Uni, Misiek wygłaskany, chociaż akurat tak się wyperfumował, że blee...
Deli,

Tuśka miała w sobie, w spojrzeniu, coś bardzo ludzkiego.
Eve,

Dziękuję, że nawet w trudnej chwili, a nawet szczególnie - potrafisz napisać tak, że trafia do serducha.
Alken, pewnie jestem deczko przewrażliwiona na punkcie fałszowania żywności. Zrobię najprostszy test - dam Miśkowi. Jeśli będzie się drapał, znaczy, że są białka mleka.

Sama mam ochotę na jakieś mleczko sojowe albo ryżowe.
Nietoperku,

każdy jeden przejeżdża buldożerem po serduchu...
Kluska,
Dziewczęta wymyśliły nową zabawę. Za pierwszym razem myślałam, że to wypadek. Za drugim były znamiona premedytacji.
Otóż, mąż mój ma zwyczaj trzymać nielegalną zgrzewkę słodkich napojów pod biurkiem. Ogoniaste dotąd co najwyżej obierały butelki z folii, ale kilka dni temu Palmyra butelkę przegryzła. Kiedyś przegryzła już butelkę z wodą mineralną, ale poza chłodzącym prysznicem nie wzbudziło to większego entuzjazmu, przynajmniej na dłużej. Za to teraz ze zdroju wytrysnął słodziutki, kolorowy napój i stadko rzuciło się radośnie chłeptać, ciapać łapkami i roznosić kleistą substancję po sobie, podłodze i meblach...

Posprzątałam, nielegalną piwniczkę zlikwidowałam i wydawało się, że problem zniknął. Jednak wczoraj mężyk uzupełnił zapasy i profilaktycznie zapomniał mi o tym powiedzieć. O kontrabandzie poinformował mnie syk rozprężanego powietrza i solidna struga płynąca spod biurka... Nie wiem, czy tym razem Palmyra załatwiła obie butelki. Z pewnością była obecna na miejscu przestępstwa, razem z Miśkiem i Bagietką, ale ona jako jedyna czmychnęła natychmiast z poczuciem winy wymalowanym na ogonie. Pozostałą dwójkę musiałam na siłę odlepić od coraz większego bajorka.