ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
Leia
Posty: 995
Rejestracja: sob sty 10, 2009 12:00 pm
Lokalizacja: Rogalin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Leia »

Sawa no po prostu uwielbiam czytać o Szczurci! Ładna z niej agentka. Mój Flap póki co zranił mnie tylko zżarciem polowy hamaczka, który dla niego i braciszka szyłam własnoręcznie, bez grama maszyny przez kilka godzin - nigdy więcej!
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Dziękuję , Leia :)
Kawałeczek dla ciebie ;D

Zabawy ze Szczurcią

Szczurcia przepada za zabawami z Ręką .
Uwielbia , gdy Ręka goni , atakuje , czochrze i przewraca , a potem mizia , podniesie żeby dać buziaka , i znowu goni , i znowu atakuje…
Szczurcia nie pozostaje jej dłużna i też tę Rękę goni, poszarpuje i rozkłada na łopatki .
Potem zmyka za winklem poduszki , czai się i pędzi już po chwili wprost na Rękę , skacząc nań
z rozpędu , w końcu po efektownym wyskoku w górę biegnie na oślep w przeciwnym kierunku .
Oczywiście , aby znów powrócić i zacząć zabawę od początku .
Ale czasami Szczurci – Błyskawicy nie udaje się wrócić , gdyż Szczurcia – Akrobatka wykonuje swój popisowy skok nieco zbyt blisko krawędzi wersalki i Szczurcia – Błyskawica nie ma dostatecznie długiego „pasa startowego”. Udaje jej się za to wywinąć imponującego orła , lądując na pufie czekającym specjalnie na nią za kanapą ….chyba , że wcześniej złapie ją Ręka . Wtedy zabawa trwa .
Lecz kiedy Ręka Szczurci nie złapie , mała Błyskawica skacze na Rękę rozzłoszczona nie na żarty , w świętym przekonaniu , że została przezeń zrzucona .
Czasem Szczurcia – Błyskawica ma pecha i wywija fikołka po raz kolejny albo też ląduje na dole ; wtedy powraca na piętro jednym , pelnym godności skokiem , mija Rękę z wyniosłą obojętnością , po czym znika w swoim namiocie za poduszką , czyszcząc smutno futerko i nie życząc sobie żadnych gości .

Fajną zabawą jest dla Szczurci jest wskakiwanie na stół i zeskakiwanie z niego , a później szalony bieg po fotelu , wersalce i pufie z drugą ( w zamierzeniu ) prędkością kosmiczną .
Jednak coś w obliczeniach szwankuje i Szczurcia , zamiast osiągnąć nową planetę ( czyt. dostać się zeskokiem na tapczan ) , nie dolatuje do łóżka , tylko wali nosem o front skrzyni na pościel .
Wygląda przez chwilę jak student na pierwszym poniedziałkowym wykładzie , ale zaraz otrzepuje się dzielnie i w zasadzie to jest całkiem gotowa powrócić do zabawy , ale zostaje właśnie zagarnięta przez współczujące dłonie ….i .... przecież nie będzie się teraz wyrywać, to by było tak nieuprzejme …..o nie ! – więc pozwala się wygłaskać po łebku i wycałować obolały nosek .
Szczurcia wszak żyje już dostatecznie długo , by wiedzieć co nieco o dobrych manierach .
Awatar użytkownika
zalbi
Posty: 5371
Rejestracja: czw wrz 14, 2006 6:06 pm
Lokalizacja: Jaworzno

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: zalbi »

tak, młode szczurki uwielbiają zabawy z Rękami =)
Szczur potrzebuje szczura. Taka jest jego natura.
Obrazek
bazarek ciuchowo różnościowy:www
biżu, figurki i inne na zamówienie:www
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Linoskoczek

