Ehh,Występka już nie ma
Zawiozłam go dziś do uśpienia.Wieczorem i rano wyglądał niefajnie, zwolniłam się z pracy żeby zabrać go w tą brzydką podróż, on nie chciał jechać, ożywił się, starał się uciec z torby.nie chciał już pić, jeść, obalał się, pełzał,miał puste spojrzenie.
nie wiedziałam do końca co zrobić, wet go osłuchał, serce spowalniało, temp 35stopni,powiedział że to jest zejściowe i moja decyzja, ale to już tylko przedłużanie.
dostał zastrzyk, matko jak on na mnie patrzył, ufał mi, a ja mu to zrobiłam, to spojrzenie, on wiedział i obwiniał mnie.
jestem nieczułą suką i zabiłam niewinne zwierze ,które mi ufało.
nie zapomne tego spojrzenia.
mówi się,że lepiej dzień za wcześnie, niż godzine za późno, niby tak, ale nie wiem.
tak bardzo bałam sie,że udusi się , że będzie się męczył, wyjątkowo egoistyczne.
tyle zwierzaków już usypiałam, tylko dlaczego to zawsze jest tak cholernie trudne.
jak się ogarne założe mu temat, na razie znikam z tego wątku.
jakbym dostała obuchem w łeb,małe, wyniszczone ciałko ,ale jego wzrok, to co w nim było zmiazdżyło mnie.