Strona 1 z 2
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: ndz wrz 14, 2003 7:05 pm
autor: Azi
Minelo juz sporo czasu po tym jak stracilam Bilbusia.... Juz rok... 24.09.2002 zszedl z tego swiata, po strasznej walce. Nie wiem co mu bylo... chyba mykoplazmoza, ale wtedy o tym nie wiedzialam, nie trafilam jeszcze na ta strone, a weterynarz podejrzewal chorobe nerek... Moze to dziwne, ze pisze dopiero po roku i nadal go pamietam... ale... do dzisiaj mam przed oczami, jak trzymam go na rekach i karmie ze strzykawki mleczkiem z antybiotykiem, a on leci mi z rak... jak nastawiam sobie budzik w nocy, zeby dac mu pic, bo sam juz nie moze... byl pasqdny i niedobry, gryzl i fukal... ale mimo to bardzo go kochalam. Poza tym byl sliczny, sliczniutki i mieciutki
Teraz spoczywa zakopany na dzialce - owiniety szmatka w swoim ulubionym koszyczku. Mam nadzieje, ze jest mu przytulnie i cieplo i ze nigdy juz nie bede musiala podejmowac tej straszne decyzji o zastrzyku u weterynarza (kazdy wie o co chodzi).
Trzymaj sie Bilbus

Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: ndz wrz 14, 2003 8:33 pm
autor: Ania
Ano... strata szczurka strasznie boli... ja stracilam juz kilkoro przyjaciol w ten sposob. Za kazdym razem boli tak samo i czlowiek ma wrazenie, ze nie ma sensu wiecej hodowac zwierzat o tak kruchym zdrowiu... najgorzej jednak dziala pustka - jesli zostanie jedno lub wiecej zwierzat - jest sie kim zajac, jest kim wypelnic mysli, czlowiek staje sie bardziej troskliwy, ale kiedy zwierze bylo jedno - to straszne.
Moj Gandi (pierwszy szczurek) umieral kilka dni - definitywnie opadl sil po podaniu (sic!) przez weterynarza penicyliny (co usmierca szczury). Doskonale pamietam, ze wyjechalam, nie moglam patrzec jak zwierze umiera a ja nic zrobic nie moge. O 5 rano obudzil mnie straszny sen, ze ktos wyrywa mi z rak Gandiego, po 5 minutach tel od mamy, ze szczurek odszedl... okrutnie sie wtedy poczulam. Gandi lezy zakopany razem z innymi zwierzaczkami...
Zuza i Jasia (siostry) odeszly w odstepie kilku dni. Pierwsz byla Jasia - odeszla 1 stycznia o godzinie 6 z groszami. Najgorszy Sylwester mojego zycia - cala noc spedzilam przy klatce placzac....
Zuza nie przetrzymala antybiotyku - chora byla 3 miesiace i dzielnie walczyla o zycie - mimo slabego organizmu jadla praktcznie (to bylo widac) 'na sile', klatke miala osobno, bo siostry probowaly ja wyeliminowac ze stada zabierajac jedzenie i spychajac (!) z poleczek. Cala klatka byla obwinieta, zeby Zuza nie robila sobie krzywdy... meczyla sie 24 godziny zanim odeszla.. bylam w takiej desperacji ze nie umialam logicznie myslec... nigdy nie przypuszczalam, ze 3 razy bede robic masaz serduszka mojemu szczurkowi, teraz troche zaluje, bo przedluzalam jej cierpienie, ale ciagle wierzylam, ze przezyje...
Coz... rozumiem Twoj bol doskonale i nie zycze, bys kiedykolwiek jeszcze przechodzila takie chwile, oby Twoj szczurasek i wszystkie inne - gdy przyjdzie na nie czas - odeszly w spokoju i we snie...
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pn wrz 15, 2003 11:01 am
autor: Azi
ech... strasznie boli ta pustka. Pamietam doskonale jak poszlam z Biblusiem do weta... Juz musialam go uspic... nie moglam patrzec na to jak on cierpi... wysiadlo mu wszystko, nerki, blednik, zoladek...
Ostatnie dwie godziny spedzilam lezac przy nim i rozmawiajac z nim. Tlumaczylam mu placzac, ze tak lepiej, ze nie bedzie juz sie meczyl, ze TAM bedzie mu lepiej... on lezal tak i patrzyl na mnie oczkiem jednym, ledwo otwartym. nale podpelzl do mnie, do reki i leciutko uszczypnal zambkami jakby chcial mi powiedziec, ze rozumie, ze sie zgadza...
Nie chcialam miec nowego szczurka. On byl moim drugim, ale Gandalfa smierci tak nie rpzezywalam... moze mlodsza bylam, moze to dlatego, ze to raczej matka sie nim opiekowala w ostatnich jego tygodniach... nie wiem... Ale po stracie Bilba juz nie chcialam, nie potrafilam sobie wyobrazic kolejnego szczurka, ktory mialby go zastapic. Umylam klatke, schowalam do pawlacza... Ale nie wytrzymalam dlugo. Brakowalo mi czegos takiego malutkiego i zywego w domku. Brakowalo mi ruchu w pokoju i odglosu chrupania w nocy

