Enciakowy zwierzyniec
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
- tahtimittari
- Posty: 1164
- Rejestracja: pn maja 10, 2010 7:17 pm
- Kontakt:
Re: Enciakowy zwierzyniec
Ja po dzisiejszej wizycie na uczelni muszę przyznać, że Wirus to mały piskorz
Mój Diabeł jest już chyba większy od niego
Mój Diabeł jest już chyba większy od niego
Re: Enciakowy zwierzyniec
Haha, muszę się podzielić . Wczoraj dostałam od Veereny dwa maluchy, które dziś miały wyjechać do Olsztyna. Jedna adopcja została cofnięta i mały poleci do Sky, ale zostanie kilka dni na tymczas u mnie.
Dobrze, że do Olsztyna leci mały haskacz. Bo mały jest kosmiczny. Zawojował już wszystkich. Puściłam ich na łóżku z moimi - poza Wirusem, który oczywiście wciąż ma izolację. No i pcheł mały się nie przejął niczym - zaczął radośnie zaczepiać do zabawy po kolei każdego . Wskakuje na ramiona i gania za ręką, potykając się czasem o własne łapy, ale zapierniczając jak torpeda .
Z kolei czarnuszek, którego odebrać ma Sky, to piskałka większa niż moje Drobnoustroje o_o. Podnieść go chcę - piszczy. Szczur go wącha - piszczy. Bawi się - piszczy. Ale jest przekochany - napiska na mnie, ale zaraz potem wpakuje na kolana.
Matko, mam nadzieję, że Sky szybko go ode mnie weźmie, bo potem nie oddam .
Swoją drogą, moje stadko jest powalające. Tak pokojowo nastawionych szczurów, to nie wiem, gdzie jeszcze szukać. Wąglik - wiadomo, sam jeszcze dzieciak niewiele starszy od tych maluchów (chociaż jest już dwa razy większy ). Speedy obwąchał, ciut natarczywie, ale zaraz potem pozwolił na siebie wskoczyć i jednemu, i drugiemu i podjął zabawę. Bałam się reakcji Mikroba, który jest okropnie zaczepialski i stawiał się od początku.
Tymczasem Mikrob obwąchał i olał. A potem, jak go naszło, przybiegł w te pędy za maluchami i... wyiskał ich od czubka nosa po koniuszek ogona. Zrobił im toaletę kompletną .
Dobrze, że do Olsztyna leci mały haskacz. Bo mały jest kosmiczny. Zawojował już wszystkich. Puściłam ich na łóżku z moimi - poza Wirusem, który oczywiście wciąż ma izolację. No i pcheł mały się nie przejął niczym - zaczął radośnie zaczepiać do zabawy po kolei każdego . Wskakuje na ramiona i gania za ręką, potykając się czasem o własne łapy, ale zapierniczając jak torpeda .
Z kolei czarnuszek, którego odebrać ma Sky, to piskałka większa niż moje Drobnoustroje o_o. Podnieść go chcę - piszczy. Szczur go wącha - piszczy. Bawi się - piszczy. Ale jest przekochany - napiska na mnie, ale zaraz potem wpakuje na kolana.
Matko, mam nadzieję, że Sky szybko go ode mnie weźmie, bo potem nie oddam .
Swoją drogą, moje stadko jest powalające. Tak pokojowo nastawionych szczurów, to nie wiem, gdzie jeszcze szukać. Wąglik - wiadomo, sam jeszcze dzieciak niewiele starszy od tych maluchów (chociaż jest już dwa razy większy ). Speedy obwąchał, ciut natarczywie, ale zaraz potem pozwolił na siebie wskoczyć i jednemu, i drugiemu i podjął zabawę. Bałam się reakcji Mikroba, który jest okropnie zaczepialski i stawiał się od początku.
Tymczasem Mikrob obwąchał i olał. A potem, jak go naszło, przybiegł w te pędy za maluchami i... wyiskał ich od czubka nosa po koniuszek ogona. Zrobił im toaletę kompletną .
