Strona 1 z 2

FIRANKOWE Łobuziaki

: czw cze 01, 2006 9:38 pm
autor: gżybek
jak wszyscy to wszyscy, a jak 8) tez opowiem o moim stadku( które właśnie jest na dobrej drodze do połączenia sie) :D ale od początku.

Mojego pierwszego Szczurcia, dostałam na moje 18 urodziny od moich przyjaciółek, choć pomysł podsunęłam JA:D rodzice nie chcieli sie zgodzic na zwierzątko, wiec postanowiłam postawic ich przed faktem dokonanym 8)

Maluch przybył do mojego domku dnia 11 lutego 2006 roku, a razem z nim przybyła tez i mała myszka. nie bede tutaj już tłumaczyć skąd sie wzięła, w kazdym razie była :D Maluchy cudnie ze sobą żyły, nie kłócąc sie i nie gryząc, a wręcz przeciwnie :zakochany: stąd też ich imiona: Kay i Gerda(wpadlo mi do głowy gdy słuchałam kawałka Kasprzyckiego :D )
A oto i oni:
Kay i Gerda

Ale niestety, dla Gerdzi takie mieszkanie z wiekszym od siebie kilka razy bratem, mogło sie skończyć tragicznie, dlatego tez postanowiłam oddać Gerdzie koleżance, która tez miała myszke. I tak Kay został sam. Postanowiłam sprawić mu przyjaciela z którym mógłby spędzać samotne noce... I tak pojawił sie Nazumimi...
Nazumimi
niestety zmarł, ale o tym nie jestem w stanie pisać, jedyne co moge zrobic to jeszcze raz go bardzo przeprosić z całego mojego serducha :sad2: :sad2: :sad2:
[*][*][*][/b]

Po tym tragicznym wydarzeniu powiedziałam sobie: NIE, już zadnych takich zdarzeń w moim domu... i postanowiłam, że Kay zostanie sam... wiem ze to nie było dobre myślenie, ale nie byłam w stanie zaadoptować kolejnego szczurka...

aż pewnego dnia, na forum Ofca napisała o swojej pięknej Szczurci... Chciałam wziąć ja tylko na przechowanie... 3 miesiące i koniec, ale Ofca mnie namówiła i tak w moim domu pojawiła sie Maciek, dwuletnia samiczka, piekna i kochana:)
Maciek zwana Madame:)

Na razie moje Kochania mieszkają osobno, Kay czeka na kastracje... Ale maluszki sie polubiły chyba już :hihi: na poczatku Kay uciakał od Małej, ale dziś sie obwąchały(oczywiście bezpiecznie na moich kolanach) i nie uciakały, ani nie fukały na siebie :lol2:

w poniedziałek jadę z Małym do weta... trzymajcie kciuki...

FIRANKOWE Łobuziaki

: pt cze 02, 2006 12:13 am
autor: limba
Trzymam kciuki za chlopaka.. wszytsko bedzie dobrze.. Przygotuj przed termoforek lub butelki zeby chlopaka po zabiegu troche dogrzac..

FIRANKOWE Łobuziaki

: sob cze 03, 2006 6:46 pm
autor: Fatty
Również trzymam kciuki :)

FIRANKOWE Łobuziaki

: ndz cze 04, 2006 8:57 pm
autor: gżybek
Dziekuję w imieniu swoim i Kaya :przytul:
to już jutro... na samą myśl o zabiegu robi mi się słabo... ale jestem dobrej myśli, bedzie dobrze! Musi być dobrze!!!
transporterek gotowy, ciepłe szmatki i butelki z ciepłą wodą bedą jutro.
O 8.00 wyjeżdzam z domu, zabieg zaczyna sie o 10.00, nie wiem ile potrwa, dzieki Bogu mam z kim spedzić te godziny, sama bym zwariowała...

FIRANKOWE Łobuziaki

: ndz cze 04, 2006 9:03 pm
autor: limba
Zabieg nie powinien trwac dlugo. Ok 30 min. U mojego Fryta troche dluzej bo za bardzo krwawil, ale wszystko dalo sie opanowac i ladnie skarb doszedl do siebie. Wszystko bedzie w porzadku. Kciuki trzymam..

