Strona 64 z 111

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: ndz lis 18, 2012 8:11 pm
autor: valhalla
Miałam rację. Guz przysadki miał ok. 5-7 mm, czyli był duży. Bezpośrednia przyczyna zgonu - zachłyśnięcie. Po prostu nie mógł normalnie oddychać przez ten paraliż...

Frodo odszedł dokładnie w ten sam sposób. Tylko męczył się kilka dni dłużej.
Może zapoznają się za Tęczowym Mostem i powspominają ludzi, którzy ich kochali i którzy starali się zrobić dla nich wszystko jak najlepiej. Choć nie zawsze im wychodziło...

Ech, już mi go tak bardzo brakuje :(

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: pn lis 19, 2012 11:37 am
autor: Eve
Kruszynka ..
One nie powinny się nazywać szczurami, tymi szczurami co przetrwają każdy kataklizm .. Zawsze jak tłumaczę nie-zaszczurzonym znajomym że szczury są delikatne to ktoś pytającym wzrokiem patrzy na mnie jak na kretyna .. bo przecież .. to szczury które przetrwają wszystko ..
A one są tylko okruchami TYCH szczurów ..
Za to te Okruchy obdarzają nas swymi emocjami, humorami albo jak Pan Lizawka swoją łagodnością, przywiązaniem i .. chyba też wdzięcznością .. I nawet jeśli było tyle kuracji niedobrych, papkowatych złych-nie dojedzenia leków .. on wciąż .. i nadal był wdzięczny..
Też będzie mi Go brakować bo jak do Ciebie zaglądałam to Pan Lizawka powodował uśmiech.. i uśmiech ten był ciepły - wewnętrznie łagodny..

Zapewne już razem człapią opowiadając sobie co lepsze anegdotki ..

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 21, 2012 2:32 pm
autor: valhalla
Pierwsze spotkania "klatkowe" Węgielka z Mlekołakiem wypadają pomyślnie. Chłopcy się nie kłócą, choć jeszcze nie widzę wielkiej przyjaźni. Po dołączeniu Czmysia Węgielek wpadł w euforię. Usiłuje cały czas iskać starszego kumpla ;) Czmyś jak zwykle ma etap "zwieję przed nim i oleję, może sam zniknie". Ale nie wkurza się póki co ;)

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 21, 2012 9:12 pm
autor: unipaks
Smutne wieści o Lizawce, bardzo mi przykro... >:( Śpij spokojnie, szczurasku [*]

Mam nadzieję, że chłopaki się szybko dogadają; początki wyglądają obiecująco. Wygłaszcz wszystkich ode mnie :-*

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 21, 2012 9:27 pm
autor: valhalla
Uni, nam też bardzo smutno z powodu Lizawki :( To był cudowny, niesamowity szczur. Że był piękny to nawet nie wspomnę, bo nie tym sprawił, ze go pokochaliśmy... ech, niesprawiedliwe to życie...

Ale Węgielek z nowym towarzystwem wnosi trochę radości i nadziei ;) Panowie wylądowali w nowej 3-szczurówce. Póki co śpią, każdy w innym miejscu, ale Węgielek zdążył już parę razy wyiskać Czmysia. Został też opiszczany przez Mlekołaka za niekulturalne obsikanie mu głowy. Jednak Łaś to Łaś - sierść zjeży, piśnie, ale nic więcej. To nie jest żaden agresor ;)

Nie wykluczam, że w przyszłości spróbuję łączenia ich znów z agutami. Ale Węgielek najpierw musi się ośmielić, nawiązać nowe przyjaźnie. To nieśmiały, bardzo uległy szczurek. Aguty skrzywdzone na razie nie są, bo jak to one - najważniejszy jest brat, a jak jest brat, to inne szczury nie są konieczne. Na wybiegach i tak wszystkie stada biegają razem. Poza taranowaniem haszczków pupą przez aguty nie zdarzają się żadne incydenty.

