Strona 60 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 15, 2010 7:35 am
autor: Nue
I ja wszystkiego najszczurszego życzę :)
Zdrówka, przysmaków, głasków, ciepłych hamaczków, dobrego towarzystwa :-*
I zdrówka.
I raz jeszcze zdrówka!








I jeszcze raz, wszystkim szczupakom!

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 15, 2010 5:48 pm
autor: sssouzie
taaaaka feta!

i szuflandia śle pocztą gołębiową życzenia wszystkiego najpomyślniejszego, zdrowego i w ogóle i w szczególe :-*

więcej życzyć niestety nie mogę, boć wszystko szczupaki u ol. już mają ::) :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 16, 2010 10:06 am
autor: *Delilah*
Dzumie --------zdróweczka, wesołości i ton smakołyków :)
(nigdy nie umiałam składać życzeń)
W kazdym razie wszystkiego co najlepsze!!!!!
:-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 16, 2010 10:07 am
autor: klimejszyn
sto lat, sto lat ! :)

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 16, 2010 10:58 am
autor: Jessica
sto lat,sto lat!!!! :-* :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pt cze 18, 2010 7:44 pm
autor: denewa
Co u Baruszka?
Jak jego zdrówko?

Re: moje szczupaki kochane

: pt cze 18, 2010 9:41 pm
autor: ol.
Od trzech dni trwa burza mózgów w przedmiocie Barucha. Wysłałam zapytanie do 4 znanych gryzoniowych lekarzy, odpowiedziało dwóch. Jedna pewna rzecz, która z ich odpowiedzi wynika, to że nie ma nic nadzwyczajnego we wielkości płuc Barucha i że wyglądają one na czyste. Serce jest za słabo widoczne, żeby je miarodajnie ocenić.
Co za tym idzie lekarze ci (właściwie zgodnie) doszukują się problemu wyżej w drogach oddechowych. Jednak już ich rady co robić rozbiegają się, i tak:
1/ może to być obrzęk śluzówki oskrzeli, który predysponuje do późniejszych zapaleń, na co można zastosować wziewny ludzki Berotec,
2/ może być - przewlekły stan zapalny, na zniknięcie którego jedyną szansą jest ponowna, tym razem co najmniej miesięczna terapia antybiotykowa, a w pierwszym etapie również sterydowa.

Berotec, jak czytałam jest lekiem dla alergików, rozkurczającym oskrzela, u szczurów stosowany przy dusznościach. Baruch nie ma dusznści :-\ Z kolei kolejny antybiotyk ...

Nikt nie skłania się ku leczeniu serca. Z mojego podglądania innych forumowych labików (przecież krewniaków jujka) bierze się jednak wątpliwość, czy to na pewno nie ono ? U nich także rtg nie wykazało żadnych specyficznych zmian w klatce piersiowej, objawy mają podobne, a leczenie kardiologiczne pomaga. Fakt, że u Baruszy nikt nie wychwycił „szmerów” w sercu, ale zważywszy jak zwykle przebiega u niego osłuch, graniczyło by to z cudem. Barusza nie daje się na spokojnie obadać (zbyt duże i zbyt przykre ma już doświadczenia wyniesione z gabinetów lekarskich), co dopiero zlokalizować szmery w serduszku :-[ .

Z innej znowu strony, jedna z pań wyraziła się bardzo sceptycznie co do fizycznej możliwości usłyszenia szmerów w sercu gryzoni w ogóle (pomijając trudności techniczne, podobno bije ono zbyt szybko, żeby ludzkie ucho mogo je zarejestrować).

Naprawdę nie wiem. Obawiam się, że kolejna długotrwała antybiotykoterapia (Baruch już teraz ma słaby apetyt) jest większym zagrożeniem niż pokuszenie się o leczenie serca. Choćby po to żeby wykluczyć. W końcu tamci lekarze też nie mieli pewności, a jedynie podejrzenie.
Niestety bez choćby cienia dowodu, że i u nas winne jest serce żaden szanujący się lekarz nie będzie leczył na zasadzie „znajomy tak ma więc pewnie i ja” :-[

Po tym wszystkim widać jak trudne jest diagnozowanie maleństw, nawet specjaliści nie są w stanie stwierdzić niczego na 100%. A jak ja mam zdecydować ?

