Taaaaa... Taaaaaa. No ja to się nie spieszę z "łączenie zakończone"
Nie najgorzej, tylko Liwcia od rana "wychowywała" stawiające się małe, ale... hm, Michał powiedział, że rano Tina ładowała się Liwci pod brzuch, i chyba, ze Liw pod nią leżała czy jakoś tak - myślę, eee, pomyliło mu się, Tina??? Po południu Tinie rozkręciła się rujka i zrobiła armagedon

Nie dość, że strasznie się czepiała swoich małych podopiecznych... hm, ciocie Tula i Pączek są miłe i fajne, to im podrzuciła i miały nie przeszkadzać, kiedy Tinusi zachciało się dziewczyńskich zabaw

Strasznie w tym celu zaczepiała Liw, a moje baby, jak wiadomo, ciachnięte. No ale - Liw mówi - OK, chcesz, to proszę! i zabrała się do dzieła. Tina nie wie co chce i najpierw zaczepia i się nastawia, a potem wrzeszczy, wścieka się i ucieka, ewentualnie straszliwie się kotłują. Dzieci jej nie poznają, boją się i piszczą. Takie brewerie odbyły się dziś po przeniesieniu do dużej, pustej klatki (były w nocy w mniejszej). Wrzaski straszne i huk rozwalanego żwirku - pierwszy raz w życiu mam żwirek poza klatką
Niestety, baby mają pecha, że mam dziś wybitnie zły humor i nie jestem w nastroju do użalania się (moje szczęście). Od wczoraj emocje łączenia, mnóstwo pracy, sprzątania w domu, mycie klatek i tysiąca bambetli, stosy prania - w efekcie dziś ból głowy i do tego dopadający mnie raz w roku, ale za to fest - PMS

No trafiło w zły moment i przy którejś bójce niewiele myśląc dałam dwa kroki łączenia w tył, a baby zostały stanowczo wrzucone z powrotem do duny, i tam niech se fikają. A Tina jak się ciskała jeszcze, nie miała życzenia pójść z dużej klatki

Kurczę, no co za zmiana - wczoraj siedziało w kątku i się bało, a dziś od rana proszzz. Co te hormony robią z niektórymi... druga Dr. Jekyll i Mrs. Hyde

Tina, spokojna i uległa
Dogadają się, wiem, że tak

Nie ma jakiejś bezsensownej agresji, nie dzieje się nic złego, żadnych dziabów i zadrapań, no po prostu ta rujka trochę rozwaliła

Moje dziewczyny były w rujce nakręcone, owszem, ale raczej pozytywnie

Liw spędziła cały dzień zjeżona, na paluszkach, fukająca, napierająca tyłkiem - chyba ma dość

Tula i Pączek też mają wszystkiego dość, maluchy też, i poszły sobie do tych fajniejszych cioć
Musieliśmy zabezpieczyć dodatkowymi drutami naszą fretkówkę, bo Alutka wylazła sobie szparą pod sufitem i poszła na wycieczkę
W poniedziałek zostaną już na trochę same, Michał ma 3 godziny pracy, taki lajf. A później zabiera wszystko do weta, obejrzeć ogonek Alutki. A żeby nie przerywać łączenia, a skorzystać z odrobiny wspólnego stresu i oszczędzić samotnej wyprawy maleńtasowi, pojadą wszystkie.