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 21, 2012 9:49 pm
autor: Arau
Oby się udało :) Trzymamy kciuki:)

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 21, 2012 11:41 pm
autor: Eve
Wiesz co Valhalla tak po wczorajszej rozmowie na sb .. to wydaje mi się że On ..Pan Lizawka tak bardzo się starał .. bo był w domu i w domu chciał spędzić ostatnie dni. To mądre zwierzęta, one czują że zbliża się kres .. Ja to widzę u Ktulusi - lepiej jej przy człowieku niż w klatce z ogonami .. " Zrobię wszystko tylko bądź tutaj .."

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: pt lis 23, 2012 9:05 am
autor: valhalla
Eve, masz rację. Lizawka naprawdę chciał być przy nas, tak jakby chciał się nami jeszcze nacieszyć... pewnie czuł, że to się zbliża. Tak jak Frodo musiał przeczuwać, oddając władzę Człapkowi.


Napisało mi się coś nowego... oparte na "faktach autentycznych" :P


Na górze klatki, na dużym, niebieskim domku, leżał Mlekołak, łebkiem zwisając w dół. Zawsze czynił tak, ilekroć działa się w klatce jakaś awantura – obserwacja dawała mu dużo radości. A teraz było naprawdę sporo śmiechu – mały Węgielek co i rusz uciekał z krzykiem przed Czmysiem, choć ten nie zrobił mu nic złego. Powodem lęku był fakt, iż Złe Aguty z Drugiej Klatki pogoniły trochę małego na wybiegu. Nic strasznego, Mlekołak też to przeżywał. Niemniej Węgielek bardzo się przejął i postanowił z rezerwą podchodzić do każdego starszego szczura.

- Noo, przestań, mały – niecierpliwił się Czmyś. - Nic ci nie robię!
- Robisz! - pisnął Węgielek. - Zostaw mnie! Nie krzywdź mnie!
- Skaranie z tym dzieciakiem – westchnął Czmyś. - Ledwie łapkę w twoją stronę wyciągnę, a ty już w pisk. Bądźże mężczyzną, nie masz już trzech tygodni!
- Nieee! Zostaw mnie! - piszczał maluch. - Duże szczury to duże kłopoty!
- Zdaje się, że twój utracony uszaty, czerwonooki przyjaciel też należał do dużych szczurów – zauważył Czmyś.
- Jego już nie ma! Nie mów o nim!
- No pewnie, że nie ma go... tutaj. Jest z moim Frodem i patrzy na ciebie z góry. Założę się, że obaj nieźle się z ciebie śmieją.

Węgielek spojrzał w górę, albowiem faktycznie zdawało mu się, że słyszy stłumiony śmiech. Na górze jednak był tylko Mlekołak.

