Strona 7 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr lip 29, 2009 9:02 pm
autor: ol.
"Chory" jest już po pierwszej dawce antybiotyku z sukcesem przemyconej w kompocie truskawkowym.
A "chory" piszę w ten sposób bo się chyba tych głupich wątpliwości nigdy nie pozbędę. Po zastanowieniu stwierdziłam na przykład, że Misiu podejrzanie długo dziś po południu spał, a Pistol stosunkowo wcześnie poszedł do klatki i już potem nie chciał wyjść. :-\ . Więc może leczony jest niewłaściwy szczupak ?

Natomiast dokonania Hermana tylko dzisiejszego wieczora przedstawiają się tak: wyrombanie kolejnej dziury w poszwie na pierzynę, wyrąbanie z Misiem innej dziury w kocu fotelowym, przyuczanie Dżumy jak się kopie dziury w doniczce kiedy człowieka przez chwilę nie ma na horyzoncie, przy rozdawaniu chrupek serowych porwanie w zęby dwóch i naręcze kolejnych dwóch, zaniesienie pod tapczan i urządzenie tamże party, szczęśliwe uniknięcie zmiażdżenia między drzwiami a framugą. W ogóle latał wesoły jak szczygieł, dokazujący jak wrzód na d.... Oczywiście psika nadal po swojemu i "gada" jak zawsze gadał, ale te dwie cechy stały się dla mnie niemal częścią jego jestestwa. Zwłaszcza "gadanie". Jeszcze długo po tym jak dołączył do nas Misiu żywiłam szczere przekonanie, że cóż Misiu może i jest niemy, może nawet wszystkie inne szczury są nieme, za to gadanie Hermana to "umiejętność", która czyni go wyjątkowym. Długo po tym dopiero doczytałam, że to najprawdopodobniej objaw chorobowy ...

Kurację oczywiście będziemy kontynuować. Jeśli nawet ten fatalny czerwony rozbryzg nie jest dziełem Hermana, to on jako jedyny ma inne (obserwowalne) objawy. Może mu chociaż na psikanie pomoże. Resztę po prostu muszę mieć pod ścisłą obserwacją.

Tyle na dziś.

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 30, 2009 8:16 am
autor: odmienna
pięknie Cię do pionu jednym kichnięciem postawił… bo zgadzam się z Tobą, że to musiało być psiknięcie i to na szczęście porfiryną. Gdyby to była krew, bo np. pękło jakieś naczyńko w nosku, na pewno wyciekła by jeszcze choćby kropelka. Może to nawet dobrze, że wykonał taki „oczyszczający kich” .. pewnie ta porfiryna się gdzieś tam zbierała i utrudniała przepływ powietrza…tak mi przyszło do głowy, że nic o procesie jej wytwarzania nie wiem; może to „gadanie” ma jakiś związek z tym zjawiskiem? U mnie gada Gacuś a to właśnie u niego nigdy porfiryny nie widziałam. Może ja jej nie widzę, bo nie wydostaje się na zewnątrz? Graficzek ma wrażliwość porównywalną z Oksymoronkiem a tamten na czerwono kwitował najmniejszy stres…??? Może ona się gromadzi gdzieś w szczurzych zatokach???.
Znam ten lęk, kiedy coś się w stadzie dzieje i wydaje się, że ten zbyt długo śpi, ten ma mniejszy apetyt, ten dziwnie grzeczny a w ogóle czemu im się boczki ruszają przy oddychaniu…ufam, że żadna ze Szczupaków nie choruje, to był taki zabieg higieniczny. :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 30, 2009 8:31 am
autor: Cyklotymia
W sumie mogłabym się spytać o szczurze zatoki znajomego studenta weterynarii, ale... z gryzoni na anatomii mieli tylko króliki :/ I to jeszcze nie jakoś super dokładnie, bo ważniejsze były konie, bydło, trzoda itp.
Może w książce o zwierzętach laboratoryjnych będzie? Warto by sprawdzić jakie są połączenia między nosem a zatokami i potwierdzić/obalić tą teorię.

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 30, 2009 12:10 pm
autor: ol.
Zaciekawiłyście mnie tą teorią o zatokach więc jako główna zainteresowana poszukałam i znalazłam taki atrykuł: http://www.ratbehavior.org/porphyrin.htm.

Profiryna tworzy się i jest magazynowana w gruczołach łzowych Hardera, które mają za zadanie produkować lipidy nawilżające gałkę oczną, melatoninę i właśnie porfirynę. Nie wiadomo jaka dokładnie jest rola tej ostatniej (prawdopodobnie chroni oko przed światłem i reguluje pracę enzymów również produkowanych przez gruczoł), ale dobra wiadomość dla arrisum ! - niewielkie wycieki są normalne.