Przyłapuję się na tym , że umyka nam codziennie sporo mało istotnych spraw ,
a rzeczy dotąd uznawane za ważkie nabierają lekkości ; jesteśmy mniej podatni na nadpływające falami codzienne wiadomości , trudniej nam się skupić nawet na ulubionych reportażach , filmy w telewizji okazują się najczęściej niewarte oglądania i niewiele rzeczy potrafi na dłużej przykuć naszą uwagę .
W samym zaś tylko naszym pokoju mają miejsce sprawy „dziwne a ciekawe”.
Teraz właśnie rozmawiam przez telefon z moją siostrą (zero zwierząt w domu , autentyczny dreszcz obrzydzenia na samą tylko wzmiankę o gryzoniach ) i kątem oka obserwuję poczynania ogonka .
Bo właśnie Szczurcia przypomniała sobie , jak to było miło mieć własne M-1 z tyłu za Panasonikiem ,
i dwoi się w pomysłach na jego odzyskanie .
Podczas gdy ja rejestruję jednym uchem nadpływające wieści , ona wykorzystuje pozostawioną przez nieuwagę któregoś z domowników pufę , by z niej przedostać się na wąziutką krawędź szklanych drzwiczek szfki kryjącej amplituner i resztę . Co też czyni .
Nadal jeszcze słucham , rzucając od czasu do czasu pytanie precyzujące lub porządkujące chaos informacji , jakimi mnie zasypuje moja siostra .
Siostrę odwiedzam systematycznie , ona zaś nie lubi ruszać się praktycznie nigdzie – twierdzi , że jest domatorką ; dawniej nazywano to po prostu lenistwem . Czasem zamiast pojechać , dzwonię tam i uzupełniam brakujące informacje ; dziś właśnie jest c z a s . Siostra nie wie jeszcze o Szczurci ; jest tak lepiej i dla niej , i dla mnie .
Jestem spokojna słuchając , bo z miejsca , w którym się znajduje , Szczurcia ma zbyt wysoko , aby pokonać piętro z DVD i później jeszcze jedną półkę , zanim będzie mogla wziąć w posiadanie dawne lokum .
Powinnam teraz pójść do kuchni i trochę tam pomieszać , lecz widok szczurka stojącego na cienkiej krawędzi i balansującego ciałem nie pozwala mi oderwać oczu od spektaklu ; wszystkie cztery łapki są w tak niewielkiej odległości od siebie , że zadziwiającym jest fakt , iż jeszcze się tam utrzymuje .
Gdy Szczurcia chwieje się , łapeczki zgodnie przesuwają się w jedną lub w drugą stronę w celu uzyskania względnej równowagi , wszakże utrata tejże jest już tylko kwesią czasu i dlatego nie odchodzę z pokoju .
Monologu dochodzącego z telefonu słucham także , jadnakowoż teraz już mniej uważnie , bowiem Szczurci udaje się nie tylko nie spaść , ale i stanąć na nóżkach : przednie łapki uniesione , nosek wzniesiony w górę , sprytne oczka wypatrują czegoś ponad nią.
No linoskoczek …
Wciągam z zachwytem powietrze i prycham do słuchawki nie mogąc zachować powagi , i siostra przywołuje mnie do porządku :- To nie jest wcale śmieszne , co on miał zrobić ?
Pojęcia nie mam ani co , ani nawet kto , i nie próbuję się wypytywać , coby nie ujawniać mojej dekoncentracji . Pozwalam siostrze mówić dalej .
Nie idę też do kuchni i ani na moment już nie spuszczam swoich oczu ze Szczuruni , która właśnie rozpoczyna jazdę na drzwiczkach od szafki .
Specyfiką tych drzwiczek jest to , że otwarte tylko – tylko , już same , bez niczyjej pomocy , rozjeżdżają się zapraszająco do samego końca , nasz zaś ogonek ową tylko – tylkość zakłócił , wskakując nań znienacka swoimi czterema kończynami . Usiłuje teraz desperacko pochwycić łapkami tak bliską, wydawałoby się, półkę , aż tu pociągnięcie w tył zmusza do natychmiastowego postawienia przednich łapek z powrotem na krawędzi ; walczy o utrzymaniu się na niej z wypiętym kuperkiem i z głową w dół .
Krztuszę się spomiędzy palców zasłaniających słuchawkę i w odpowiedzi na podejrzliwe ; - Co ty tam robisz ?! – rzucam coś o głupiej komedii w telewizji .
Nadal chłonę wzrokiem , jak Szczurcia dokonuje cudów gimnastyczno – akrobatycznych , obalających najbardziej nawet zasadne twierdzenia fizyki , jeżdżąc to w tę , to w tamtę stronę na drzwiczkach , ucapiwszy łapkami metalową , grubszą końcówkę z magnesem na brzegu . Ta „brzytwa” pozwala jej na ustawienie się w optymalnej – na tyle , na ile może to być możliwe , pozycji, w stosunku do kierunku jazdy .
W kuchni sos już zapewne przywiera do patelni , a w słuchawce oskarżycielska cisza , więc pytam podstępnie : - A co tam u Magdy , nie dzwoniła ? – tym samym wpadam w zastawioną na siebie samą pułapkę , bo siostra odzywa się po chwili niebotycznie zdumiona : - No jak to nie dzwoniła , przecież cały czas ci teraz mówię , że jej Olek zdał wreszcie na to prawko !
Mamroczę jakieś bzdury o zmęczeniu , zamkniętym sklepie i niewypitej kawie , a wzrokiem chłonę nasz domowy reallity show , jako że drzwiczki znów ruszają, razem ze Szczurcią , i są właśnie niebotycznie blisko upragnionej półeczki ; taka okazja może się już nie powtórzyć , więc Szczurcia w desperackim akcie szaleństwa wyrzuca górną część ciała wraz z przednimi łapkami w przód , chwytając pazurkami brzeg półki .
Lecz tym samym , tylnie łapki Szczurci siłą zrywu odjeżdżają wraz z całymi drzwiczkami wstecz
i ogonek nie ma już najmniejszych szans .
Chwilę jeszcze zwisa między drzwiczkami a krawędzią półki z wygiętym brzuszkiem , jak popielatoniebieski banan , po czym z niegłośnym plaśnięciem zwala się na podłogę .
Na obiad jemy pyszne danie z „Pierogowa” . Przywieźli w kwadrans .
Mnie nie udaje się w porę oderwać się od zabawy ze Szczurcią .
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Na krzywy ryj

