Moje szczury mnie nie lubią

W sobotę wieczorem wyszłam do chłopaka i wróciłam w poniedziałek, a one przez całą niedzielę siedziały w klatce. W pokoju była moja współlokatorka, ale ona ich nie wypuszcza. No i wczoraj jak wróciłam, to były jakieś dziwne. Najpierw przez pół godziny nie chciały w ogóle wyjść z klatki, wyglądały na bardzo przestraszone. Myślałam, że może to przez to, że ktoś z sąsiadów puszczał akurat głośno muzykę i słychać było same basy. Ale wyszły wreszcie, czmychnęły od razu za łóżko i siedziały tam kilka godzin. Zazwyczaj biegają chętnie po całym pokoju, nie lubią siedzieć w jednym miejscu. Wieczorem wyjęłam je i włożyłam do klatki, nadal były takie. Benia nawet zeskoczyła z moich rąk chyba z metra wysokości.
Próbowałam je udobruchać pysznym daniem ze zmiksowanego mięska, ziemniaków, marchewki i buraczków

Owszem, zeżarły, ale nie dały się przebłagać

Dzisiaj jest już trochę lepiej, ale nadal są jakby trochę nieufne i mniej rozbiegane niż zwykle. Koleżanka mówiła, że przychodziła do naszego pokoju i dała im powąchać swój kapeć osikany przez jej kota, ale nie sądzę, żeby to wywołało u szczurów taką dwudniową traumę. Mam nadzieję, że im przejdzie...
Ciągle podajemy omegan i trochę vibovitu i echinacei. Chrumkanie jakoś niezbyt przechodzi, ale kupuję właśnie betaglukan u Devony, mam nadzieję że pomoże

Zauważyłam też, że pani weterynarz chyba się pomyliła, bo poleciła mi Gammolen jako betaglukan, a dziś doczytałam, że to kapsułki z kwasami omega, czyli to samo co nasz Omegan

Dobrze, że akurat nie było go w lecznicy, bo kupiłabym niepotrzebnie dwa razy to samo