FIRANKOWE Łobuziaki

: ndz cze 04, 2006 9:05 pm
autor: jadenit
Trzymam kciuki, bądź dobrej mysli :D

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 8:37 am
autor: pomarańczowy jelcz
To prosty zabieg i na pewno wszystko będzie ok :D

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 6:04 pm
autor: gżybek
no i jesteśmy w domciu :D wszystko poszło ok, mały teraz odsypia ;)

nie wiem ile trwał sam zabieg, ale zostawiłam go o 10, a odebrać miałam o 15.
Mały szwami sie nie interesuje (na razie), w czwartek mamy jechac na kontrole. Wetka powiedziała, ze za jakieś 3-4 dni bede już mogła szczuraski połączyć... z tego co czytałam, to inni czekali chyba wiecej...

dziękuję Guziczkowi bardzo, za polecenie weta i za wskazanie mi drogi :przytul:
Mojemu koledze, za to ze się mną zajął, gdy mały był w klinice, też bardzo dziękuję :przytul:
i wszystkim którzy trzymali kciuki też :przytul:

super, ze są ludziska na tym świecie, którzy zamiast narzekac, ze tyle pieniędzy wydaje na głupiego szczura, podtrzymują mnie na duchu :D DZIĘKUJĘ jeszcze raz!

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 6:11 pm
autor: limba
A dostal cos przeciwbolowego do domu? Jakies tabletki? najlepiej podawac ok 3 dni np Tolfedyne,wtedy jestwieksza szansa ze sie szwami nie zainteresuje.

Bardzo sie ciesze ze wszystko poszlo gladko, tylko ze moim zdaniem 3-4 dni to zdecydowanie za krotko.

Oby maluch szybciutko doszedl do siebie.. :D

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 6:13 pm
autor: gżybek
nie nie dostał nic... pytałam czy bedzie go bolało jak narkoza przestanie boleć, ale wetka stwierdziła ze nie... :drap: we czwartek mam sie tylko na kontrole zgłosić, tyle... a moge je kupić gdzieś w aptece?? moze zakupie, zeby sie nie mączył...

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 7:09 pm
autor: limba
Niestety tylko u weta.. Wiesz na zdrowy rozum to jest jakby nie bylo rana, a kazda rana boli. Kazdy moj ogon po zabiegu dostawal przeciwbolowe i zaden dotej pory szwow nie ruszal. Weci sa rozni i maja rozne pomysly, ale mi sie wydaje ze posiadanie szwow na mosznie to nie jest zbyt przyjemna sprawa.

FIRANKOWE Łobuziaki

: pn cze 05, 2006 9:04 pm
autor: gżybek
kurcze, w takim razie jutro skocze do weta w bochni, może uda mi sie coś zakupić. Nie orientujesz sie może w cenie tego leku??

FIRANKOWE Łobuziaki

: wt cze 06, 2006 8:46 pm
autor: gżybek
Więc
Kay czuje sie świetnie, i chyba nic go już nie boli, wnioskuję po tym że już biega po pokoju tak jak przed zabiegiem, szwami sie nie interesuje, i podrywa swoją pannę przez kratki :roll: dlatego środków przeciwbólowych postanowiłam już nie podawać... Aczkolwiek byłam u naszego bocheńskiego weterynarza i dowiedziałam sie, że lepiej nie podawać nic przeciwbólowego, bo jak go boli to nie bedzie tego ruszał :drap:

Tak bardzo chciałabym już je połączyć... bo mi sie płakac chce jak patrze jak mała siedzi w tej klatce i takim smutnym wzrokiem obserwuje biegającego po pokoju Kaya... no i odwrotnie, jak Kay obserwuje ją... chciałabym zeby już byli razem i mogli zasypiać wtuleni w siebie i spędzać razem te nudne dotychczas noce...
niepokoji mnie tylko ze jak Mała podejdzie do klatki Kaya to on na nią naskakuje, a jak on podejdzie to ona skacze... to pewnie związane z obroną własnego terenu, ale mimowszystko smutne... a dziś jak sie spotkali, bo wypusciłam ich na moment razem, to Kay na nia naskoczył jak siedziała u mnie na kolanach... kurcze, mam obawy co do łączenia, ale mam nadzieje ze jestem histeryczką, i że bedzie wszystko dobrze...

FIRANKOWE Łobuziaki

: wt cze 06, 2006 9:46 pm
autor: limba
[quote="gżybek"]bo jak go boli to nie bedzie tego ruszał [/quote] tu znowu bym sie klocila ..klotliwa baba ze mnie ;)
Wiem po swojej Klusce ktorej przytrzasnelam ogon drzwiczkami od klatki i zdjela sobie ok 3 cmskory z ogona. Jak jechalaysmydo weta ona obryzala sobie te wystajace kregi. "Boli- trzeba sie tego pozbyc".
A jak nie boli to nie ma co ruszac. No ale skoro sie nie intersuje to chwala mu za to, i zeby ten stan sie utrzymal. :thumbleft:

FIRANKOWE Łobuziaki

: wt cze 06, 2006 9:50 pm
autor: gżybek
no mnie też wet zaskoczył takim myśleniem :roll:
ale maluszek grzeczny jest :D teraz powoli przygotowuje sie psychicznie do połaczenia maleństw... mysle ze za tydzień, półtora bedzie można połaczyć nie??