Spożywanie posiłków i wszelakich napojów nastręcza nam teraz wliele trudności ,
albowiem Szczurcia wychodzi z założenia , że należałoby skosztować wszystkiego , co aktualnie znajduje się na stole i co państwo chcieliby zjeść , pomijając w sposób zaiste niecny biednego szczurka .
Nabierze człowiek zupy na łyżkę , nie zdąży dobrze zgiąć ręki w łokciu , już na końcu ramienia ma Szczurcię , wyciągającą pyszczek ku pachnącej zawartości .
Albo zrobi sobie człowiek taką ludzką kanapkę i już – już ma wgryźć się z w pierwszy kęs , aż tu nagle zza pleców wyskakuje sierściuchowaty złodziejaszek czający się dotąd na oparciu wersalki i chapie co najlepsze .
Przekonawszy się już , że człowiek potrafi walczyć o swoje , zwiewa z tym zaraz z pędkością światła , znacząc drogę ucieczki na bluzce ( koszuli ) majonezem , keczupem czy musztardą , w którą zdążyła już wleźć wszystkimi czterema kończynami z całą gracją swojej szczurkowatej osóbki .
Bywa , że się taki dwunożny gamoń zgapi , to i całą kanapkę można zhaczyć , a wtedy człowiek obezwładnia się swoim własnym śmiechem i nawet nie próbuje zamarkować pogoni za szczęśliwym szczurkiem .