Cynamon Imbir Karmel Wanilia
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Re: Enciakowy zwierzyniec
Faktycznie kochane te Twoje szczurki - tak na dzień dobry iskanie, bez żadnej agresji ani awantur; takich to można mieć i więcej...
Co do Wąglika i słuchawek: mały chyba wiedział, że dłuższe korzystanie z nich nie jest dobre dla zdrowia... Wymiziaj zwierzyniec, a w szczególności odosobnionego Wirusa, niech prędko zdrowieje i wraca do pozostałych ogonków!
Co do Wąglika i słuchawek: mały chyba wiedział, że dłuższe korzystanie z nich nie jest dobre dla zdrowia... Wymiziaj zwierzyniec, a w szczególności odosobnionego Wirusa, niech prędko zdrowieje i wraca do pozostałych ogonków!
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: Enciakowy zwierzyniec
Zazdroszczę tak zgranego stadka
Będę miała szczurka - piszczałkę. Jego braciszek Kavi też uroczy chłopak, codziennie bawimy się w ganianie za piórkiem, jak dostanie szajby to skacze jak pchełka
Będę miała szczurka - piszczałkę. Jego braciszek Kavi też uroczy chłopak, codziennie bawimy się w ganianie za piórkiem, jak dostanie szajby to skacze jak pchełka
W pamięci Cookie, Biscuit, Manu, Muffin, Anouk, Kavi, Tytus i Festus.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
- tahtimittari
- Posty: 1164
- Rejestracja: pn maja 10, 2010 7:17 pm
- Kontakt:
Re: Enciakowy zwierzyniec
Czarnego tymczasa nie widziałam (może to i lepiej ), huskowego przez chwilę jeno i okazał się podobny do Czejsa.
Chyba bym nie oddała, jakbym ja takie kruszynki wzięła..
No i niech już Wirusek skończy to leczenie i powróci do gromadki..
Chyba bym nie oddała, jakbym ja takie kruszynki wzięła..
No i niech już Wirusek skończy to leczenie i powróci do gromadki..
Re: Enciakowy zwierzyniec
Wirus mnie znienawidzi
Z racji nieskuteczności kłujek z baytrilu... niestety sięgnęliśmy po przemoc. No i wciskamy przemocą gerberek z doksy.
Współlokatorka aż się pytała, czy ja zwierzę torturuję ... Przez pierwsze dobre kilka minut Wirus odpychał się czym tylko mógł. Więcej wylądowało na wąsikach i pycholku, niż w środku. Potem go odkładałam, dawałam mu odsapnąć, on siadał obrażony i się mył. Potem chyba zrozumiał i pozwolił strzykawkę do pyszczka wsadzić. Nie obyło się bez wyrywania, oczywiście, ale mordki nie trzymał kurczowo zaciśniętej. A potem patrzył na mnie z wyrzutem, obrażony, i nie chciał się pozwolić dotknąć, piszcząc z oburzenia. Może przywyknie czeka nas tego tydzień...
A Mikrob jest kochany! Jako jedyny w pełni reaguje na imię, jak mnie widzi, to w te pędy do mnie biegnie, uwielbia, jak się kładę. Wtedy włazi pod szyję i łazi - w te i we wte. I ociera, tula, liza po policzkach... No jest przekochany! Niucha mnie tym swoim nochalkiem, kładzie jedną łapę na nosie... Sama słodycz.
Porównałam ich do rodzeństwa:
Speedy to najstarszy brat. Troszkę wyizolowany - bo on taki Dorosły. Ale czasem z młodszymi się pobawi, zwłaszcza z Drobnoustrojami.
Mikrob to średniak. Wszystkie się z nim leją .
Drobnoustroje to bliźniaki. Świetnie się dogadujące między sobą, pocieszne i kochane, ale skore do psikusów.
Oczywiście, stadko oferuje też, poza przepychankami, obrazki cudne. Dziś załapałam Mikroba i Speedy'ego na długim i namiętnym wyiskiwaniu nawzajem .