w koncu po dwoch tygodniach kupilam nowego. Jednak calkiem innego. Po pierwsze samiczke, po drugie zupelnie inaczej ubarwiona. Nie chcialam zeby przypominala go. On byl jeden na swiecie. Tak jak teraz ona. Tak jak kazdy szczurek :!:
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 12:15 pm
autor: PALATINA
U mnie pierwsza śmierć była zdecydowanie najgorsza!
Płakałam po Ryjku kilka tygodni i nie kupiłam kolejnego szczura przez kilka lat!
Byłam wtedy mała i rodzice absolutnie się nie zgadzali na kolejne zwierzę, po którym będę tak rozpaczać.
Teraz emocjonalnie nie jest mi dużo łatwiej, ale mam rozum i staram się sobie duzo rzeczy tłumaczyć.
Początkowo tez nie chciałam mieć podobnych szczurków.
chciałam żeby każdy nastepny był w takim kolorze, którego jeszcze nie miałam.
Jednak po śmierci Reńki, którą strasznie kochałam, postanowiłam na jej pamiątke kupić takiego jak ona szczurka -czarnego.
Kupiłam nawet dwa, oba czarne: Zuzankę i Myszkę.
Teraz, kiedy Zuzanki juz dawno nie ma, a Myszka ma dosłownie "wyrok w zawieszeniu"... Teraz nie wiem, czy kupić kolejnego szczurka w czarnym kolorze.
Bardzo bym chciała kapturowce (czarnego i aguti), ale czuję się jakby zobowiązana do posiadania czarnych szczurków.
Przecież obiecałam to Reni (po jej śmierci).
Zuzanka też była fantastyczna i także za względu na nią chciałabym czarnego szczurka, ale kuszą mnie inne kolorki...
Co mam zrobić??
Moja koleżanka miała całą "serię" czarnych Emilek!
Wśród jej szczurków zawsze jedna musiała być czarną samiczką i musiała się nazywać Emilka, na pamiątkę pierwszej Emilki!
Dziwny zwyczaj, ale moje szczurki są niepowtarzalne - każdy musi mieć tylko swoje imię!
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 1:37 pm
autor: Azi
Pierwszy moj szczurek byl czarniutki zbialymi skarpetkami, drugi bialy z szarym paskiem przez grzbiet, a teraz mam kaptorowca

Osobiscie uwazam,z e lepiej jak sa rozne... Sa bardziej niepowtarzalne i jedyne.
Skoro chcialabys kapturowca, to wez kapturowca. Sadze, ze ani Reni, ani Zuzanka, ani Myszka sie nie obraża. Najważniejsze jest chyba to, ze o nich pamietasz prawda?
A poza tym, kapturowce tez sa czarne w duzym procencie

Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 2:08 pm
autor: PALATINA
Łatwo ci powiedzieć, ale ja się przyzwyczaiłam do takich kolorków!
Huskiego też mam iteż mnie kusi, by takiego kupić!
Pewna jestem, że kupię aguti (dziki kolorek, jak u szczurów piwnicznych), bo uwielbiam ten kolor i nawet wiem, gdzie się takie zdarzają.
Pozostają jeszcze dwa!?
Kapturowy aguti pasowałby do całego aguti.
Czarne kapturki też są świetne.
Ale kupiłabym czarnego, gdyby był taki z białym "podwoziem" - dużo białego na dole (cały brzuszek, łapki). Raz takiego widziałam i bardzo mi się podobał!
Mam jeszcze jakiś miesiac, może dwa na myślenie.
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 2:14 pm
autor: Azi
A moze po prostu wejsc do sklepu nie nastawiajac sie na zaden kolorek. Popatrzec na szczurki... Moze chwyci Cie jakis za serce, nie ze wzgledu an kolor, ale ze wzgledu, ze jest taki, a nie inny?
A jezeli nie w tym sklepie, to moze w nastepnym

Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 2:33 pm
autor: PALATINA
O tym nie pomyślałam, ale to całkiem niezły pomysł!
Tylko że jeden na pewno będzie aguti!!
Zostają jeszcze dwa!
Byle by mnie tak nie chwyciło, że wrócę do domu z 4- 5 szczurami!
Wiesz, kiedy się ma więcej niż jednego, to bardzo łatwo stracić nad tym kontrolę! Co za różnica, czy ma się 4, 6 czy 8 ?!
To straszne!
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 5:33 pm
autor: Azi
Wiem
Czasem jak wchodze do zoologicznego, a tam siedzi w jakiejs klatce "ostatni z miotu", to mam ochote po prostu go zabrac ze soba. Jest mi go tak strasznie zal... A on jest zawsze slodziutki, milutki i samotny
Chociaz ostatnio podeszlam do takiego i jak zwykle chcialam poglaskac go troszke po nosku, zeby dac mu te namiastke milosci, to ta cholera mala udziabala mnie w palec! Dobrze, ze mial male zabki, bo inaczej przegryzlby mi paznokcia
Niestety na razie mam za mala klatke, ale niedlugo, niedlugo

Zblizaja sie urodziny Frodzi - trzeba kupic nowa klatke

i moze wspollokatorke :>
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pt wrz 19, 2003 7:48 pm
autor: PALATINA
A mi kiedyś szczurka przegryzła paznokieć!!
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: sob wrz 20, 2003 8:25 am
autor: Azi
A mi szczur wisial zebami na palcu

doslownie - wisial

Tak sie wgryzla cholera mala :>
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: sob wrz 20, 2003 8:36 am
autor: PALATINA
A pozbawił Cie kiedyś czucia w palcu?
Mi się cholera (moja Myszka maleńka) w nerw wgryzła!
Boże, jak to bolało!
Potem opuszkiem palca czułam jak przez grubą wełnianą rękawiczkę.
Minęło dopiero po 2 miesiącach!
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: sob wrz 20, 2003 12:16 pm
autor: Azi
No nie... tak to nie, ale mialam spuchniety przez tydzien

Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: sob wrz 20, 2003 12:21 pm
autor: PALATINA
Te szczurki to strasznie niebezpieczne zwierzęta!
Moja koleżanka miała zakładane szwy, bo tak ją filiper urządził i chyba też ją w nerw trafił.
Sliczny......... slodki..... i taki.... chory....
: pn wrz 22, 2003 3:13 pm
autor: Mycha
Przygarnięcie nowego szczura do domciu po śmierci dawniejszego zagoji rany najprędzej... choć moze to być trudne.
I rada:
Jesli opuścił Cie szczur to nie idź do sklepu zoologicznego w poszukiwaniu szczurka identycznego z wyglądu i z charakteru- weź całkiem odmiennego i nie wmawiaj sobie że tamten też tak robił i to samo lubił! Nie szukaj drugiego takiego samego szczura, bo jeśli wszystkie szczurki idą do nieba to jak juz do nich dołaczymy, to co zrobimy z dwujką takich samych szczurasków?