- A ty co, nie pomożesz mi? - zapiszczał Węgielek. - Taki kolega!
- Ja... ja nie biorę udziału w awanturach – odrzekł Mlekołak ze śmiechem. - Ja tylko patrzę i kibicuję.
- Komu? - zapytał podejrzliwie maluch.
- Wam obu! - zapewnił młodszy kaptur gorąco.
- To bez sensu... nie może być dwóch zwycięzców... weź chroń mnie przed tym wielkim, co?
- Nie mogę – Mlekołak dusił się ze śmiechu. – Naprawdę nie mogę!
- Solidarność kapturów! - oburzył się Węgielek. - Nie chcesz mnie uratować!
- Uratować... jak pragnę jedzonka... uratować... przed CZMYSIEM! - tu już kapturek nie wytrzymał ze śmiechu. - Ależ to zabawne, ależ to zabawne...
- Zabawne jest gryzienie drugiego szczura?! - czarnulek aż się zatrząsł ze złości.
- No to pokaż... gdzie cię ugryzł...
- Nooo... JESZCZE nigdzie – bąknął Węgielek. - Ale zaraz ugryźć może!
- Coś musi być w tych twoich uszach, bo nie tylko wyglądasz jak głupek, ale i tak się zachowujesz – odrzekł Mlekołak, ale z życzliwym uśmiechem. - To jest Czmyś! Czmyś nie robi krzywdy. Potrafi pogonić, ale nigdy nie gryzie. Burknie, wrzaśnie, pacnie łapką... pomarudzi... on taki jest. To najstarszy szczur w naszym domu. Wiele możesz się od niego nauczyć. Ja także bałem się Czmysia za młodu, ale teraz... teraz ci powiem, że Czmyś to nie szczur. Czmyś to... instytucja!
- Ja to wszystko słyszę – zauważył Czmyś. Ale bez groźby w głosie, bo słuchało mu się tego niezwykle przyjemnie.
- I dobrze – powiedział Mlekołak. - To teraz słuchaj uważnie: ludzie mówili o tym małym, że jest po przejściach i mamy być wyrozumiali, prawda?
- Co to są... „przejścia”? - zapytał nieufnie Czmyś.
- To jest to, co większość z nas miała, zanim tu trafiła. To łapanie cię za ogon w sklepie! To moje wygnanie na zimnie w kartonie z mamą i całym rodzeństwem. To patrzenie, jak własne dzieci idą w paszczę węża... tak jak to było z Ryjkiem i Szkodnikiem. Jedne jedyne aguty nie miały przejść. Dlatego są takie rozpuszczone.
- A ten ogryzek? - Czmyś przyjrzał się Węgielkowi. - Jakie on przejścia niby mógł mieć?
- O, stary – pokiwał głową Mlekołak. - On miał gorzej niż ktokolwiek z nas. Było mu zimno, wszędzie łaziły robaki, starsze szczury go gryzły, a on nie dostawał w ogóle jedzenia! Nic a nic!

Bez jedzenia... Czmysiem aż zatrzęsło na samo wyobrażenie. BEZ JEDZENIA! Dla Czmysia przymiotnik „zagłodzony” odnosił się do szczura, którego człowiek jeszcze nie wybudził się z dziwnego rytuału nocnego snu i nie nasypał świeżego jedzonka. A zatem on, Czmyś, bywał rankiem zagłodzony. Ale ten tu maluch przeżył coś gorszego! Do jakich ludzi mógł on trafić? Wszak ich ludzie, poza dziwnym zwyczajem marnowania nocy na sen i jeszcze dziwniejszym zwyczajem chodzenia gdzieś do jakiejś Pracy (która była głównie źródłem problemów, ale oni i tak z uporem maniaka do niej chodzili) – ci ludzie byli w domu zawsze. Wystarczyło zawisnąć na kratach, spojrzeć wymownie na miskę i poprosić nieśmiałym spojrzeniem. Nawet, jeśli ludzie orientowali się, że to tylko gra, a dotkliwy głód jest w rzeczywistości łakomstwem, to nie dawali po sobie nic poznać. Karmili sumiennie, każdą garść jedzenia okraszając miłym słowem lub delikatnym głaskaniem po łebku szczurzego żarłoka.

Ale Węgielek wcześniej tego nie zaznał. On bywał naprawdę głodny! Czmyś pierwszy raz spojrzał na małego z podziwem. Nagle czarny malec jawił mu się jako święty szczurzy męczennik, który przeżył to, czego Czmyś nigdy – jak sądził – nie zdołałby przetrwać. Spojrzał na swoje boczki, nieco mniejsze niż dawniej, ale wciąż ładne i westchnął, porównując się z Węgielkiem. Mały już ładnie się odpasł, ale jeszcze mu trochę brakowało.

- Pomyliłem się co do ciebie, Węgielku – oświadczył poważnie Czmyś. - Będę traktował cię z szacunkiem. Jesteś doświadczony, mimo młodego wieku. Pozwól, że... - tu wyciągnął łapkę w stronę malucha.
- Nie! Puść! Zostaw! - zapiszczał Węgielek ostrzegawczo.
- A, jak sobie chcesz – Czmyś cofnął łapkę i ułożył się wygodnie w hamaku.

