Horusek (03.07.2006 - 01.08.2006)
: wt sie 01, 2006 7:51 pm
Moje małe Horusiątko... Wymarzone i wyczekane...
Był u mnie tylko jeden dzień... A miał urosnąć duży i silny :sad2:
Kupiłam go w zoologiku. Od początku miałam z nim problem: miał wszy. Poszłam do weta. Dostał frontline na kark. Wet polecił mi go ilnować, żeby nie zlizał. Pilnowałam, ale widocznie nie za dobrze :sad2: To pewnie moja wina :sad2:
Dziś ok. 16.30 dostał drgawek. Natychmiast zaniosłam go do weta. Powiedział, że prawdopodobnie się zatruł frontline'em. Dostał zastrzyk z glukozy.
Kiedy wróciłam do domu, wydawało mi się, że będzie lepiej. Mały nawet się umył. Uznałam to za dobry znak.
Za chwilę musiałam iść do sklepu. Poszłam, a opiekę nad moim Hor-Hor powierzyłam bratu. Umarł w drgawkach na jego rękach, a mnie przy nim nie było...
Teraz spoczywa na łące, koło trawy, której nigdy już nie pozna...
Żegnaj, mój mały Horusku... Moje Hor-Hor ['][*][']
Był u mnie tylko jeden dzień... A miał urosnąć duży i silny :sad2:
Kupiłam go w zoologiku. Od początku miałam z nim problem: miał wszy. Poszłam do weta. Dostał frontline na kark. Wet polecił mi go ilnować, żeby nie zlizał. Pilnowałam, ale widocznie nie za dobrze :sad2: To pewnie moja wina :sad2:
Dziś ok. 16.30 dostał drgawek. Natychmiast zaniosłam go do weta. Powiedział, że prawdopodobnie się zatruł frontline'em. Dostał zastrzyk z glukozy.
Kiedy wróciłam do domu, wydawało mi się, że będzie lepiej. Mały nawet się umył. Uznałam to za dobry znak.
Za chwilę musiałam iść do sklepu. Poszłam, a opiekę nad moim Hor-Hor powierzyłam bratu. Umarł w drgawkach na jego rękach, a mnie przy nim nie było...
Teraz spoczywa na łące, koło trawy, której nigdy już nie pozna...
Żegnaj, mój mały Horusku... Moje Hor-Hor ['][*][']