone...
coś musi być, żeby pomóc Baruszkowi. musi...
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:48 pm
autor: klimejszyn
kurczę, u nas płucka i serca wyszły w porządku na rtg.
ale też nie robiliśmy zdjęcia tak, żeby serce było widać, ale patrząc na zdjecie z boku pani Dr powiedziała, że u szczurów serce ogólnie jest duże, a na zdjęciu właśnie takie wyszło.
musi mu coś pomóc

Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:52 pm
autor: ol.
o takim myślałam jadąc tam wczoraj, nie wiedząc czy i jak wyjdzie zdjęcie (u klimejszyn nie wykazało nieprawidłowości),
po dzisiejszej informacji, po prostu musi się wypowiedzieć ktoś jeszcze zanim uwierzę, że nie można absolutnie nic zrobić;
homeopatyczne nie są na serce, jeden jest na oczyszczenie węzłów chłonnych z toksyn, drugi na zwiększenie odporności, wykupiłam jeden w tabletkach na próbę czy w ogóle Baruch będzie chciał go przyjmować bez użycia siły, bo te leki podaje się w specyficzny sposób: 3 x d pół godz. przed posiłkiem i nie wolno mieszać z niczym oprócz wody - u szczura sprowadza się to do podawania strzykawką, w czym nie jestem dobra; dziś udało mi się skłonić Barucha do wypicia zawiesiny, bez entuzjazmu, ale też całkiem dobrwolnie - wypił prawie wszystko; jeśli tak będzie to wyglądać, będę mu dawać dalej;
co do samej homeopatii, koleżanka dziś zachwalała mi bardzo efekty jej działania u swoich dzieci, w necie czyta się i takie i takie oceny; sama nigdy nie stosowałam, w ogóle jestem niedowiarkiem jeśli chodzi o medycynę, również konwencjonalną, więc nic tu po mojej opinii; trzeba coś robić, choćby w oczekiwaniu na zdjęcie
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:55 pm
autor: alken
o, to w takim razie kciukam żeby pił dobrowolnie, po co ma się jeszcze dodatkowo stresować pojeniem na siłę.
ważne, żeby coś robić.
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:58 pm
autor: ol.
klimejszyn, my robiliśmy "z góry", jeszcze go nie widziałam, przyjdzie pcztą razem z opisem i wtedy zacznę działać;
z tego co kojarzę jest jakaś znana lekarka, z którą można korespondować meilowo, prawda ?
muszę się jeszcze zorientować
o, to w takim razie kciukam żeby pił dobrowolnie, po co ma się jeszcze dodatkowo stresować pojeniem na siłę.
jeśli do tego dojdzie - zrezygnuję, to raczej nie jest aż tak cenne lekarstwo, żeby jego przyjmowanie miał okupić stresem
Re: moje szczupaki kochane
: śr cze 09, 2010 8:59 pm
autor: alken
na spsie jest lewandowska, nie wiem czy to o nią chodzi.