Mikrob uwielbia małego, chwilowo nazywanego Qrchakiem z racji piskania. Liza go jak tylko może.
Z racji nieskuteczności kłujek z baytrilu... niestety sięgnęliśmy po przemoc. No i wciskamy przemocą gerberek z doksy.
Współlokatorka aż się pytała, czy ja zwierzę torturuję ... Przez pierwsze dobre kilka minut Wirus odpychał się czym tylko mógł. Więcej wylądowało na wąsikach i pycholku, niż w środku. Potem go odkładałam, dawałam mu odsapnąć, on siadał obrażony i się mył. Potem chyba zrozumiał i pozwolił strzykawkę do pyszczka wsadzić. Nie obyło się bez wyrywania, oczywiście, ale mordki nie trzymał kurczowo zaciśniętej. A potem patrzył na mnie z wyrzutem, obrażony, i nie chciał się pozwolić dotknąć, piszcząc z oburzenia. Może przywyknie czeka nas tego tydzień...
A Mikrob jest kochany! Jako jedyny w pełni reaguje na imię, jak mnie widzi, to w te pędy do mnie biegnie, uwielbia, jak się kładę. Wtedy włazi pod szyję i łazi - w te i we wte. I ociera, tula, liza po policzkach... No jest przekochany! Niucha mnie tym swoim nochalkiem, kładzie jedną łapę na nosie... Sama słodycz.
Porównałam ich do rodzeństwa:
Speedy to najstarszy brat. Troszkę wyizolowany - bo on taki Dorosły. Ale czasem z młodszymi się pobawi, zwłaszcza z Drobnoustrojami.
Mikrob to średniak. Wszystkie się z nim leją .
Drobnoustroje to bliźniaki. Świetnie się dogadujące między sobą, pocieszne i kochane, ale skore do psikusów.
Oczywiście, stadko oferuje też, poza przepychankami, obrazki cudne. Dziś załapałam Mikroba i Speedy'ego na długim i namiętnym wyiskiwaniu nawzajem .
Mikrob uwielbia małego, chwilowo nazywanego Qrchakiem z racji piskania. Liza go jak tylko może.
Cynamon Imbir Karmel Wanilia
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Re: Enciakowy zwierzyniec
Wyobrażam sobie jak Wirus musi się wyrywać i wrzeszczeć! Dobrze, że się zorientował, że to konieczność. Może Twój upór i determinacja go przekonały.. Dla niego to na pewno duży stres, szczurki nie lubią przymusu ale w tym wypadku nie ma wyboru
Spore stadko zebrałaś, a do tego jakie zróżnicowane charaktery! Wymiziaj wszystkie ogonki a Mikroba podwójnie Trzymam kciuki za Wirusika
Spore stadko zebrałaś, a do tego jakie zróżnicowane charaktery! Wymiziaj wszystkie ogonki a Mikroba podwójnie Trzymam kciuki za Wirusika
za TM: Zuzia, Muniek, Ziuta, Pasztet, Bestian, Szefowa, Strzałka, Piskałka, Indiana, Cykałka, Gremlin, Krecik, Księżniczka, Cytryny, Chmurka, Panika, Watka (Maluszynka)
Re: Enciakowy zwierzyniec
Biedny Wirus, wiem, jakie katorgi przeżywa. Też musiałam jednego z moich szczurów karmić tak przez strzykawkę doksy. Co się działo - masakra po prostu. Ale mały jest dzielny i na pewno się nie zrazi
W pamięci Cookie, Biscuit, Manu, Muffin, Anouk, Kavi, Tytus i Festus.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
- tahtimittari
- Posty: 1164
- Rejestracja: pn maja 10, 2010 7:17 pm
- Kontakt:
Re: Enciakowy zwierzyniec
Tak mi się przypomniała sztuczka z doksy.. żeby była mniej niedobra.
