Oj działo się ostatnio, działo. W poniedziałek luby Mój miał urodziny. Miło spędziliśmy dzień ale wieczorem niestety musiałam iść do pracy na nockę. Wyszłam z domu o 20:30, a że w miarę szybko poszło to wróciłam troszkę po 4. Wchodzę do mieszkania, zapalam sobie światło w kuchni, żeby przypadkiem nie obudzić TŻ, a On się przekręca, mruży oczy i mówi "Łap tego szczura". Ja wiedząc, że miał iść kupić sobie piwo, i pewna, że wypił minimum 2, myślałam, że po prostu bredzi

I mówię do Niego "Jakiego szczura? Przecież wszystkie są w klatce" (zerkając jednocześnie czy faktycznie tam są, ale widzę że biegają, więc są). A On dalej swoje "Łap tego szczura!", no to ja dalej swoje, że wszystkie są w klatce i jeszcze lekko się podśmiechuję z Niego, że bredzi. No to On do mnie "Policz szczury i łap tego szczura!". No to zapaliłam światło w pokoju, patrzę na jedną klatkę - świerzbinki są, patrzę na drugą, patrzę i widzę, że jedna zamknięta w transporterku przy klatce a reszta w klatce. No to ja zdziwiona mówię "o Sigma znowu sobie otworzyła?" (kompletnie zapomniałam, że bestia nauczyła się otwierać już wszystkie klatki

), na co Mój luby zły jak nie wiem, że wszystkie zwiały i musiał je łapać, i dalej swoje "Licz i łap tego szczura". Patrzę która w transporterku, daję ją do klatki, oglądam i widzę, że kogo brakuje? Oczywiście mojego małego wariata Lilki

No ale kuchnia nie odgrodzona (zawsze odgradzam kartonem, żeby nie chodziły po kuchni) więc sobie myślę, że pewnie poleciała tak jak ostatnio za pralkę lub kuchenkę. Patrzę, a Lilka za pralką siedzi, na szczęście dała się skusić zapachem skórki banana

Złapałam ja, głaszczę i mówię do TŻ, że takiego maleństwa się bać, a On do mnie "O, ta była najgorsza do złapania, spierdzielała jak nie wiem". Patrzę na krzesło od kompa, a na nim leżą rękawice narciarskie. Pytam się Go, czy nimi je łapał i w śmiech, naprawdę nie mogłam się powstrzymać, a On do mnie z takim wyrzutem "Może dla Ciebie to nic takiego, ale dla mnie to było coś żeby je złapać". Ale pocieszyłam Go, że jestem z Niego bardzo dumna i był bardzo dzielny

Biedak, szczury zwiały o 23, i tyle czasu musiał się stresować, że po mieszkaniu biega mu jeszcze jeden. Teraz klatka zamykana jest nad 2 karabińczyki i jest spokój