Nadprodukcja porfiryny może być wynikiem stresu, bólu, choroby (szczeg. maczugowca (?), mykoplazmozy, salmonelli i sialodacryoadenitis (?)) lub złej diety. Jej wycieki mogą pokrywać oko i sączyć się kanałem nosowo-łzowym do nosa.

Zatoki, jak wyczytałam w wikipedii, to przestrzenie w kościach twarzoczaszki połączone z jamą nosową. Skoro gruczoły, jama nosowa i zatoki tworzą naczynie połączone, możliwe są chyba złogi porfiryny w zatokach i ich skumulowany wyrzut poprzez mocne psiknięcie.
To ostatnie to już nie wyczytane tylko moja interpretacja.

Ta mykolpazmoza mnie zaniepokoiła, ale Herman nie ma nic na płucach. Dziś rano zachowywał się normalnie, tak jak wczoraj i przedwczoraj. Jestem dobrej myśli.
odmienna pisze:Znam ten lęk, kiedy coś się w stadzie dzieje i wydaje się, że ten zbyt długo śpi, ten ma mniejszy apetyt, ten dziwnie grzeczny a w ogóle czemu im się boczki ruszają przy oddychaniu… ufam, że żadna ze Szczupaków nie choruje, to był taki zabieg higieniczny.
otóż to, można dostać urojeń ::)
zabieg higieniczny - też chciałabym tak myśleć :) jednak drastyczność ów zabieg miał jak z horroru klasy B (nie wyolbrzymiam, z takiego małego szczurka tyle czerwoności wypłynęło, że wciąż jak o tym myślę to mnie ciarki przechodzą !)
w każdym razie do działania bardzo skutecznie mnie to zmobilizowało !
Cyklotymia pisze:W sumie mogłabym się spytać o szczurze zatoki znajomego studenta weterynarii, ale... z gryzoni na anatomii mieli tylko króliki :/ I to jeszcze nie jakoś super dokładnie, bo ważniejsze były konie, bydło, trzoda itp.
Jeśli możesz to go zagadnij, informacji nigdy za wiele :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 30, 2009 12:57 pm
autor: arrisum
ufff ja więc odetchnęłam z ulgą :)

mam nadzieje,że i u Was okaże się wszystko w porządku a ta krwawa plama nie będzie zwiastować nic złego!





(a apropo to króliki to nie gryzonie :D tylko zajęczaki)

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 01, 2009 8:32 am
autor: alken
Och ta nasza zwierzyna, stawia nas na nogi byle kichnięciem ;)
Powiem Ci, że moja Ziuta ma to samo, co Herman. Ciągle kicha- a jest już ze mną od ponad dwóch miesięcy, czasem też gada, jak się podekscytuje. Rozbryzg porfiryny też bywa, nawet raz byłam świadkiem, rozbryzg trafił w Lilkę i miałam białego szczura w czerwone kropki. Z głowy jej starłam, ale w wąsiki się wżarło i kilka ma rudawych.
No i poza tym żadnych niepokojących objawów, a co najważniejsze, te, które już są, nie rozwijają się.
U Lilki z kolei słychać furkoty w nosie (ale nie kicha), takie jakby chrapanie, nie przy każdym oddechu, ale odgłosy pochodzą z górnych dróg oddechowych bo płuca były osłuchane.
Dostawały też antybiotyki i nici z tego, tylko martwice się porobiły.
Echinaceę dostają już od tak długiego czasu, że zostały już pewnie alkoholiczkami ;) Ziucie szczególnie na echinacei zależy, bo zawsze dokładnie wylizuje crocksa, na którym to echinaceę przemycam.
Mam nadzieję, że Hermanowi się polepszy :) bo moje to już chyba mają to chroniczne i będę musiała przywyknąć :-\

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sie 02, 2009 10:03 am
autor: ol.
Bynajmniej się nie cieszę, że Twoje ogonki też przez to przechodzą, ale trochę uspokja fakt, że takie przypadłości się zdarzają i że się żyje mimo.
U Hermana raczej za wcześnie na widoczne efekty (jest po 4 dawkach antybiotyku), ale i tak sceptycznie do tego całego leczenia podchodzę. On jest "chronikiem" od 10-ciu miesięcy, to jakby całe swoje życie :-\ ...

Echinacea u mnie też jest lubiana, na pewnym etapie podawałam Hermanowi prosto z butelki i tak się przyssawał to trzeba go było delikatnie acz stanowczo za pyszczek odciągać. I raczej nie ten pyszny ziołowy smak był przyczyną jego zapomnienia, tylko właśnie procenty ::) .

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 03, 2009 5:07 pm
autor: ol.
Pierwsza synchroniczna schiza tego popołudnia. W mieszkaniu piętro niżej trwa remont, w ściany walą i piłują już prawie od miesiąca >:( , ale dlaczego akurat dzisiaj na szczupaki zstąpiła trwoga ?
Ludzki niedoskonały umysł nigdy tego nie dociecze. A może to nie remont tylko coś innego – czasami rybitwy wpadają na osiedle i świszczą, a może jeden szczupak miał omam i zaszła reakcja łańcuchowa ? Ludzkie niedoskonałe zmysły (…).

W rękach zamiast wiecznych wiercipięt trzyma się woskowe figurki, które można układać w dowolny sposób. Mięśnie napięte, ale uległe, oczy wytrzeszczone, nóżki w najdziwniejszych pozycjach – jeśli bierze się je na ręce i jedna nóżka zwisa, to o ile jej się samemu nie poprawi – będzie nadal zwisać. Świat zatrzymany w półkroku – stop klatka. Czy w ich głowach czai się kot czy jastrząb ?
Ludzkie niedoskonałe ...

Jedyny plus tego stanu rzeczy to to, że można wtedy szczury spokojnie fotografować i nie ma ani jednego poruszonego zdjęcia ;) .
Raz na jakiś czas taki fenomen ma miejsce, czasami dopada jednego wybrańca, czasami całe szczupakowo kamienieje jak za dotknięciem różdżki.
Ha !

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 03, 2009 5:13 pm
autor: alken
moje też ostatnio skamieniały. wieczór, świeczki się palą, cisza i spokój, oglądamy z TŻ film, potem on wyszedł się wykąpać, a ja poszłam do klatki, patrzę, a moje babole zesztywniałe, gapią się usilnie w jeden punkt. wyjęłam lilkę, a ona dalej sztywna w moich rękach i patrzy się, patrzy, próbowałam ją odwrócić ale usilnie przekręcała głowę i patrzyła się...w to jedno miejsce. aż do tej pory mam ciary jak sobie pomyślę, co one widziały/ czuły czego ja nie wychwyciłam?

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 03, 2009 6:04 pm
autor: arrisum
;O wow alken, pewnie duch ! ale swoją drogą ciekawe, czy one faktycznie je widzą? moje koty i psy tez tak miewały :O

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 03, 2009 6:09 pm
autor: Antyfemina
widzą - czasem lepiej od nas.
Ale nie bede o tym pisac bo bym sie rooozpisala - poza ty mi tak nikt by mi nie uwieżył.

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 03, 2009 6:10 pm
autor: Antyfemina
uwierzył* (rany ale błąd)

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 04, 2009 12:45 pm
autor: Nue
Moje jeszcze tak nigdy nie miały... w każdym razie ja niczego takiego nie zauważyłam :-\
Info o porfirynie mnie bardzo zaciekawiło i uspokoiło, bo Frappa też ma niewielkie wycieki od czasu do czasu - lubię wiedzieć, co z czego i dlaczego, a jak dotąd porfiryną wszyscy głównie straszyli.

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 04, 2009 3:05 pm
autor: alken
najlepszy test na to, czy ze szczura cieknie tej porfiryny w normie czy za dużo to papierowe ręczniki do spania. wtedy doskonale widać, czy leci czy nie. bo w ciągu dnia trudno powiedzieć, w końcu ciągle sobie myją nochale i ciężko przyuważyć.

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 05, 2009 5:11 pm
autor: ol.
Antyfemina pisze:widzą - czasem lepiej od nas.
Ale nie bede o tym pisac bo bym sie rooozpisala - poza ty mi tak nikt by mi nie uwierzył.
Eh jaki duch, dlaczego szczury miałyby się bać duchów ? Boją się konkretnych rzeczy które zaobserwowały, usłyszały, wyczuły i które uznały za potencjane zagrożenie. Nasze zmysły nie są tak wyostrzone jak ich i percepcja otoczenia zupełnie inaczej ukierunkowana. Wielu zachowań szczupaków nie rozumiem, ale dla nich są one zupełnie uzasadnione i logiczne.
No chyba, że ktoś ma namacalne dowody :) .
alken pisze:najlepszy test na to, czy ze szczura cieknie tej porfiryny w normie czy za dużo to papierowe ręczniki do spania. wtedy doskonale widać, czy leci czy nie. bo w ciągu dnia trudno powiedzieć, w końcu ciągle sobie myją nochale i ciężko przyuważyć.
Dobry sposób, alken.
Hermanowi poza tym jednorazowym incydentem nic nie wycieka, tyle, że kicha jak kichał, a kuracja jest już za półmetkiem. Nabieram coraz większego przekonania, ze niepotrzebnie go truję. Już go nawet nie wołam "Herman lekarstwo !" tylko "Herman, twoja osobista porcja trucizny !" >:( Reflektuje na to chętnie, bo biedactwo jest przekonane, że w tajemnicy przed innymi dostaje smakołyki ... >:( A ja mam wrażenie, że zrobił się mniej ruchliwy, oklapły jakiś. Zepsuję mu żołądek tym świństwem. Jeszcze dziś i 4 dni i koniec. Kropka.