W ramach walki z upałem zrobiłam wczoraj dzieciakom basen z dodatkową motywacją w postaci pływającej kukurydzy.

Dziewczęta były umiarkowanie zainteresowane. Palmyrze włączył się gen leniwca i nie chciało jej się wyleźć ze sputnika, dopiero po zmroku łaskawie wypełzła na wybieg i nadrobiła, rozchlapując morze wody. Bagi nie lubi wody, więc z desperacji, żeby dosięgnąć przysmak zanurzyła tylko przednie łapki. Dla Małej Białej to był pierwszy kontakt z basenem, więc była trochę niepewna, ale dzielnie brała przykład z Misia (widać było wyraźnie, że na początku bała się zamoczyć choćby łapkę, ale skoro on się taplał, to w końcu weszła cała). A Misio, ach Misio, na suchym lądzie zawsze niepewny, zalękniony, wielorybie kształty też sprawy nie ułatwiają, w wodzie zmienia się w zupełnie innego szczura! Widać, że uwielbia wodę. Kukurydza jest tylko miłym dodatkiem i bez niej też się tapla. Jak on nurkuje! Bez lęku zanurza łebek i sunie po dnie wzdłuż całej miski. Może gdyby było głębiej, niż po łapki, to odważyłby się nawet popłynąć.
