dziadek zrobił specjalną klatkę ' na pole' i ja je tam włożyłam, a psy oczywiście czuwały przy klatce i się patrzyły, podniesienie tej klatki był nie możliwe- nawet dla mnie była ciężka, a co dopiero dla kundelków. Poszłam do toalety, a mama patrzyła się na nie z okna... Chwila zapatrzenia na telewizor mamy, wracam do bogiń i...masakra.

Jeden pies w klatce, Fames u góry, Ate schowała się w rurze, a Echo uciekła... (rura podtrzymywała klatkę, psy jakoś ją przemieściły). Patrząc teraz cieszę się, że pies ją złapał, bo by uciekła w las. W sumie nic jej takie nie zrobił- nie chciał zrobić. Zaczął ją iskać, a ona chciała uciec, to ją lekko ścisnął- ale ścisnął. Wydaje mi się, że nie chciał zrobić jej krzywdy- tak samo robił z kaczkami, tylko on je nosem popchał.
A teraz zdjęcia:
1. Ate, Echo, Fames:
2. Ate:
3. Fames:
4. Echo:
