Kira. Samotno??. ;(
: pt cze 16, 2006 7:50 am
A więc historia moja jest smutna. 15 sierpnia 2005 roku urodziła się Kira. Moja szczurzyca. 8 września, po przyjeździe z b. wyczerpującej wycieczki pędem pobiegłam do zoologicznego po upragnioną JĄ. Wyczekiwałam 2 tygodnie.
Ostatnio. Ok. 28 kwietnia, zauważyłam, że ma okropne zadrapania za uszami. W ciągu paru dniu, dostrzegłam, że rany pojawiły się także głębiej, na plecach. Pobiegłam do weterynarza. Podciął pazury i wstrzyknął środek pasożyto-bójczy.
Kazał przyjść za dwa tygodnie na kontrolę. Tata zapomniał. (ja byłam na wycieczce).
Teraz, kiedy rany nie chciały zejść, poszłam ponownie. Pani dr zapisała maść. Kazała mi ją stosować tydzień. A więc poszłam. Niestety był Pan dr i kazał przyjść w sobotę. Wczoraj jej nie wyciągałam już z klatki, bo szłam do kościoła itd. Przyjechały moje koleżanki. Zaprosiłam je do środka. Oczywiście Koleta13 rzuciła się do klatki od razu. Ja chciałam wyjąć Kirę. Lecz okazało się, że leżała sztywno przy drzwiczkach. Otworzyłam klatkę. Pogłaskałam ją po plecach. Koleta13 się rozpłakała. Ja nie potrafiłam... Nie żyła. Umarła, kiedy nie zwróciłam na to uwagi. Umarła w samotności. W mojej niewiedzy. Może mogłam jej pomóc. Gdybym tylko zauważyła to wcześniej...
Owinęłam ją w papier toaletowy. Tata włożył do siatki. Razem z florcik_torcik i Koleta13
zaniosłyśmy ją na działki. Położyłam w rogu wielkiej górki piaskowej. Zakopałyśmy ją. Ułożyłyśmy gródek z kamieni. Dołożyłyśmy kwiatki. Napisałam kredą tabliczkę. "Kira. Szczur".
Zastanawiam się nad kupnem kolejnego... ;(
Ostatnio. Ok. 28 kwietnia, zauważyłam, że ma okropne zadrapania za uszami. W ciągu paru dniu, dostrzegłam, że rany pojawiły się także głębiej, na plecach. Pobiegłam do weterynarza. Podciął pazury i wstrzyknął środek pasożyto-bójczy.
Kazał przyjść za dwa tygodnie na kontrolę. Tata zapomniał. (ja byłam na wycieczce).
Teraz, kiedy rany nie chciały zejść, poszłam ponownie. Pani dr zapisała maść. Kazała mi ją stosować tydzień. A więc poszłam. Niestety był Pan dr i kazał przyjść w sobotę. Wczoraj jej nie wyciągałam już z klatki, bo szłam do kościoła itd. Przyjechały moje koleżanki. Zaprosiłam je do środka. Oczywiście Koleta13 rzuciła się do klatki od razu. Ja chciałam wyjąć Kirę. Lecz okazało się, że leżała sztywno przy drzwiczkach. Otworzyłam klatkę. Pogłaskałam ją po plecach. Koleta13 się rozpłakała. Ja nie potrafiłam... Nie żyła. Umarła, kiedy nie zwróciłam na to uwagi. Umarła w samotności. W mojej niewiedzy. Może mogłam jej pomóc. Gdybym tylko zauważyła to wcześniej...
Owinęłam ją w papier toaletowy. Tata włożył do siatki. Razem z florcik_torcik i Koleta13
zaniosłyśmy ją na działki. Położyłam w rogu wielkiej górki piaskowej. Zakopałyśmy ją. Ułożyłyśmy gródek z kamieni. Dołożyłyśmy kwiatki. Napisałam kredą tabliczkę. "Kira. Szczur".
Zastanawiam się nad kupnem kolejnego... ;(