Glukozę w proszku (z 4 zł kosztuje) rozbełtać z wodą i z doksy w strzykawce. Robi się słodkie. Może mniej się będzie rzucał..
Glukozę w proszku (z 4 zł kosztuje) rozbełtać z wodą i z doksy w strzykawce. Robi się słodkie. Może mniej się będzie rzucał..
Re: Enciakowy zwierzyniec
To może być dobry pomysł. Ja co prawda dodawałam do mieszanki z wodą syropu owocowego, ale i tak było wstrętne :/
W pamięci Cookie, Biscuit, Manu, Muffin, Anouk, Kavi, Tytus i Festus.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
http://www.szkicz.blogspot.com <- rysuję sobie.
Re: Enciakowy zwierzyniec
Jej, szkoda Wirusa. Przejdzie mu to obrażanie, w końcu to dla jego dobra.
Ale o reszcie to aż miło czytać, te przyjemne momenty rozczulające serce
Ale o reszcie to aż miło czytać, te przyjemne momenty rozczulające serce
Horda: Pestek [*], Eshin, Skyre, Szary prorok, Avalon, Merkury [*], Parszywek, Ćwirki dwa (Dunder i Piorun), Malygos HF
Re: Enciakowy zwierzyniec
Kurcze, najgorsze jest to, że nie można powiedzieć takiemu stworzeniu, że to dla jego dobra.. A nawet jeśli się powie to i tak nie zrozumie..
Trzymam kciuki. Aby kuracja była skuteczna i te wszystkie wysiłki miały sens.
Trzymam kciuki. Aby kuracja była skuteczna i te wszystkie wysiłki miały sens.
Jak ja lubię się śmiać.. to takie ciekawe doświadczenie.
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
->Nasze Śliczne Paskudy:*<-
->Mini pociechy<-
Re: Enciakowy zwierzyniec
kurcze, przeciez doksy nie jest taka zła w smaku ... na serio w niczym nie przechodzi po dobroci ?
kciukam za Wiruska
(dajesz mu cos na wątrobę przy tych lekach, mi ostatnio polecono heparegen)
kciukam za Wiruska
(dajesz mu cos na wątrobę przy tych lekach, mi ostatnio polecono heparegen)
Re: Enciakowy zwierzyniec
olaboga! Inny smak gerberka wywołał u Drobnoustrojów (zwykle sceptycznych do wszelkich pokarmów miękkich) istny szał. Wirus zabrał się za niego tak, że uszy mu się trzęsą. Dziś spróbujemy nie męczyć zwierza - i podamy mu na miseczce. Mam nadzieję, że skonsumuje.
Terapia odnosi skutki. Bałam się, że nie - w sobotę nie widziałam poprawy (podając mu od czwartku wieczór). Stwierdziłam - poczekam, w poniedziałek najwyżej się przejdę. Ale i wczoraj, i dziś jest zauważalna poprawa. Kicha sobie, ale raz na godzinę - dwie, a nie minutę - dwie. Puściłam go nawet wczoraj z chłopakami. Śpi więcej, niż oni, a kiedy stoi obok Wąglika, to aż go szkoda - zrobił się chudy, futerko ma dłuższe, jakieś bardziej zmierzwione, nie tak gładko przylegające do ciałka... nastroszone tam, gdzie zrobiła mu się martwica po zastrzykach z enro. (nie tam, gdzie ja podawałam *proud* tylko tam, gdzie ta *ekhem* praktykantka. Po moich dwóch pierwszych zastrzykach ma strupek (steryd i pierwsza dawka enro), ale po kolejnych już nie miał)
Byłam w weekend w domu babci, koło Paczkowa. Wzięłam ze sobą Wirusa, który mimo aktów przemocy, wcale obrażony nie jest. Ba, ilekroć mnie widzi, leci do mnie w te pędy - może to przez ta izolację się tak przyzwyczaił... W każdym razie, mały się nazwiedzał. Przytulony mi do karku, w rękawie - jeśli miałam koszulę, bądź za dekoltem jeśli nie. I wystawiał tylko nochal. Potwierdził tez teorię, że szczury lubią mojego brata (ze wzajemnością ) - podobało mu się, jak go miział. Podobnie jak Speedy'emu, który dzikus jest największy, jeśli o ludzi chodzi.
