Młody chyba lepiej, chociaż ciężko powiedzieć czy jest dobrze.
Jakiś czas temu odstawiłam leki, ale jak tylko je odstawiłam Młody znowu zaczął piszczeć. Stwierdziłam, że znowu zacznę mu je dawać i po nich przestał. Nie wiem teraz czy już cały czas musi je brać, czy po prostu za krótki okres był i musiał brać je dłużej.
Po jego zachowaniu widać, ze trochę lepiej się czuję. Nie jest taki ospały jak na początku. Widać, że więcej się rusza i powoli wraca ten Młody z przed wizyty u weterynarz.
Nadal nie je suchego pokarmu, jedynie wapienko podgryza czasami. Niby suche czasem skubnie, ale to tylko trochę i dalej nie ma już chyba siły. Najbardziej mnie martwi, że wody nie chce pić i muszę mu siłą dawać.
Mam nadzieję, że po odstawieniu leku będzie dobrze. Na samą myśl, że mamy znowu jechać na wizytę do weterynarz robi mi się słabo.
Ostatnio zastanawiałam się czy Młody przypadkiem nie ma problemów z mózgiem, tzn. czy nie miał może jakiegoś wylewu lub może guz

Teraz już jest lepiej, ale był takie okres, że nie mógł nawet główki przekręcić, wyglądał jakby miał jakiś paraliż. Może to było osłabienie po tych lekach, nie wiem. I jeszcze to jego jedno oczko, ma bardziej wyłupiaste i pod światło, najbardziej widać wieczorem, ma je czerwone. No i to jedzenie twardego, jakby sprawiało mu problem. Chociaż wapno skubie, po trochu i pomalutku, ale skubie.
Nie wiem, może mi się tylko tak wydaję. Tak naprawdę nie wiem jakie są objawy jednego lub drugiego. Czy wtedy objawy byłyby gorsze

A na forum nic konkretnego nie mogę znaleźć.
Do reszty chłopaków nie mam siły. Czasami mam ochotę ich zamknąć i wynieś jak najdalej

Jak nie Plastek tak teraz Biały doprowadza mnie do szału. Ciągle są kłótnie z Zenkiem. Wydaję mi się, że on jest po prostu zazdrosny. Wcześniej o Młodego, teraz o Plastka. Gdy tylko widzi, że Plastek leży w hamaku z Zenkiem pcha się między nimi i wypycha Zenka z hamaka.
I tak teraz muszę Białego zamykać czasami w osobnej klatce, bo nie da się z nimi wytrzymać. Transporter cały już pogryzł, a klatkę muszę zamykać na kłódkę bo sobie otwiera. Ten szczur jest niemożliwy.
Plastek nie zapeszając trochę się uspokoił. Wczoraj się lekko najeżył, ale szybko mu przeszło. Na razie kastrację odwlekam bo nie wiem czy to ma sens. Muszę ich poobserwować. Mam nadzieję, że wreszcie się trochę uspokoją.
Mam trochę zaległych zdjęć. Może dzisiaj lub jutro wstawię.