Eve pisze:
Przebierasz już nóżkami czy jeszcze na spokojnie czekasz ? Bo ja bym już tupała ze słowami - kiedy przyjadą , kiedy przyjadą 
 
 
Piździesiąt razy dziennie oglądam ich fotki i pokazuję TŻtowi, jedno imię już wybrane, nad drugim pracujemy. Przebieram rękami i nogami, rozważam jak przewinąc czas na "po świętach" 

 . 
Ostatnie maluchy przybyły do nas dwa lata temu więc tym bardziej radości co nie miara! Nigdy nie mieliśmy jeszcze szczurka oswojonego z ludziem od samego początku (Leia i Stef z zoologa, Nevinek podrośnięty z laba) - więc moja ciekawość sięga zenitu!
Humor popsuł mi tylko zooplus, który nie dość, że jeszcze nie dostarczył klatki, to jeszcze okazało się, że okłamał, że została wysłana  . Porażka...
 . Porażka...
A tu starszyzna, która na razie nie wykazuje zainteresowania wieściami o nadchodzących zmianach 

 .

 
Wyłaniający się z odmętów koca Szamański pyszczek stanowczo zaprzecza ukończeniu dwóch lat i dwóch miesięcy...


...ale już sadełko widać, że długo i pieczołowicie hodowane 
 
 


Tu z miną: "miała być nowa klatka...OBIECAŁAŚ!!!"

Czub w swoim najukochańszym miejscu na wybiegu - pod drzwiami 

 .
Kiedy leży tak jak na pierwszej fotce - wystarczy najlżejszy dotyk dłoni by włączyła zgrzytacza i roznaleśniczyła się na zimnej podłodze 

 .



Tu widać jej trefną tylną quasimodową nóżkę

Pomimo jej posiadania Czub jest mistrzynią kaskaderskich pomysłów. Kiedy siedzę z nimi na wybiegu zwykle coś czytam (tiaaa... próbuję) i muszę powiedzieć, że Choyek uwielbia książki, szczególnie te w twardej okładce, na których górnej krawędzi można balansować zasłaniając mi tekst ogonem. Wczoraj wpadła na genialnym pomysł skakania z mojego ramienia (gdy siedzę na podłodze) na framugę drzwi - nie mając zaczepienia zamiast piąć się potem w górę zjeżdża jak strażak po rurze 

 .
Stefan na to wszystko patrzy i drapie się nogalem po głowie.
Boję się, że po świętach Czub będzie miał świtę kopiującą wszystkie najgłupsze pomysły i niestosowne zachowania 

 . Do tych drugich należy namiętne obgryzanie WSZYSTKIEGO w klatce. Do lutego wszystkie koszyczki mogły wisieć bez większego ryzyka, kilka  z nich mam wrażenie, że służy już od roku. Teraz Czub wypowiedział im (i narożnej kuwecie) wojnę, pierwsza ofiara już dogorywa, druga ma poważny uszczerbek na zdrowiu i wyglądzie. Na wybiegu dziurawi kartony, choć próbuje tez skonsumować dywan co spotyka się z moją stanowczą odmową. 
Po raz kolejny zaznaczę, że nie wierzę, że ma półtora roku 

 !