Kiedy wróciłam, widok był rozczulający - cztery szczurze brzuszki na kratach, przepychające się noski w kierunku ludzkiej ręki... Nie rozpakowywałam się nawet, tylko puściłam stwory. A jak na chwile przysiadłam obok, wszystkie, co do jednego, wlazły mi na kolana. Trochę im ciasno było...
Rodzice pożyczyli mi aparat - yay! Będą więc zdjęcia. Tylko kabla nie dali, a mój lapek nie ma czytnika kart. Będę więc męczyć współlokatorkę i tahti zapewne co jakiś czas. A że zdjęć ja milion robię, jak mogę... niedługo pewno obfocę każdego z chłopaków z osobna.
A póki co - wspomnę o koszach.
Parę lat temu, w moim rodzinnym Raciborzu, nazwa "koszatniczka" mówiła równie wiele, co "receptor TCR", czyli nic. Dopiero za jakiś rok stały się one modne... I wtedy w moim ulubionym zoologiku (bardzo sympatyczni sprzedawcy, w miarę niezłe warunki...) pojawił się zwierzak siostrzenicy sprzedawczyni. Gryzł się z kolegą. Przyniesiony w pojemniczku po kefirze, takież imię otrzymał.
Wylądował w moich, kompletnie nieznających się łapkach .
Kef życia łatwego nie miał. Teraz wiem - w za małej klatce, sam, nieodpowiednio żywiony... Na szczęście - jego nieustanne piłowanie o kraty (oraz, co gorsza, szarpanie ich, sąsiedzi się pytali, czy to rury...) oraz chęć brata spowodowały, że wywędrował do Krakowa. A tam brat sprawił mu ogromne terrarium, przykryte z góry siatką, z konarami do wspinania... I zupełnie inny kosz. Na dodatek sprawił mu dwie koleżanki. Na początku były odseparowane, ale blokady wszelakie sforsowały błyskawicznie.
Fumi i Nika na początku były za małe. A potem Kef za stary. I nigdy nie doszło do wysypu małych kefirzątek, mimo iż przebywały razem.
Kefir kochał być drapany pod paszką i bródką. Nastawiał się wtedy, mrużąc oczy z zadowolenia. Fumi uwielbiała eksplorować wszystko, na człowieka wskakiwała bez wahania. Nika była najbardziej dzika i nigdy do ludzi nie chciała za bardzo. Pierwsza też odeszła za Tęczowy Most, mimo iż od Kefira była młodsza o 3-4 lata. W sumie nie wiem czemu. Później Kefir - ślepy już, naprawdę staaary (przebił średnią wieku koszów o sporo), z cukrzycą... Fumi, kochane pynio, dostała dwie koleżanki, Normę i Pyzę, ale długo nie pożyła. Od śmierci Kefa strasznie przygasła. Zostały Norma i Pyza, brat jednak stał się dzieciaty i nie ma niestety czasu na oswajanie ich... Są zadbane, ale dzikie. Tylko jedna z nich (nawet nie wiem, która jest która... o_O) jest bardziej pro-ludzka, ale raczej wykorzystuje ich jako windę...
