Poniedziałek był paskudnym, paskudnym dniem. Widziałam się z Tusieńką w okolicy południa, była słaba, jak przez wszystkie ostatnie dni, ale chodząca i jedząca. Potem w ważnej sprawie musiałam pojechać ładny kawałek za miasto. No i właśnie kiedy byłam daleko, daleko, zdzwonił mężyk, że stan Tusi gwałtownie się pogarsza. Kazałam mu nie czekać na mnie, tylko od razu jechać do weta. Nie chciałam, żeby w agonii czekała na mnie. Z nikłą nadzieją, że jednak zdążę się pożegnać, ruszyłam w drogę powrotną. Wszystko się sprzysięgło, żebym nie zdążyła, kilometry umykały zbyt wolno, a na rogatkach miasta samochód wypluł sprzęgło. I chociaż później wszystko pięknie się zgrało i na miejscu byłam najszybciej, jak się dało, ucałowałam już zimny nosek, chociaż nadal kłujący, i najaksamitniejsze futerko pod słońcem. Pocieszam się tylko, że ani Tusia ani żadna z naszych dziewcząt nie odchodziła samotnie - zawsze przynajmniej przy jednym z nas.
Misiek jeszcze wczoraj szukał Tuśki w klatce, zaglądał po kilka razy w jej ulubione miejsca. Beziuty też tak szukał. Bagisia, normalnie żywe srebro, od 2 dni w czasie wybiegu nie wylazła spod fotela. Mało się nas zrobiło...
A co do spraw merytorycznych, alergie i nietolerancje to poniekąd mój chleb powszedni.
Nie ma czegoś takiego, jak alergia na białko w ogóle. Alergia jest zawsze na konkretne białko, np. beta-laktoglobuliny mleka krowiego.
Rzadko zdarzają się za to nietolerancje białka w ogóle. Częściej występują nietolerancje cukru mlecznego - laktozy - i jest to inna przypadłość niż alergia, chociaż objawiać się może podobnie.
Jogurty i produkty fermentowane mają obniżoną zawartość laktozy, dlatego osoby z nietolerancją laktozy często mogą je jeść. Natomiast osoby uczulone na mleko świeże, będą też uczulone na produkty pochodne.
Jeśli okaże się, że Misiek jest uczulony na mleko, to pewnie dla jego przyjemności wypróbujemy jogurty albo mleczko sojowe, ale wielokrotnie trafiłam na produkty "sojowe" zaprawiane mlekiem, więc muszę się wczytać, co można bezpiecznie podać.
Zresztą, podejrzenie uczulenia na mleko wysuwa się na czoło listy podejrzeń, niestety. Dziewczynki nielegalnie dostały się na półkę, gdzie stały dropsy jogurtowe. Najadły się po uszy i ulitowawszy się nad biednym Misiem, zrzuciły resztę na podłogę. Biedny, wygłodzony Misio oczywiście skosztował i od tego czasu znowu się drapie.