Na weekend listopadowy na szczęście Grzesiek obiecał wpadać do zwierzaków, więc nie musiałam wozić.
Ciri się zadomowiła, chwilowo z Calvinem (kot brata, ten rosyjski niebieski) są na etapie nieprzyjaźni... Wczoraj leeli na jednym fotelu i pełen relaks, żeby pół godziny później lać się z wrzaskiem. To przez to, że Calvin na początku się Ciri wystraszył (::) ), ten kot w ogóle ma problem z emocjami :p... a potem za nią biegał i zaczepiał, chyba chciał się bawić czy co... a jej się to nie podoba - to kot samotnik raczej. Nie przeszkadza jej, ale niech się nie narzuca...
Cahir jak zobaczył kota to było "O-M-G. Przynieśliście mi kotka. Dla mnie. Dla mnie kotka. Kotek!!!!!!" ...
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
ale jest dumiewająco łagodny. Jak Ciri się bawi, merda ogonem, podchodzi i robi "boop" jej po głowie. Ona albo ignoruje, albo ucieka
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
ale ewidentnie go lubi i się do niego przytula od pierwszego dnia...
W ogóle ten kot jest niemożebny. Ma ok. 5 miesięcy, jest kotem "altankowym", dzikim. Złapana, wysterylizowana, bo miała iść do nowego domu i sterylizowali na szybko, ale wszystko legło. Więc oznaczyli ją i mieli wypuścić - stąd drobny defekt urody - ma uszko nacięte w trójkącik. A tu pojawiliśmy się my...
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
No i mimo iż jest kotem dzikim, nieoswajanym... Dotknięta - włącza traktorek/ Mruczy jak szalona, a wzięta na ręce... Tuli się... Nadstawia... No kosmos, pierwszy raz widzę kota tak ufnego! Na początku myśleliśmy, że może się boi ruszyć, ale teraz już wiemy, że na pewno nie - po prostu kot - przytulak!
Jeszcze się trochę boi - jak ktoś wchodzi czy podchodzi - ucieka. Ale jeśli ją się zawoła - zaczyna podchodzić. A podczas pieszczot rzuca już to charakterystyczne kocie spojrzenie - adoruj mnie, tak mi dobrze
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
A zarazem jest w nim już to ciepłe uczucie, widać, że już nas zaczyna pokochiwać...
U szczurów w sumie OK. Udało nam się sprowadzić Kaszmir, Flanelkę i Aryę. Strasznie za nimi tęskniłam
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
. Mama Tygrysa je pierońsko rozpieściła, ale zarazem przełamała nawet ten lęk Flani (wprawdzie nazywanej przez mamę Tygrysa Bawełna, ale co tam
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
) i już nie piszczy, brana na ręce. Jest taka spokojniejsza. Niestety nie mamy warunków jeszcze na wybiegi... Mam nadzieję, że mój brat z żoną pozabierają już wszystkie rzeczy w ten weekend, wezmą też Calvina, do dostosuję do szczurów pomieszczenia...
Piszę "w sumie OK", bo niepokoi mnie Limfocyt. Mikrob trzyma się świetnie, ślepy jak kret na to jedno oko, ale Limfocyt... Przerzedziło mu się futerko, i jest takie... "zwichrowane". Kicha, ale to on zawsze kichał i smarkał. Ma trochę porfirynki - ditto. Oddycha normalnie. Trochę ma strupków, to też generalnie u niego norma, ale może ich obu potraktuję czymś...? A może się starzeje już troszkę? Ten miot mimo wszystko nie należy do zdrowych, a on ma... No w sumie nie ma dwóch lat więc...? Nie wiem... :/ Chyba mu dam antybiotyk, żeby mu te smarki wyleczyć, no bo może mu się zaostrzyło czy co... Apetyt ma, jest raczej ożywiony, więc tym bardziej... Tylko to futerko. A może to kwestia właśnie ew. pasożytów?
A Mikrob za tydzień kończy dwa lata i dziewięć miesięcy!