Puściłam wczoraj szczury ...
Postanowiłam, że jak nie puszczę ich na głęboką wodę, to przyzwyczajanie się do kota z najgłębszej dziury w klatce, zajmie im wieki. Wywaliłam w przedpokoju pudła, transporterki i kryjówki, usiadłam na ziemi i pilnowałam.....
Małe Czochradełko zwaliło mnie z nóg ... Jako ta pierwsza odważna, nie dość że postanowiła sobie nic z kota nie robić, to jeszcze urządziła sobie normalny wybieg zachowując się jakby nic się nie zmieniło ..
Na początku wybiegu podeszła do kotki .. obwąchała ... a kota całkowicie zdezorientowana jedyne co mogła robić to unikać dotyku ( jakby się brzydziła xD )
Większość wybiegu reszta szczurów siedziała w transporterku i pudełku wystawiając tylko noski. Od czasu do czasu, któreś śmignęło tylko z jednego pudła do drugiego. Kota się nimi nie interesowała. Bardziej ciekawiło ją "pierwsze odważne".
Kotka siedziała i przyglądała się bacznie małej Czo. Robiła pozy do ataku, ale ani myślała rzucić się na nią ... Startowała z rozpędu i wyskoku w jej stronę, kiedy traciła ją z oczu .. tylko po to, żeby jak już do niej dobiegnie podskoczyć próbując wyhamować .... zanim ją niechcący zdepcze ( dotknie ). Ani z tych skoków, ani z biegania .. mała Czo nie robiła sobie totalnie nic. Jakby jej nie zauważała.
Pod koniec wybiegu, wyjść z ukrycia postanowiła też Jagódka. Jagódka bardziej nieśmiale obwąchała kota .. po czym postanowiła że jednak nie chce jej wchodzić w drogę.
Kotka znudziła się o poszła spać na środku przedpokoju. Tak mniej więcej przebiegał pierwszy dzień łączenia



Zdjęć mało ... wolałam mieć ręce w pogotowiu

.