Terapia odnosi skutki. Bałam się, że nie - w sobotę nie widziałam poprawy (podając mu od czwartku wieczór). Stwierdziłam - poczekam, w poniedziałek najwyżej się przejdę. Ale i wczoraj, i dziś jest zauważalna poprawa. Kicha sobie, ale raz na godzinę - dwie, a nie minutę - dwie. Puściłam go nawet wczoraj z chłopakami. Śpi więcej, niż oni, a kiedy stoi obok Wąglika, to aż go szkoda - zrobił się chudy, futerko ma dłuższe, jakieś bardziej zmierzwione, nie tak gładko przylegające do ciałka... nastroszone tam, gdzie zrobiła mu się martwica po zastrzykach z enro. (nie tam, gdzie ja podawałam *proud* tylko tam, gdzie ta *ekhem* praktykantka. Po moich dwóch pierwszych zastrzykach ma strupek (steryd i pierwsza dawka enro), ale po kolejnych już nie miał)
Byłam w weekend w domu babci, koło Paczkowa. Wzięłam ze sobą Wirusa, który mimo aktów przemocy, wcale obrażony nie jest. Ba, ilekroć mnie widzi, leci do mnie w te pędy - może to przez ta izolację się tak przyzwyczaił... W każdym razie, mały się nazwiedzał. Przytulony mi do karku, w rękawie - jeśli miałam koszulę, bądź za dekoltem jeśli nie. I wystawiał tylko nochal. Potwierdził tez teorię, że szczury lubią mojego brata (ze wzajemnością ) - podobało mu się, jak go miział. Podobnie jak Speedy'emu, który dzikus jest największy, jeśli o ludzi chodzi.
Kiedy wróciłam, widok był rozczulający - cztery szczurze brzuszki na kratach, przepychające się noski w kierunku ludzkiej ręki... Nie rozpakowywałam się nawet, tylko puściłam stwory. A jak na chwile przysiadłam obok, wszystkie, co do jednego, wlazły mi na kolana. Trochę im ciasno było...
Rodzice pożyczyli mi aparat - yay! Będą więc zdjęcia. Tylko kabla nie dali, a mój lapek nie ma czytnika kart. Będę więc męczyć współlokatorkę i tahti zapewne co jakiś czas. A że zdjęć ja milion robię, jak mogę... niedługo pewno obfocę każdego z chłopaków z osobna.
A póki co - wspomnę o koszach.
Parę lat temu, w moim rodzinnym Raciborzu, nazwa "koszatniczka" mówiła równie wiele, co "receptor TCR", czyli nic. Dopiero za jakiś rok stały się one modne... I wtedy w moim ulubionym zoologiku (bardzo sympatyczni sprzedawcy, w miarę niezłe warunki...) pojawił się zwierzak siostrzenicy sprzedawczyni. Gryzł się z kolegą. Przyniesiony w pojemniczku po kefirze, takież imię otrzymał.
Wylądował w moich, kompletnie nieznających się łapkach .
Kef życia łatwego nie miał. Teraz wiem - w za małej klatce, sam, nieodpowiednio żywiony... Na szczęście - jego nieustanne piłowanie o kraty (oraz, co gorsza, szarpanie ich, sąsiedzi się pytali, czy to rury...) oraz chęć brata spowodowały, że wywędrował do Krakowa. A tam brat sprawił mu ogromne terrarium, przykryte z góry siatką, z konarami do wspinania... I zupełnie inny kosz. Na dodatek sprawił mu dwie koleżanki. Na początku były odseparowane, ale blokady wszelakie sforsowały błyskawicznie.
Fumi i Nika na początku były za małe. A potem Kef za stary. I nigdy nie doszło do wysypu małych kefirzątek, mimo iż przebywały razem.
Kefir kochał być drapany pod paszką i bródką. Nastawiał się wtedy, mrużąc oczy z zadowolenia. Fumi uwielbiała eksplorować wszystko, na człowieka wskakiwała bez wahania. Nika była najbardziej dzika i nigdy do ludzi nie chciała za bardzo. Pierwsza też odeszła za Tęczowy Most, mimo iż od Kefira była młodsza o 3-4 lata. W sumie nie wiem czemu. Później Kefir - ślepy już, naprawdę staaary (przebił średnią wieku koszów o sporo), z cukrzycą... Fumi, kochane pynio, dostała dwie koleżanki, Normę i Pyzę, ale długo nie pożyła. Od śmierci Kefa strasznie przygasła. Zostały Norma i Pyza, brat jednak stał się dzieciaty i nie ma niestety czasu na oswajanie ich... Są zadbane, ale dzikie. Tylko jedna z nich (nawet nie wiem, która jest która... o_O) jest bardziej pro-ludzka, ale raczej wykorzystuje ich jako windę...
