No, boli mnie wszystko jeszcze, ale człapię sobie i powoli odstawiam przeciwbólowe. Dziś nawet zrobiliśmy sobie małą wycieczkę i zwiedziliśmy dwie zabytkowe cerkwie w okolicy - samochodem oczywiście, ale trochę przejść musiałam

A po obiedzie na lody

Tak więc nie jestem całkiem uwięziona w domu, wychylam trochę nos za okno
Do Gluśka już nam się serce rwie

Najchętniej odebrałabym go w poniedziałek, ale nie mam jeszcze do końca urządzonej woliery. Masa rzeczy jest skompletowana i czeka już na powieszenie w środku (półeczki, hamaczki, wiszące domki, tunele z rur, koszyk), tylko niespodziewanie okazało się, że nie mamy czym przeciąć łańcucha, którego 4 metry kupiliśmy na potrzeby nowej klatki - za gruba stal

. Tu na miejscu w narzędziowym kupiliśmy już szczypce, które mogą go przeciąć, więc zaraz po powrocie trzeba będzie się za to wziąć, żeby najdalej w ten wtorek Glusia już do serca przytulić

Czytuję tematy szczęśliwych opiekunów innych maleństw z tego miotu i nikt nie ma problemów z łączeniem, więc mój strach trochę maleje. Gluś będzie szczęśliwy, Froduś z Czmysiem muszą go pokochać
No dobra, a teraz trochę zdjęć. Takie sobie, ale zawsze jakieś.
Nieufny Czmyś, pierwszy dzień w nowym miejscu - "Nie podoba mi się tu. Foch!"

Niecierpliwy Frodo - "Puszczaj, mam ważne sprawy!"
Frodo daje buziaka (dzióbek mam taki, że nadawałabym się na wiocha.pl

)
Na kolanach miło jest:


