Nergalek :(
: sob maja 20, 2006 3:13 pm
Odszedł dzisiaj.
Nie męczył się.
Stary dziadziuś, który swoje wychorował i przeżył...
Zaczęło się trzy lata temu. Podczas wędrówek po zoologicznych... Zobaczyłam - małą kruszynkę, kichającą, prychającą i w nienajlepszym stanie... Patrzył na mnie z kąta klatki. Tak biednie jakby chciał powiedzieć: "weź mnie stąd".
Oglądnęłam szczurka. Miał pasożyty na skórze. Postraszyłam panią TOZem i wyszłam z ogonkiem w torbie.
Później było długie leczenie i oswajanie.
Diabelstwo okazało się niezwykle miłym szczurem.
Jakieś pół roku złapał go jakiś wirus. Nergal dostawał sterydy ale ślicznie wykaraskał się z choróbska. Teraz, dopiero co uporaliśmy się z nowymi problemami. Nergal mieszkał w ostatnim czasie na wolności. Tylko w nocy chowany był do klatki. Imperal ostatnio daje ładnie popalić więc nie chciałam staruszka stresować. Teraz i ja jestem chora więc doskonale się złożyło, bo Nergalek po prostu miał potrzebę obcowania z człowiekiem - wspólne dnie, kiedy wskakiwał na łóżko i po prostu wtulał się we mnie będą należały do niezapomnianych. Ja z książką, zeszytem czy na środkach przeciwbólowych... Nergalek zawsze spał z boku. Jak najlepszy przyjaciel. Szczurzy seniorzy mają w sobie najwięcej uroku.
Dzisiaj przed południem znalazłam jego bezwładne, jeszcze ciepłe ciałko leżące w kącie klatki. Białe łapki wolno opadały na dół kiedy lekko go uniosłam. Łzy poleciały same... Na jego stare, rzadkie już futerko.
Nergalku, nigdy Cię nie zapomnę
[on, kiedy był mały]
[ostatnie zdjęcie...]
Nie męczył się.
Stary dziadziuś, który swoje wychorował i przeżył...
Zaczęło się trzy lata temu. Podczas wędrówek po zoologicznych... Zobaczyłam - małą kruszynkę, kichającą, prychającą i w nienajlepszym stanie... Patrzył na mnie z kąta klatki. Tak biednie jakby chciał powiedzieć: "weź mnie stąd".
Oglądnęłam szczurka. Miał pasożyty na skórze. Postraszyłam panią TOZem i wyszłam z ogonkiem w torbie.
Później było długie leczenie i oswajanie.
Diabelstwo okazało się niezwykle miłym szczurem.
Jakieś pół roku złapał go jakiś wirus. Nergal dostawał sterydy ale ślicznie wykaraskał się z choróbska. Teraz, dopiero co uporaliśmy się z nowymi problemami. Nergal mieszkał w ostatnim czasie na wolności. Tylko w nocy chowany był do klatki. Imperal ostatnio daje ładnie popalić więc nie chciałam staruszka stresować. Teraz i ja jestem chora więc doskonale się złożyło, bo Nergalek po prostu miał potrzebę obcowania z człowiekiem - wspólne dnie, kiedy wskakiwał na łóżko i po prostu wtulał się we mnie będą należały do niezapomnianych. Ja z książką, zeszytem czy na środkach przeciwbólowych... Nergalek zawsze spał z boku. Jak najlepszy przyjaciel. Szczurzy seniorzy mają w sobie najwięcej uroku.
Dzisiaj przed południem znalazłam jego bezwładne, jeszcze ciepłe ciałko leżące w kącie klatki. Białe łapki wolno opadały na dół kiedy lekko go uniosłam. Łzy poleciały same... Na jego stare, rzadkie już futerko.
Nergalku, nigdy Cię nie zapomnę

[on, kiedy był mały]
[ostatnie zdjęcie...]