I zamknął oczy, myśląc z rozkoszą o wszystkich smakołykach, którymi od dwóch lat napychał sobie brzuszek.

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: pt lis 23, 2012 9:20 am
autor: unipaks
Wielce sympatyczna historia... :)
Głaski dla ogonów, a zwłaszcza dla "świętego szczurzego męczennika", coby już przestał cykorzyć :D :)

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: pt lis 23, 2012 10:28 am
autor: madziastan
Taki uśmiech mi wywołał, val powinnaś napisać książkę (chociażby w formie pdf) i całą historię o Twoich szczurach!
Ale wiem, że napisanie nie przychodzi Tobie ot tak, trza czekać pewnie na jakieś ciekawe dające pomysły wydarzenia, nie?
Zatem czekam z utęsknieniem na dalsze opowieści :)

(Muszę spróbować napisać tą historyjkę autentyczną... ::) )

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: sob lis 24, 2012 10:56 am
autor: Eve
Bardzo podobają mi się przemyślenia dotyczące pracy .. ;D
Jakie to mądre zwierzęta ;)
:-*

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: wt lis 27, 2012 11:11 pm
autor: valhalla
madziastan, tak jest, muszę mieć skądś inspirację, a naleśniki śpiące pół dnia rzadko takową dają ;) Stąd najczęściej piszę, kiedy coś się dzieje. I to raczej coś wesołego, jak dołączanie nowych szczurów, bo o smutnych rzeczach też pisuję, ale nie wrzucam na fora z powodu zbyt osobistego charakteru tych wynurzeń... a przy wesołych sprawach mogę napisać coś z poczuciem humoru, a uważam, że właśnie tak powinno się pisać o szczurach - lekko, wesoło, czasem wzruszyć, czasem przemycić jakąś ukrytą mądrość (jak to robi Eve w swoich opowieściach). Bo takie szczury właśnie są :)

Eve, też mi się podobają przemyślenia na temat pracy ;) Jako małe dziecko pytałam mamę, po co tatuś chodzi do pracy, skoro ma pieniądze :P Nie ogarniałam, że jedno jest powiązane z drugim, brałam to za dziwne hobby albo masochizm ;D Stąd właśnie moje wyobrażenie o szczurzym podejściu do naszych zawodowych spraw.


Węgielek sobie coraz lepiej radzi. Boi się troszkę Czmysia. Ilekroć łepek sędziwego kaptura pojawia się przy dachu domku (tam Węgielek spędza większość czasu, to jego własne, osikane już legowisko), słychać cichy pisk. Ale zarazem jest coraz odważniejszy na wybiegach. Wychodzi do innych szczurów, zapoznaje się z nimi, sika im na głowy... miałam zamiar napisać nawet coś o wszystkich szczurach z jego perspektywy. Wpadłam na to, gdy dziś o 6:45 (dla mnie pogańska godzina) obudziły mnie koparki i wiertarki (wymieniają nam chodnik przed blokiem). Zaczęłam sobie to nawet układać w głowie. Ale kiedy mąż poszedł do pracy, zasnęłam znowu... i tyle wyszło z pisania ;)

Entreen pisała ostatnio o guzie (tzn. w końcu chyba nie guzie) swego Wąglika. Więc ja, przestraszona, postanowiłam dziś zmacać swego najstarszego i zrobić mu kontrolę ogólnego stanu zdrowia. Ze swego laickiego punktu widzenia, bo wetem ani studentem wety nie jestem, ale wymacałam Czmysia dokładnie i nic poza tłuszczykiem nie wyczułam. Potem chciałam sprawdzić, czy aby na pewno wszystkie łapki działają jak powinny... oj, działają, i to jak! Czmyś posłużył się nimi, by wbić w moją dłoń wszystkie pazurki. Krótkie ma, bo sam obgryza, ale ostre jak diabli. Znów mam sznyty po jego pazurach... i tyle było z kontroli zdrowia. Wyszło, że się czepiam starego szczura, bo zbyt zdrowo mi wygląda :P Ludziom to się nie dogodzi...