Na pewno, jak doradziła jedna z pań, postaramy się o osłonę i regenerację wątroby (hepatiale), bo jest podejrzenie, że Baruch ma ją powiększoną i może uciskać płuca. Myślę, że to rozsądne, biorąc pod uwagę ile leków ten organ już musiał przefiltrować i obecne w wywiadzie - słaby apetyt i wzmożone pragnienie. To będziemy brać od poniedziałku, bo wtedy ma dotrzeć.

Co do homeopatycznych, które byłam skłonna podawać o ile mały będzie je brał dobrowolnie, powiem tylko, że już ich nie stosujemy. Przez kilka dni zainteresowanie nimi przejawiała Ulrika, więc konsumowała sobie nietknięte Baruszowe porcje(proszki były uodparniające – więc czemu nie) – ale teraz już i ona nie chce (kto wie czy nie podjadała ich dlatego, że były podawane na spodku, który zwyczajowo służy u nas do podawania lekarstw, dotychczas wszystkie lekarstwa ukrywane były w jakimś deserku; po kilku rozczarowaniach samą wodą z laktozą już jej nie spieszno rwać się do spodka :P , mądrala ! ).

Tylko co dalej z Baruchem ?
W poniedziałek miną dwa tygodnie odkąd nie jest na lekach. Chrumka w pewne dni bardzo mocno, w inne - mniej, dziś był cicho, z rana miał nos w porfirynie i świszczał, ale to przez zapchany nos (powoli zaczynam rozróżniać), kiedy się oczyścił i aż dotąd jest cicho.
Wiem, że zostawić tego tak nie można, ale ponieważ cokolwiek to jest, przynajmniej w tej chwili zdaje się nie postępować, poczekam jeszcze do przyszłego tygodnia. Może dwaj pozostali weci przechylą szalę ku jednej z tych trzech hipotez (choć nie zdziwiłabym się gdyby ich opinia wniosła jeszcze coś zupełnie innego).


Poza tym mam bardzo, bardzo chcę, żeby mnie oczy myliły, ale chyba zauważam coś na Hermanie :-X

Re: moje szczupaki kochane

: pt cze 18, 2010 11:07 pm
autor: Anka.
Nie wiem czy to może byc to samo ,ale jak piszesz to Hammerth był leczony na serducho w Brudgoszczy, potem w Toruniu Pan Doktor nam odstawił, przerobił masę maści do nosa.A potrafi tak gruchać ,że w całym mieszkaniu słychać, o spaniu nie ma mowy. Wg Weta śluzówka nosa już okrutnie zniszczona długotrwalym stanem zapalnym, teraz lecimy na doxycyclinie , i odpukać, po ok3 tyg moge powiedzieć,że prawie wcale nie gra, ale kiedy będzie można odstawić leki nie wiem...
Hammerth czasem gruchał dużo i często, a czasem prawie wcale. Jak gruchał przy osłuchiwaniu to Wet się przestraszył,że płuca całe zawalone, za chwile się uspokoił i był czysty osłuchowo.Hammerth jest z SGGW i ma nieznacznie powiększone serducho.
Też już nie mam pomysłu co do niego.

Kciuki dla Barucha i Hermana, będzie dobrze :)

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 19, 2010 9:24 am
autor: ol.
Anka, a w jakim wieku jest Hammerth ? I w jaki sposób Twój wet diagnozuje serducho ? Na podstawie rtg czy osłuchu; bo widzisz, co mi jedna wetka powiedziała - że diagnozować osłuchowo, to nic więcej jak fikcja, a poza tym serce nie może powodować słyszalnego gruchania. To właśnie ona razi wrócić do antybiotyków.


