Strona 58 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 09, 2010 9:01 pm
autor: sssouzie
nawet nic konstruktywnego dodać nie mogę- a tak bym chciała.
zupełnie nie mamy doświadczenia z serduszkami- mogę za to z całych sił i ja trzymać kciuki,
żeby Baruszek pił lekarstwo w całości, na zdrowie!

tak przykro czytać o niezasłużonych słabościach naszych dzieciaków, niech to się wreszcie zatrzyma :-\

a meilowo się kontaktować można chyba z dr, Mileną Wojtyś. chyba, że chodzi o panią z SPS'u której nie znam zupełnie

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 09, 2010 9:04 pm
autor: ol.
tak, o Wojtyś myślałam, ale jeśli jest taka możliwość to na sps-ie też

dzięki dziewczyny

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 09, 2010 9:35 pm
autor: unipaks
magica-de-spell
z dr Lewandowska online przez Skype

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 09, 2010 11:33 pm
autor: Nakasha
Tutaj jest artykuł o kardiomopatii (tyczy się tak samo powiększonego, jak i pomniejszonego serca)
http://ratguide.com/health/cardiovascul ... opathy.php

Tutaj o prawidłowej wielkości serca:

http://www.ratfanclub.org/hearts.html

Są leki, które wspomagają pracę serca... mam nadzieję, że jednak uda się chociaż trochę ulżyć....

Re: moje szczupaki kochane

: czw cze 10, 2010 8:05 am
autor: Sysa
Jejku :( Trzymam kciuki za Baruszka. Zeby mu jednak serduszko nie dokuczało, żeby było silne mimo małej wielkości..

Re: moje szczupaki kochane

: czw cze 10, 2010 6:54 pm
autor: odmienna
ol, oczywiście nie wiele zmienia moje „wydawanie się” ale jak tylko dostaniesz zdjęcia, koniecznie je zeskanuj. Jakiś dziwny ten weterynarz, który postawił diagnozę.
A już zupełnie nie wierzę, że nic się zrobić nie da.
Z sercem nigdy żartów nie ma, ale z drugiej strony, trudno mi uwierzyć, że to serduszko jest aż tak maleńkie, żeby po obejrzeniu zdjęcia stwierdzić, że „nic z tego” – ciekawe, czy człowieka też by tak diagnozował-„malutkie. Proszę się ustawić w kolejce do przeszczepu”.
Zresztą, jeśli nawet jest maleńkie, to ono jest Baruszkowe i nie ma co, tak od razu go na straty spisywać.
Baruch nie męczy się wcale, biega, wspina się, nie wygląda jakby wydolność tego małego serca go w czymś ograniczała ! Gdyby nie comiesięczne infekcje i to charczenie !
i tak ma być! A skoro już wiadomo, że coś jest nie tak- na pewno będzie wam łatwiej zapobiec jakiemuś dramatycznemu rozwojowi wydarzeń. Gdybym zaczęła leczyć Gacusiowe serduszko zanim choroba przygniotła go stutonową górą, pewnie miałby większa szansę być tu dzisiaj. A Baruch jest i wierzę, że długo zostanie!

Re: moje szczupaki kochane

: czw cze 10, 2010 7:46 pm
autor: ol.
Udało mi się nawiązać kontakt z dr Wojtyś, jej wstępne szacunki są bardziej optymistyczne niż przedwczorajsze, ale oczywiście nie powie nic pewnego bez obejrzenia zdjęcia. A na to wciąż czekam :( .
Mam nadzieję, że jutro przyjdzie, bo jak nie to potem weekend...

Strasznie żałuję, że tak długo zwlekaliśmy z tym zdjęciem, od kiedy przecież wszyscy powtarzali, że może mieć decydujące znaczenie /

Odmienna mi też "się wydaje" i też próbuję wydusić coś sensownego z tych okruchów informacji, które posiadam na temat szczurzych sercowych przypadłości.
 
Czytałam już ten artykuł na rat guide, który podajesz Nakasha. Typowo o małych sercach tam nie piszą, raczej o powiększonych w wyniku choroby. Jednak przemyślawszy rzecz, wydaje mi sie, że wielkość sama w sobie nie jest tutaj aż tak istotna, bardziej motoryka tego serca - fakt, że działa ono w warunkach ciągłego przeciążenia - co może doprowadzić do takich samych przerostów jakie dotykają prawidłowej wielkości organy. Małe serce też może być przerośnięte, albo może mieć niedomykające się zastawki. A to wszystko kardiomiopatie, które można leczyć - tak jak wskazano w artykule !
Wiadomo, że małego serca się nie wyleczy, nie powiększy się go, to oczywiste i szaleństwem byłoby tego od kogoś wymagać, ale małe chore serce (choćby było chore z powodu swoich rozmiarów) jest po prostu chorym sercem, któremu można pomóc, prawda ?

To tylko moje dyletanckie rozumowanie, ale przecież to szokująco małe serce spełnia swoja rolę już od 10-11 miesięcy życia Barucha, spełnia tak żarliwie, jak tylko je stać !
Nie jest więc zupełnie dysfunkcjnalne !

jeszcze
to czekanie teraz, kiedy leczenie jest prawie że na wyciągnięcie ręki...

Baruszek jest nadal żywy, ale słabo je :( . Kiedy objąć go ręką czuć jak się to "mikroskopijne", niechciane przez nikogo serce tłucze po całej klatce piersiowej. 

każdy dzień się liczy, a teraz nadeszły takie duszne - ciężkie dla sercowców :-[ .

Listonosza jutro będę wypatrywać jak nigdy dotąd.

