Root
: pn cze 12, 2006 8:13 am
W piątek odszedł Root, mój czarny, cudny "krowiaczek", nazywany tak od niebywałych rozmiarów jakie osiągnął:)
http://www.zwierzaki.elf.tio.pl/display ... at=0&pos=4
Urodził się u mnie 25 października 2004 roku i był najbardziej przytulanym skavenem z całego stada. Uwielbiał siedzieć mi na ramieniu i iskać po głowie i daję słowo, ten szczur sie uśmiechał.
Miał chore serce i leczenie nie przyniosło efektu. Od czterech miesięcy zapadał się w sobie, aż w zeszłym tygodniu zupełnie stracił siły.
Czekałam do ostatniej chwili z decyzją o eutanazji. Podjełam próbe leczenia znów innym lekiem. Bezskutecznie. Ostatni tydzień był dla niego koszmarem, miał niewydolnośc krązenia.
Teraz już biega po drugiej stronie tęczy.
Strasznie mi smutno.
http://www.zwierzaki.elf.tio.pl/display ... at=0&pos=4
Urodził się u mnie 25 października 2004 roku i był najbardziej przytulanym skavenem z całego stada. Uwielbiał siedzieć mi na ramieniu i iskać po głowie i daję słowo, ten szczur sie uśmiechał.
Miał chore serce i leczenie nie przyniosło efektu. Od czterech miesięcy zapadał się w sobie, aż w zeszłym tygodniu zupełnie stracił siły.
Czekałam do ostatniej chwili z decyzją o eutanazji. Podjełam próbe leczenia znów innym lekiem. Bezskutecznie. Ostatni tydzień był dla niego koszmarem, miał niewydolnośc krązenia.
Teraz już biega po drugiej stronie tęczy.
Strasznie mi smutno.