Jednak waham się. Dwóch wetów, tych który mieli co czynienia z Baruchem na żywo, jeden szczurkowy, a drugi "zwykły", ostrzegało mnie, że podano mu już tyle leków,

(pisząc teraz do tych wetów zrobiłam zestawienie:
1/ enroflaksacyna 6 dni w styczniu
2/ enroflaksacyna 8 dni w lutym, a ponieważ brak było efektów - gentamecyna 9 dni,
3/ tylozyna 5 dni, i zaraz po niej (bo w trakcie leczenia stan się mocno pogorszył), lincospectin 9 dni - w kwietniu
4/ enroflaksacyna 8 dni - maj/czerwiec
w sumie 45 dni na lekach)


że organizm jest fatalnie wyjałowiony. Podrażnienie śluzówki może, owszem, być spowodowane stanem zapalnym, ale równie dobrze - zagrzybieniem, z braku flory bakteryjnej, która pomiędzi leczeniem nie miałan nawet czasu się odbudowywać.
Dlatego radzili odstawić antybiotyki, i użyć ich dopiero w ostateczności.
Póki co Baruch nie czuje się źle a jeśli znwu zostanie potraktowany antybiotykami, to jaka broń zostanie nam w ręku jeśli naprawdę się pogorszy ? Ryzykujemy, że nic już nie będzie chciało działać :-[

Skłaniam się ku temu, żeby podleczyć wątrobę, zaopatrzyć się w Berotec (żeby mieć pod ręką w razie kryzysu) i spróbować pociągnąć bez antybiotyku tak długo jak się da, a jeśli przyjdzie ewidentna potrzeba - wtedy dopiero pociągnąć przez miesiąc czy ile będzie trzeba.

Za kciuki bardzo dziękuję.
Nie wiem co z Hermanem, na razie to nawet nie guz, minimalne wybrzuszenie w boczku, które raz się ujawnia, raz - nie, wydaje mi się że wymacałam, żeby za chwilę zgubić trop. Tuż nad operowanym w styczniu tłuszczakiem. Nawet przyszło mi do głowy, ze to może zgrubienie po zroście, ale jakoś wcześniej tego nie zauważałam.
Jeśli "coś" tam jest to bardzo początkowa faza, jeszce nawet nie guz, ledwo zgrubienie. Będę obserwować.

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 19, 2010 10:27 am
autor: unipaks
też bym się obawiała następnego natarcia na jego organizm kolejną dawką antybiotyków, tym bardziej , że jakoś teraz sobie radzi ::)
Mam nadzieję , że u Hermana jest to właśnie jakieś zgrubienie po tamtym zabiegu :) , spróbuj przez jakieś trzy - cztery dni nie macać tego i dopiero potem porównać , czy zmieniło wielkość ; oby niczego tam nie było :)
Jesteśmy myślami przy wszystkich szczupaczkach i przy Tobie, przy okazji weekendu życzę dużo czasu na wspólne zabawy , pieszczoty i smaczne posiłki :)

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 19, 2010 12:10 pm
autor: Anka.
Hammerth ma ok 1,5roku.
Rtg miał,serce jest na 11 kręgów,gdzie powinno być 10 (o ile dobrze kojarze).
Osłuchowo to serducho bardzo wyraźne, bez szmerów czy coś. Do tego Weta walą ludzie i z okolicznych województw, więc tym bardziej musze mu wierzyć.
My jeszcze próbujemy z doxy, niedługo mamy wizytę ,jestem ciekawa co Wet powie.
Na enro też H. często i gęsto był, guzik dało, doxy o wiele lepiej w tym przypadku działa.

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 19, 2010 3:18 pm
autor: ol.
U nas serce słabo jest widoczne, zdjęcie wyszło średniej jakości i jak się okazuje brak jednej pozycji :-\
Enro stosowaliśmy też już kilka razy, z niezbyt zadowalającym skutkiem. Marzę o lekarzu, któremu możnaby zaufać.

Ale cichosza, bo chyba pojawiło się małe światełko, za którym podążymy :)

Dzięki uprzejmemu pośrednictwu unipax, mamy opinię znanego specjalisty, który zezwala na leczenie serca; "zezwala", głupie słowo - widzi sens. I pójdziemy za jego wskazówkami.
Nie odważyłabym się działać na własną rękę tam gdzie chodzi o serce Baruszaduszy, ale i spokoju by mi nie dała świadomość, że nie zrobiliśmy nic żeby potwierdzić lub obalić hipotezę, że to ono niedomaga.
Teraz zaś mogę działać "z błogosławieństwem" doświadczonego lekarza.
Nie wiadomo co się okaże, ale w pewnym sensie - kamień z serca.