Mlekołak, Szkodnik i Ryjek będą za jakiś miesiąc obchodzić swoje pierwsze urodziny. Co do Ryjka i Szkodnika to dla mnie nie taki szok - przybyli do mnie w wieku ok. 3 miesięcy. Ale Mlekołak! Miał 3 tygodnie i był maleńkim pędraczkiem, kiedy go pierwszy raz zobaczyłam. A teraz taki młody mężczyzna... szczupły, przystojny, niejedna panna by oszalała. Szkodnik i Ryjek są mniejsi, żaden nie dobił do 500 g. A mam wrażenie, że trochę tłuszczyku jednak mają... dziwne.

Aguty. Aguty to aguty. Kochamy je za bycie agutami, tzn. nie za wygląd, tylko całokształt tego, co nazywamy Agutem. Zarozumiałe, przekonane o swej wyższości, czasem wredne dla innych szczurów. Dla ludzi - do rany przyłóż. Wymarzone tłuściochy do tulenia. Ślicznie pachną (tzn. jak ktoś lubi zapach samców - ja lubię), mają cudnie miękkie futra i choć w tej chwili mieszkają w wielkiej klatce, to nie odstępują siebie na krok, zawsze trzymają się razem. Jeden Agut nic nie znaczy. Muszą być dwa!



Lubię tę moją zbieraninę szczurzych charakterów :) Piękne jest to, że każdy jest niepowtarzalny i nie ma dwóch takich samych szczurów.

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: wt lis 27, 2012 11:51 pm
autor: Entreen
Ach, valhalla, Ty lubisz macać szczurze jajka, to ja się nie dziwię, że lubisz też samczy zapach ;D Ja tam się cieszę ilekroć powącham Wąglika i Mikroba.
A Arya od Tygrysa to przy nich perfumy! ::)

Wiem, co czujesz odnośnie dorastania chłopców - z Limfocytem mniej, ale np. Piksel - to właśnie to moje odchowane od szkraba śpiącego mi na ręku, mieścił się w dłoni zamkniętej, a teraz to czterech by trzeba ;D..


Buziaki dla chłopców, szczególnie "sędziwego" Człapka i wystraszonego Węgielka - żeby szybko się przekonał, że nie taki diabeł straszny... :)

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 28, 2012 1:09 am
autor: valhalla
"Macać jajka" :D Ja lubię delikatnie głaskać, nie macać :P
A aguty naprawdę pachną ładnie... trochę jak świeże siano. Tzn. nie tak samo, ale podobnie. Moje samce mają różne zapachy. Od jednych wali zwykłym sikiem, od innych łąką :P

Właśnie mi Węgielek opiskiwał Czmysia, ale starszy pan ustąpił i poszedł spać do domku. Czmyś jednak nie jest upierdliwy ;) Aguty jak sobie upatrzą "ofiarę", to latają po całej klatce, osaczają. Nie żeby gryźć, one lubią straszyć. Paskudy z charakteru ;)

Re: Rozpieszczury i Rozpłaszczury: 4+2, Frodo nas opuścił...

: śr lis 28, 2012 11:47 am
autor: Arau
Samce ładnie pachną, no chyba, że podniesiesz takiego zaspanego z rana, co od kilku godzin wylegiwał się we własnej kałuży :P
Też co jakiś czas robię "przegląd szczura", czy się przypadkiem nic nie urodziło, ale one z kolei traktują to jako gimnastykę - wiją się, wyrywają, wyskakują, przy akompaniamencie histerycznego pisku :P
No i mamy szczury w jednym wieku, moje też grudniowe :)