No , a czekolada ?
Tu Szczurcia nie ma żadnego dylematu , stosując w praktyce prostą i jakże użyteczną zasadę Kmicica
( proś , a kiedy nie dają – sam bierz ! ) .
Do czekolady lubię dobrą książkę , tak jak do kawy – dobrą muzykę lub takież towarzystwo ( o to drugie trudniej , jako że z natury jest ze mnie typ samotnika ; źle się ze mną gada o pierdołach ) . Zazwyczaj książka bywa ciekawa , więc o zgapienie się nietrudno i czasem dopiero widok Szczurci , potykającej się w biegu o pół czekolady , wyrywa mnie ze stanu , w którym podczas lektury się znajduję . Jest to porównywalne w pewien sposób z zaangażowaniem , z jakim większość mężczyzn ogląda np. bajki Disneya – niewiele wtedy dociera „spoza".
Właśnie dzięki dobrej książce i dobrej muzyce zawdzięcza Szczurcia jeden ze swoich pierwszych swobodnych lotow ze stołu , bo w momencie , gdy korzystając z mojego półotępienia dostaje się na blat , chwyta w zęby świeżutko zakupioną t a b l i c z k ę czekolady 70% kakao , i z brzegu stolika przymierza się do eleganckiego skoku na łóżko , ona – mając przewagę w swojej masie , porywa ze sobą Szczurcię i razem spadają na dół .
Słyszę tylko trzask , z jakim uderza o podłogę zakazany smakołyk , Szczurci nie słyszę .
Słychać ją za to , kiedy dramatyzuje szarpiąc się ze mną o w/w ; niemniej jednak szanse ma nikłe - zabieram niedoszły łup i chowam do szafki .
Po drodze rozgrzeszam się z tego niecnego uczynku (zabierać dziecku karmelka, ehh ) wierząc na siłę , że i tak by nie zjadła , gorzkie wszak było ...
Ale jestem niewystarczająco widać przekonana że mam rację , bo muszę dać małemu smutniaczkowi malutki kawałeczek ...
Nie jestem nawet zdziwiona , że jednak go zjada .

Kiedy pija się kawę , trzeba dokonywać cudów zręczności , aby wywinąć się szczurkowi , bezustannie i bardzo natarczywie domagającemu się łyczka .
Jeśli pokój młodej jest wolny , można schronić się tam z filiżanką w dłoni , ale i tak ma się w oczach Szczurunię wyciągniętą jak struną , stojącą na dwóch nóżkach na siedzeniu wersalki lub na pufie ,
z wyciągniętym noskiem , wciągającą drażniący miły aromat kawy , który ciągnącą się w powietrzu smużką dociera do złaknionego szczurka .
Więc czasem jednak siadamy razem ze Szczurcią na ostatniego łyczka , dajemy jej zlizać troszkę ciemnej pachnącej ambrozji , i cieszymy się tym miłym i, mimo wszystko , dobrym , towarzystwem do kawy…
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Szczurcia przypomina sobie , jak pięknie wychodziła jej wspinaczka wysokomeblowa.
Doprowadza mnie tym do rozpaczy ; osiągnęła już taką wprawę , że gdy kątem oka rejestruję pojawienie się samotnej alpinistki na wysokości dostrzegalnej z pozycji wersalki czy fotela, i ruszam na interwencję , Szczurcia osiąga szczyt niejako „synchronicznie” z moim podejściem do segmentu .
Bywa też , że jest nawet szybsza.
Zdejmuję ją stamtąd czym prędzej ( każdorazowo towarzyszy temu reprymenda ) , po czym odstawiam i staram się wzbudzić jej zainteresowanie inną atrakcją .
Efekt jest podobny do tego , jaki uzyskaliśmy kiedyś na pierwszej wspólnej w górach wspinaczce z córą – jako „najsłabsze ogniwo” wiodła nas w górę w takim tempie , że starając się odwrócić jej uwagę i dać sobie szansę na oddech , podstępnie podsunęłam jej stadko biedronek na kamieniu - machnęła tylko obiema rękami ze zniecierpliwieniem , rzucając z półobrotu : - A co mi tam biedronki , idziemy !
Ze Szczurcią jest podobnie i nie udają się ponawiane od nowa , coraz bardziej rozpaczliwe próby zainteresowania jej w danym momencie czymkolwiek innym .
W końcu , zdeterminowana do ostateczności , robię rzecz straszną nawet dla samej siebie .
Idę z małym uparciuchem do łazienki .
Już na wejściu zaczyna się niemiłosiernie kręcić i próbuje się wysmyknąć moim dloniom , ale tym razem Rece są nieubłagane .
Aby stres nie był z b y t duży ( nie jestem wszak potworem ) , nie odkręcam wody w wannie , tylko przy umywalce , niunię natomiast wkładam do pustej i nawet suchej wanny , z której , mimo rozpaczliwych podskoków , nie potrafi się wydostać . Postanawiam sobie , że pobędzie tu trochę , by z szalonego łebka wyleciały niedopuszczalne pomysły , ale przychodzi moment , że malutka wydaje z siebie przerażony pisk i nie wytrzymuję . Wyjmuję ją z szybkością skłonu , o jaką nigdy bym się nie podejrzewała , i przytuloną do zagłębienia w szyi niosę do pokoju .

