Tia, taplanie się w torciku jest jedną z największych przyjemności urodzinowych, więc nie śmiem jej maluchom odbierać. Przezornie daję torcik przed sprzątaniem.
Znowu nastały u nas takie miłe, nudne dni. Dziewczęta rozrabiają, Misio posypia. Ostatnio zmienił tylko miejsce, bo za kanapą od ściany za bardzo ciągnie i przeniósł się pod telewizor. Małe Białe trochę posmarkuje. Nowe szmatki w klatce nacięte z puchatego, cieplutkiego koca, który dziewczęta przewidująco naznaczyły na jesieni, nie znalazł uznania i dzisiaj rano znalazłam stosik na dnie kuwety. Niewdzięczne!
Palmyra ma dzisiaj rujkę, ale przeżywa ją jakoś inaczej niż zwykle: na smutno, wręcz lirycznie. Może dlatego, że tymczasowicz wyjechał. Polegiwała w miejscu, gdzie stała jego klatka, pozy robiła nieziemskie, a to łebek zwieszony, a to szyja łabędzia albo przeciąganie nóżek. Potem przeniosła się do mnie na kolana i powtórzyła ten balet.

Nigdy nie wysiedziała mi na kolanach tak długo!