Fredek...
: śr cze 21, 2006 8:50 pm
Z Fredziem poznaliśmy się 19 stycznia 2006, kiedy to razem ze swoją partnerką (oraz 3 synami) przyjechali do Warszawy aby zamieszkać u nowych właścicieli.
Greta i Fredek byli odpowiedzią na samotność mojego Marokko, który został sam po odejściu Nikity.
Od samego początku wiedziałam iż Fredek nie jest w 100% sprawny. Miał poważne niedowłady tylnych kończyn. Ale mimo tego bardzo dziarsko wspinał się w klatce no i potrafił szybko zwiewać jak póbowałam go złapać.
Bardzo kochany i cierpliwy szczur. Każdy powinien mieć takiego przytulaska.
Ostatnio stan jego zdrowia gwałtownie sie pogorszył. Okazało się że to serduszko odmawia współpracy. Aż w końcu...odmówiło.
Dziś wiedziałam, wyczułam że to będzie dziś, dlatego pojechałam do weta. Tam stan Fredzia się pogorszył i zasnął już spokojnie po podaniu narkozy.
Biedny malutki szczurasek żył 3 latka. Cieszę się że te ostatnie pół roku jego życia minęło nam razem. Będzie mi go brakować.
Greta i Fredek byli odpowiedzią na samotność mojego Marokko, który został sam po odejściu Nikity.
Od samego początku wiedziałam iż Fredek nie jest w 100% sprawny. Miał poważne niedowłady tylnych kończyn. Ale mimo tego bardzo dziarsko wspinał się w klatce no i potrafił szybko zwiewać jak póbowałam go złapać.
Bardzo kochany i cierpliwy szczur. Każdy powinien mieć takiego przytulaska.
Ostatnio stan jego zdrowia gwałtownie sie pogorszył. Okazało się że to serduszko odmawia współpracy. Aż w końcu...odmówiło.
Dziś wiedziałam, wyczułam że to będzie dziś, dlatego pojechałam do weta. Tam stan Fredzia się pogorszył i zasnął już spokojnie po podaniu narkozy.
Biedny malutki szczurasek żył 3 latka. Cieszę się że te ostatnie pół roku jego życia minęło nam razem. Będzie mi go brakować.