Cynamon Imbir Karmel Wanilia
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Re: Enciakowy zwierzyniec
Zwierzyniec jedzie do tahti ;(
Dowiedziałam się, że kierowniczka planuje nalot na nasz pokój, bo podejrzewa zwierzaki w nim. Przypuszczalnie podkablowała nas sprzątaczka, która wbiła się nam do pokoju.
Nienawidzę tego akademika. I tego, jak po prostu gwałcą tu prywatność... W przyszłym roku idę do innego, gdzie tak nie trzymają rygoru, nikt do pokoju mi się bez pukania, kuźwa, nie wbije. Ale teraz mam problem.
Myszy i panowie jadą do tahti. Nie wiem jeszcze na ile. Będziemy próbowali połączyć stada (ha, a w temacie tahti ktoś pytał, czyśmy nie próbowały...). Jak się nie uda, będę próbowała wynieść tą wielką klaciochę.
Serduszko mi pęka, że będę musiała z nimi się rozstać, nawet na tyle . Podejrzewam, że tahti będzie mnie miała dosyć, bo będę się do niej co chwila wbijać...
Współlokatorka Fruzię da swojemu facetowi. Mieszka on w tym właśnie akademiku, do którego wynosimy się w przyszłym roku. A dzisiaj miała króliczka odebrać... No cóż, mała zostanie u jej faceta jeszcze trochę.
To była kropla przepełniająca czarę goryczy. Ten akademiec to w ogóle jakiś wybryk (tu wymyślili sobie komisje czystości!!!!!! łażą nam po pokojach i sprawdzają, czy czysto mamy!!!!!!)... Mam nadzieję, że ów zapowiadany nalot będzie jutro... wtedy odczekam kilka dni i wrócę panów (klatkę poskładam i włożę do łózka). A myszki przy najbliższej okazji zawiozę do Raciborza, do domu....
Dowiedziałam się, że kierowniczka planuje nalot na nasz pokój, bo podejrzewa zwierzaki w nim. Przypuszczalnie podkablowała nas sprzątaczka, która wbiła się nam do pokoju.
Nienawidzę tego akademika. I tego, jak po prostu gwałcą tu prywatność... W przyszłym roku idę do innego, gdzie tak nie trzymają rygoru, nikt do pokoju mi się bez pukania, kuźwa, nie wbije. Ale teraz mam problem.
Myszy i panowie jadą do tahti. Nie wiem jeszcze na ile. Będziemy próbowali połączyć stada (ha, a w temacie tahti ktoś pytał, czyśmy nie próbowały...). Jak się nie uda, będę próbowała wynieść tą wielką klaciochę.
Serduszko mi pęka, że będę musiała z nimi się rozstać, nawet na tyle . Podejrzewam, że tahti będzie mnie miała dosyć, bo będę się do niej co chwila wbijać...
Współlokatorka Fruzię da swojemu facetowi. Mieszka on w tym właśnie akademiku, do którego wynosimy się w przyszłym roku. A dzisiaj miała króliczka odebrać... No cóż, mała zostanie u jej faceta jeszcze trochę.
To była kropla przepełniająca czarę goryczy. Ten akademiec to w ogóle jakiś wybryk (tu wymyślili sobie komisje czystości!!!!!! łażą nam po pokojach i sprawdzają, czy czysto mamy!!!!!!)... Mam nadzieję, że ów zapowiadany nalot będzie jutro... wtedy odczekam kilka dni i wrócę panów (klatkę poskładam i włożę do łózka). A myszki przy najbliższej okazji zawiozę do Raciborza, do domu....
Cynamon Imbir Karmel Wanilia
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura
Za TM Wirus Speedy Wąglik Piksel Limfocyt Mikrob Flanelka Kaszmir Szczura