Lekcja może surowa , ale skuteczna , gdyż ogonek jakby zapomina , do czego ciągnęła dopiero co niczym mucha do lepu i traci , póki co , wszelkie zainteresowanie wspinaczką po segmentach …
Mści się chyba za to , tak nachalnie nachodząc mnie podczas chwili z kawą , jak jeszcze nigdy dotąd, i przychodzi moment, że zaczynam rozumieć, j a k dochodzi do rozbestwiania przez rodziców swoich dzieci .
Znękana , zmęczona ciągłym opędzaniem się od przebrzydłej natarczywej muchy , niezdolna do nacieszenia się w spokoju ulubionym napojem i do dalszej przed małym natrętem obrony ,
W końcu ulegam i oto chłepczemy już z lubością kawkę obie – ja , bo mogę wreszcie unieść filiżankę do ust bez obawy , iż zaraz dwie kosmate łapy z zaczepnym wspomaganiem przechylą ją jednym zdecydowanym ruchem i wyleją mi jej zawartość na bluzkę i osłonięte spódnicą kolana .
Szczurcia - bo postawiła na swoim …

Pozbawiona wspinaczkowych atrakcji Szczurcia postanawia zamanifestować swoje oburzenie, a może i smutek , i ponawia wysiłki w celu odzyskania dawnej norki , którą znalazła z tyłu stolika rtv ; teraz jednak nie może skorzystać z pufa , bo go w pobliżu szafki nie ma .
Widzę zatem Szczurcię , jak staje przed szklaną taflą drzwiczek , ignorując całkowicie swoje odbicie ; na chwilę zamiera – wygląda, jakby się nad czymś głęboko zastanawiała, rzekłbyś – marszczy brew w zamyśleniu .
Następnie staje na tylnich łapach i zaczyna się kiwać ruchem wahadłowym w tę i z powrotem;
Później parę razy powtarza coś zbliżonego do przysiadów ; wznosi się i opada z uniesionymi łapkami
i zadartym w górę noskiem . Zdaje się wnikliwie oceniać interesującą ją wysokość oraz odległość i rzetelnie szacować swoje szanse .
Ocena wypada chyba na plus , bo nagle szczurek jednym susem wzbija się w górę i ląduje na górnym brzeżku drzwiczek .
Niestety , tylko przednimi łapkami …
Dolne partie , zwłaszcza te najbardziej ruchliwe , nie załapały się na krawędź drzwiczek i teraz w szalonym wysiłku naprawienia niedorobionego skoku pedałują w oszałamiającym tempie po szklanej powierzchni niczym po sztucznej bieżni na siłowni . W końcu niunia spada – na cztery litery i zaraz potem na plecki .
Ja ciągle jeszcze się śmieję , no bo jak tu się nie śmiać …
A w chwilę później wybucham jeszcze większym śmiechem, bo Szczurcia wbiega na wersalkę, jednym susem jest przy mnie , a potem – opiera swoje łapeczki o moją spoczywającą na łóżku rękę
i …. z oczkami pełnymi furii odpycha ją z wielką złością .
I to n a p r a w d ę mocno !
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: yss »

taaaak :)
skarpeta też się na mnie obraziła śmiertelnie, jak wskutek własnej nieuwagi wpadła mi do kąpieli :) pływał taki śmieszny sznurek, z łapkami jak śmigła, pyszczkiem nad wodą i wytrzeszczem.
szczur, jak coś mu się stanie, zawsze wini opiekuna.