I jeszcze raz welkie dzięki, unipax :)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 20, 2010 11:04 am
autor: Anka.
Świetnie! Trzymam kciuki za Barusząduszę :)
Pisz jak mała reaguje na zmiane leczenia.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 20, 2010 11:20 am
autor: Dorotka96
Wszyscy bardzo kciukamy!
Baruszku, liczymy na Ciebie. :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 20, 2010 5:24 pm
autor: ol.
My liczymy na kciukotrzymaczy ;)

Optymistycznych wieści ciąg dalszy: od wczoraj Baruszadusza nie grucha, może nie absolutnie wcale - ale o wiele, wiele rzadziej :-* Niesamowicie pozytywnie to nastraja :)


Zabrałam dziś duże szczupaki na zieloną trawkę. Pięknie na niej wyglądali, ale sam wypad nie spotkał się raczej z uznaniem zaproszonych. Drugi raz w tym roku.
W zeszłym tygodniu byli tylko Herman z Dżumem. Myślałam, że ich nietęgie miny to naturale onieśmielenie początkiem sezonu. Hojrak Hermański, taki mocny na swoich włościach, w terenie stracił cały animusz. Obszedł transporter i klatkę, wdrapał się na ramię żeby obadać horyzont, lecz nie dostrzegłszy lądu przyjaznego szczurom wrócił na pokład transportera. Dżum poszedł za jego przykładem i stanęło na tym, że przekimali całe 45 minut ::) . Mało tego, po powrocie musiałam odcierpieć niełaskę i dopiero trybut w postaci złotej kukurydzy udobruchał urażony majestat Słońca.

I dziś podobnie. Herman już na wstępie zabunkrował się pod kocykiem i tylko łypał z wyrzutem kiedy sprawdzałam czy mu wygodnie. Tylko Dżum i Misiu (?!) zaliczyli po rajdzie na murawie.
Nasz zatwardziały domator jak się puścił przed siebie to szedł prostoooo ! niepomny na nic. Kiedy go uniosłam do góry sam był chyba z lekka oszołomiony swoim wyczynem. Czym prędzej na powrót przeistoczył się w Misia i dołączył do podkocykowego Hermana.
Dżum trzymał się mnie, i choć w sumie najdłużej, też niewiele pobrykał. (ach ta wielka i napięta masa Dżuma, taka dzika i taka ufna :-* )

Zdjęcia
- tak było w zeszłym tygodniu

na dzień dobry Obrazek Obrazek

przez resztę czasu Obrazek Obrazek

i spojrzenie pełne wyrzutu Obrazek

- i dzisiaj

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

rajd Misia Obrazek

bunkrujemy się Obrazek Obrazek

podkocykowe bractwo Obrazek

i taki jeden przaśny szczegół Obrazek :-*

Miałam nadzieję, że więcej sobie użyją.
Tym bardziej, że ostatnio Dżum coraz częściej, krokiem rwanym i niepewnym, wybiera się na przedpokoje. Za Hermanem właśnie, a może nie tyle za nim, co zachęcony jego przykładem.
Trzeba ich widzieć !
Jeden - bywalec i luzak, bez zmieszania przyjmujący do wiadomości fakt, że raz po raz coś mu spod stóp się usuwa, coś się pod nim łamie lub sypie (materia zdradliwą jest, matka ziemia zawsze łaskawą, a Herman rację ma i basta ::) )
I Dżum, kroczący jak po rozżarzonych węglach, tańczący jakiś dziwny taniec - dwa koki do przodu i jeden do tyłu, za lada dźwiękiem panicznie szukający ręki, jak tonący brzytwy. Ale przełamuje się i kontynuuje. Moje dzikie ! Mój Dżum !

I jeszcze kilka Hermana w jego żywiole i Dżuma

czekamy aż otworzą Obrazek

eksplorujemy Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

zasiedlamy Obrazek

a niektórzy docierają aż na balkon Obrazek

tyle :)