Heh, ja się tak rozwodzę nad każdym pojedynczym miziankiem, że wygląda, jakbym miała stado przylepek, kiedy w rzeczywistości mam baby nietykalskie i nie leżące na kolankach, za to potrafiące wywalić moją rękę z domku, odwrócić się tyłkiem albo zirytować niechcianym czochraniem

Jestem w stanie dokładnie wymienić, kiedy który szczur przyszedł na mizianko, tak typowo, weź i mnie pogłaszcz/przytul - no ale to 2 lata zaraz, jak mam szczury

Dlatego każda taka sytuacja jest naszym małym świętem, godnym szczegółowego opisania, uwiecznienia i jarania się tym przez tydzień

I jeśli szczur zechce, to choćby nie wiem co się działo, nie wiem, czym człowiek był zajęty - wszystko jest nieważne, siada się i tuli, i dobrze, jak się pamięta wtedy o zdjęciu z gazu kotletów

I siada się w arcydziwnych czasem pozycjach, żeby nie popsuć chwili, bo następna okazja może się trafić za 3 miesiące

Jedyny wyjątek to wyjście do roboty - nie ma przebacz, trzeba zarobić na amku, weta i hamaczki

Kiedy idę do kogoś, kto ma szczury miziate, czuję się, jakbym miała zwierzaki innego gatunku

Jak u Dulcissimy dopadam Fufcia albo Morta, których można miętolić w nieskończoność, a oni nie tylko nie zwiewają jak strzały, ale jeszcze wydają się zadowoleni... jak spotykam szczurcię IHime w lecznicy i ona wzięta na ręce przez mojego męża, obcego gościa, po 20 sekundach śpi rozmaślona... kiedy miałam u siebie babeczki Margot, które wprawdzie nie leżały na rękach, ale namiziałam się do woli, to naprawdę...
Dałam dziś moim babom mały rarytas - bo aż nam szkoda tych naszych szczurów, oprócz karmionej na lewo Alutki, od miesięcy nie ma bonusów, są bonusy udawane. A to taki urok szczurzego życia... coś ukraść, coś dostać, coś wszamać z jednego talerza z panciem... nie ma tego od dawna, bo przecież nie zaproszę szczuplaków, i nie będę jednocześnie odpędzać Pączka, tak?
No więc dostały dziś odrobinę kaszy jaglanej z gotowaną marchewką, kalafiorem i brokułem i kurczakiem. Jak jadły, jak leciały... oczywiście dodatek pomniejszył nieco porcję karmy, no nie ma lekko, ale zawsze miło dostać coś innego, raz na kwartał chyba nie zaszkodzi dostać zapychacz w postaci kaszy...
Jakiś czas temu Pączek znalazła na podłodze zlepek kaszy jaglanej, musiał wypaść któremuś z nas przy jedzeniu. Przez chwilę stała, trzymała toto w łapkach i patrzyła... nie miałam serca jej zabrać, no może jestem miękka faja, ale nie mogłam

A tak normalnie dostają oczywiście warzywa, zwykle surowe, ale czasem dla odmiany gotuję czysto warzywną zupę dla nich. A bonus udawany to... karma Welness, której solo nie dostają, a bardzo lubią. Oczywiście porcja odliczana z miski podstawowej, a jak... Miseczka z "przysmakiem" stoi sobie na klatce albo na parapecie.
Alutkę trochę dokarmiam, bo choć urosła sporo, to nadal jest dość małym szczurkiem - waży 220g. Ma ok. 4 miesiące, tę wagę osiągnęła już jakiś czas temu i się zatrzymało, sądzę więc, że już raczej nie urośnie, ale chcę podpakować ile się da. Co nie jest łatwe, bo choć apetyt niby ma (choć nie jest obżartuchem), to jest zawsze tak strasznie zajęta! Nie można jej po prostu postawić miseczki z jajkiem, serkiem czy czymś, bo skubnie, ale zaraz coś usłyszy, zobaczy, i już jej nie ma. Więcej poje karmiona z ręki, ale wtedy łażę za nią jak za małym dzieckiem. Czas powoli myśleć o sterylce...