a o skarpecie nic nie ma, bo miałam skarpetę, a nie miałam wtedy internetu - na forum zaczęłam się udzielać w rok po śmierci skarpety.
widzę, że mała szczura się rozkręciła. a nie mówiłam? :D bezczelność tych stworzeń nie zna granic. jak już się rozbestwią, to koniec.
ten się nie myli, kto nic nie robi
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Dobrze prawisz , yss ... ;) Dokładnie tak jest , jak mówisz .
Słodko - gorzkie obrazki zmieniają się jak w kalejdoskopie .


Szczurcia jest dla mnie o wiele za szybka na robienie jej zdjęć ; w sytuacjach najbardziej newralgicznych albo już jej nie ma , albo dla odmiany przyskakuje jednym susem do łyskającego fleszem pudełka i wsadza nos w obiektyw , uniemożliwiając fotografowanie.
Kamera jest natomiast uszkodzona i to chyba poważnie – naprawa niewarta kosztów , lepiej będzie za jakiś czas kupić nową … Póki co więc , z fotograficznych akcesoriów pozostaje mi najczęściej fotograficzna pamięć , choć często i ona wszak zawodzi albo mami …

Niewiele oglądam filmów w telewizji , ale niektóre lubię , a Szczurcia zdaje się tego nie rozumieć , przeszkadzając mi ile wlezie , a wlezie …. wszędzie .
A jak już wlezie , dokazuje do bólu zębów .
Gdy usiłuję zobaczyć jak najwięcej z kolejnego odcinka House’a , gramoli mi się na głowę,
z zapałem wytrawnej fryzjerki szczotkuje mi włosy , robi całkiem nowy przedziałek , a potem
zwiesza swój ogonek przy mojej grzywce . Znoszę cierpliwie wszystkie te drobne szykany , gdyż nie chcę stracić ani jednego dialogu , wtedy mała wślizguje się za dekolt i maltretuje łańcuszek
z wisiorkiem ; ciągnie niekończącą się srebrną linkę z godną podziwu prędkością , wciąż na nowo
z typowym dla siebie urokiem słodkiego gapciuszka dziwiąc się , że ciągle nie udaje jej się dogonić nieuchwytnego końca . Wkraczam dopiero , gdy poczyna sobie coraz śmielej ząbkami , ponieważ sreberko jest ładne , ale delikatne ; trochę trwa , nim mi się udaje ocalić łańcuszek od zapomnienia – zapięcie jest w nim dość skomplikowane . ;)
W tym czasie ucieka mi jakaś kolejna riposta pana doktora .
Szczurcia natomiast robi mały rekonesans na stoliku i zaczyna plądrowanie ; po kolei odbieram
( nie bez pewnego wysiłku ) : długopis , markera , pocztówkę od przyjaciół , okulary pana , a wreszcie nieszczęsną komórkę , którą wlecze za czarny sznureczek …
Robię to tylko mimochodem , wszak cały czas oglądam film i chcę pozostać skupiona.
Kiedy mała psotnica jeszcze raz wskakuje na mnie i ponawia zaczepki , odstawiam ją każdorazowo - choć oczywiście bez złości - na wersalkę obok .
Wtedy szczurek daje susa na stół i biega chwilę truchcikiem , aż dochodzi do pilota ; węszy moment z noskiem przy czarnym plastiku , na koniec zaś skacze nań obiema przednimi łapkami .
Błyskawicznie chwytam za pilota i ulubiony serial wraca , a wraz z nim wraca mój uśmiech.
Wraca też niestety kudłaty łobuz i wali jak w dym prosto do pilota .
Jeden niewysoki naskok łapkami i… tym razem Wydział Śledczy W-11 biedzi się nad jakąś
paskudną sprawą .
Otwieram w zadziwieniu oczy : czym było to , co właśnie widziałam – przypadkiem ?
A może był to dobrze zaplanowany akt dywersji ?

