Kokunia :(
: pt kwie 07, 2006 10:27 pm
Zbierałam się z tym postem od godziny 18tej...
I się zebrać nie mogę
Brak mi słów, po prostu.
Podjęłam decyzję o uśpieniu, gdy zaczęły się poważne problemy z chodzeniem, gryzieniem, sinieniem łapek, noska, skóry... Dzisiaj tak po prostu zaczęło się sypać... Najpierw sinienie, potem spadanie z piętra, następnie powłóczenie tylnimi nogami aż w końcu całkowita apatia i zaburzenia równowagi.
Diagnoza - prawdopodobne przerzuty guzów do płuc i rozchwiana do granic gospodarka hormonalna (stąd sinienie), dojrzałość guza do pęknięcia (stąd otępienie - bolało Bidulkę).
Proponowane leki.... witaminy i środki przeciwbólowe (...). Bo nic_już_nie_można_było_zrobić.
Nie chciałam mieć szczurka - roślinki. Bo sama nie chciałabym na Jej miejscu żyć w ten sposób.
Nie chciałam, by w śreodku nocy, w weekend konała z bólu przy pęknięciu guza o średnicy 5 cm... bo nie wybaczyłabym sobie.
Bo nie chciałam, by cierpiała jak Nina - mając pewność, że z tego po prostu nie wyjdzie. Bo nie ma takiej opcji.
Przy zastrzyku usypiającym zamiast ugryźć moją rękę trzymającą Ją - odsunęła moją dłoń i dziabnęła wetkę. Poczułam się, jakbym Ją zdradziła. Nie wierzyła, że to ja na to pozwalam, dlatego mnie nie ugryzła.
Zuzia została sama a ja ryczę jak bóbr od czasu, gdy Jej serduszko przestało bić![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
I się zebrać nie mogę
Brak mi słów, po prostu.
Podjęłam decyzję o uśpieniu, gdy zaczęły się poważne problemy z chodzeniem, gryzieniem, sinieniem łapek, noska, skóry... Dzisiaj tak po prostu zaczęło się sypać... Najpierw sinienie, potem spadanie z piętra, następnie powłóczenie tylnimi nogami aż w końcu całkowita apatia i zaburzenia równowagi.
Diagnoza - prawdopodobne przerzuty guzów do płuc i rozchwiana do granic gospodarka hormonalna (stąd sinienie), dojrzałość guza do pęknięcia (stąd otępienie - bolało Bidulkę).
Proponowane leki.... witaminy i środki przeciwbólowe (...). Bo nic_już_nie_można_było_zrobić.
Nie chciałam mieć szczurka - roślinki. Bo sama nie chciałabym na Jej miejscu żyć w ten sposób.
Nie chciałam, by w śreodku nocy, w weekend konała z bólu przy pęknięciu guza o średnicy 5 cm... bo nie wybaczyłabym sobie.
Bo nie chciałam, by cierpiała jak Nina - mając pewność, że z tego po prostu nie wyjdzie. Bo nie ma takiej opcji.
Przy zastrzyku usypiającym zamiast ugryźć moją rękę trzymającą Ją - odsunęła moją dłoń i dziabnęła wetkę. Poczułam się, jakbym Ją zdradziła. Nie wierzyła, że to ja na to pozwalam, dlatego mnie nie ugryzła.
Zuzia została sama a ja ryczę jak bóbr od czasu, gdy Jej serduszko przestało bić
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)