Re: moje szczupaki kochane

: pt cze 11, 2010 3:52 am
autor: odmienna
:) od słów:
wydaje mi sie, że wielkość sama w sobie
do słów:
kiedy leczenie jest prawie że na wyciągnięcie ręki...
to jest dokładnie, toczka w toczkę to, co mi się tłucze po głowie. Ze szczególnym uwzględnieniem wzmianki o 11 miesiącach... ach, ten łopot pompki pod palcami;jakby się miało w dłoniach przerażonego ptaszka...

Re: moje szczupaki kochane

: pt cze 11, 2010 8:38 pm
autor: ol.
Zdjęcie nie doszło dziś. Spróbuję jeszcze jutro na poczcie, ale bardziej realny wydaje się dopiero poniedziałek :-[ .

Baruszek jakby zwolnił obroty, na co z jednej strony patrzę podejrzliwie, ale z drugiej uspokaja mnie zachowanie wszystkich innych rozumnych szczupaków, kóre dziś się nie przemęczały i aktywnść fizyczną ograniczyły do tuptania pod tapczanem.

Szczupak, któremu wróżki u kołyski zdrowego rozsądku poskąpiły - w liczbie jeden, zamiatał ogonem najciemniejsze kąty mieszkania, za nic mając że pełnienie roli bodyguarda co cna wyzzuło mnie z sił w ten upalny dzień.

Od pewnego czasu czubowi tak się w łepetynie poprzestawiało, że praktycznie nie uznaje już rozrywek pokojowych: rury – nudy, regał – nudy, kartony - nudy. Prawdziwe życie Hermańskiego źdźbła zaczyna się dopiero za drzwiami pokoju ::) .
Nie ma dnia, żeby swoich włości nie odwiedził, choć nie zawsze na tak długo jakby chciał (kiedy jujki mają parcie na kwiata albo ochotę na tapczanorąbankę, a Herman akurat w planach wyprawę rabunkową na stół kuchenny, tudzież wizytę w zlewie i nawiązanie kontaktu z kuzynami kanalarzami poprzez otwór odpływowy … zazwyczaj kończy się to tym, że to Herman ląduje pod zamkniętymi drzwiami). Dzisiaj jednak inni usunęli się w dobroczynny cień, więc Herman miał okazję pofolgować swojemu zamiłowaniu do włóczęgstwa :) .
Dopiero kiedy już na prawdę czułam, że nogi mam jak słoń zawróciłam go do pokoju.
Wtedy nadeszła pora na perswazję mimiczną, wielce dramatyczną, a ponieważ i to nie dało rezultatu - warowanie.
Warował dzielnie, czub mój do pozłoty, tak, że aż głowa zaczęła mu się kiwać ::) Ale otrząsał się co jakiś czas i dalej wlepiał ślepia w drzwi.
Aż w pewnym momencie któregoś z kolei otrząsu byłam świadkiem jak myśl zstępuje na szczura i rozpromienia jego rysy – Herman przypomniał sobie o komodzie ! (na komodzie ostatnio spożywa się u nas truskawki)
To była zmiana jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – na Hermana zstąpiła myśl, niemalże zmaterializowana jej postać !
I czarne słońce jak nowo narodzone pokicało na komodę :D

Jak się cieszę, że on taki !

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 9:05 am
autor: ol.
Myśmy się tak chłodzili

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

i to co się wszędobylskiemu udało znaleźć w kuchni (te truskawki tylko wyglądają na te same, których już pojadł na komodzie ;) )

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Baruch stara się być radosnym ptaszkiem. Gruchanie dopada go raz bardziej raz mniej. Wczoraj kiedy pozostawał więcej w spoczynku nie było go mocno słychać, dziś z rana było chłodniej więc pobiegał trochę i oddech od razu stał się cięższy. Trudniej mu też teraz zasnąć.

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 9:55 am
autor: sssouzie
jak się pięknie oczęta z zupą komponują! bo oczy widzą tylko zupę. taaaka musiała być dobra :D
Obrazek

długo się zastanawiałam nad tym zdjęciem. konkretniej nad misą
patrząc na miniaturkę byłam nawet w stanie sobie cię wyobrazić wydrążającą na potrzeby zdjęć misę z bochna chleba ;D
Obrazek
a to wystarczyło powiększyć zdjęcie i o, wszystko jasne ;D

nie rozróżniam zupełnie Twoich jujków. szczupaki ostatnimi czasy w ogóle mi się pomieszały jakoś ::)
mogłaby sołza prosić o jakąś ściągawkę?

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 9:57 am
autor: sssouzie
zapomniałam jeszcze o jednym zdjęciu popisać.
nie wiem czy ja niewyspana i zmęczona tak jestem, czy po prostu to tak wygląda:
Obrazek
szczur brodzący w mlecznej rzece ::)

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 10:18 am
autor: ol.
sssouzie pisze:nie rozróżniam zupełnie Twoich jujków. szczupaki ostatnimi czasy w ogóle mi się pomieszały jakoś ::)
mogłaby sołza prosić o jakąś ściągawkę?
jujek na zdjęciach i ja nie rozróżniam ;) , chyba że zapamiętam kogo akurat fociłam

przy gadziej misce jest na pewno Baruch, truskawki szama Ulrika, bo Baruch nie lubi, z chłodnika czerpali oboje więc trudno powiedzieć kto jest kto;

co do reszty - szykuje się impreza to może tam zrobię podpisy :)

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 11:22 am
autor: odmienna
sssouzie pisze:zapomniałam jeszcze o jednym zdjęciu popisać.
nie wiem czy ja niewyspana i zmęczona tak jestem, czy po prostu to tak wygląda:
Obrazek
szczur brodzący w mlecznej rzece ::)
...niewyspana jesteś. To jest szczur bujający w obłokach. ;D

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 12, 2010 11:23 am
autor: odmienna
a Misiu chłodnika na pewno dostał? :-\ Bo dokumentacji na to brak....