Życzyłabym sobie móc w spokoju obejrzeć wreszcie ten film , teraz jednak dla odmiany muszę wstawać od stołu i przeganiać szczurka , by nie pchał się z łapami do mojej torebki ; lubię ją dość mocno , a nie chciałabym jutro powtarzać tej kwestii w czasie przeszłym dokonanym, przeganiam więc z niej intruza raz po raz , Szczurcia zaś uparcie doń wraca .
Za którymś z rzędu razem postanawiam zakończyć tę zabawę i podchodzę , żeby zamknąć
otwartą prowokacyjnie torebkę , a tam …. trzy kostki naszego ulubionego masełeczka – jest do kupienia tylko w dwóch sklepach blisko mego miejsca pracy , tutaj zaś jest nieosiągalne .
Kupiłam je , ale ponieważ nie zmieściły się już w reklamówce – włożyłam je wraz z foliowym woreczkiem , w jaki je zapakowano , właśnie do torebki .
Ani chybi niunia nie chciała , by nam do jutra zjełczało i poszło na zmarnowanie …

Wróciła jej młoda właścicielka .
Trochę nam było jednak chyba przykro , gdy Szczurcia zajęła swoje dawne miejsce za dekoltem pańci, ale na pocieszenie dała się wywołać i pokazała , niestety już tylko na dobranoc , swój śliczny słodki pyszczek .

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c37 ... 0471d.html
Awatar użytkownika
Leia
Posty: 995
Rejestracja: sob sty 10, 2009 12:00 pm
Lokalizacja: Rogalin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Leia »

Sawa pałam do Ciebie coraz większą miłością ludzką! A to za sprawą doktora House'a. Widać szczury nie pojmują jego uroczego cynizmu, bo nasi ostatnio też nam przeszkadzali w najważniejszych momentach - nie znają się nic a nic!
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Leia , nie wiem , czy będziesz mnie lubić dalej , jak się przyznam , że moim drugim ulubionym serialem jest "Sześć stóp pod ziemią" ... ;)
Na usprawiedliwienie dodam , że oglądałam to od pierwszego odcinka , tak więc miałam szansę dziwnych bohaterów polubić lub przynajmniej się do nich przyzwyczaić ...
Jak tam twoja sunia ? Kończy się sezon przeziębień i skąd ona bidulka będzie brała te chusteczki ? ;)
anik1
Posty: 268
Rejestracja: sob paź 04, 2008 7:47 pm
Lokalizacja: kraków

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: anik1 »

sawa pisze: jak się przyznam , że moim drugim ulubionym serialem jest "Sześć stóp pod ziemią" ... ;)
no to masz specyficzny gust:) Dla mnie to było straszne, wytrzymałam jakieś 1,5 odcinka...
Może więc "Prawdziwa krew" Ci się spodoba :), było juz pare odcinków.....
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Anik1 , a na którym programie i o czym to ? Bo z serialami to ja baaaardzo na bakier :D
Awatar użytkownika
Leia
Posty: 995
Rejestracja: sob sty 10, 2009 12:00 pm
Lokalizacja: Rogalin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Leia »

Łeee no zaje...! Sześć stóp pod ziemią też lubię - ja jestem zboczona zwyczajnie :P
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Leia , fajnie :D
Ludzie dziwnie też reagują , kiedy mówię , że bardzo sobie cenię film "The fisher king" ,
więc może faktycznie coś w tym jest . Witaj więc w klubie ! ;)
anik1
Posty: 268
Rejestracja: sob paź 04, 2008 7:47 pm
Lokalizacja: kraków

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: anik1 »

Ja też nie oglądam seriali, a o "True blood" wiem z przyczyn zawodowych tak jak o "sześc stóp....":)
serial zaczął sie w lutym na HBO, ten sam producent co "Sześć stóp..." maja wiele wspólnego choć i strasznie się różnią....
http://trueblood.hbo.pl/#/OSerialu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”