[LEKI] Cetriscabin
: pt lis 17, 2006 10:31 pm
Wspominałam już wcześniej o tym leku przy temacie o świerzbowcu, jeżeli szanowna adimistracja uzna, że temat niepotrzebny - mozna skasować.
Niemniej postanowiłam opisać ten lek, bo zauważyłam, że głównie na świerzbowca polecana jest kuracja zastrzykowa, a Cetriscabin jest lekiem w płynie do użytku zewnętrznego, opis leku tutaj, co pozwala zaoszczędziś szczurowi stres wywołany wizytą u weterynarza oraz zastrzykiem.
Pokrótce - z lekiem zetknęłam się w momencie, gdy została kupiona Nessa, dzięki forum zidentyfikowałam krostki na uszkach i ogonie jako świerzbowca. Ponieważ Świebodzice to małe miasteczko z brakiem dobrego weta, postanowiłysmy z mamą zadziałać same. Przemywanie riwalonem nie pomogło, lecz dzieki wiedzy mojej mamy wykorzystałyśmy Cetriscabin. Uszka i ogonek Nessy były smarowane preparatem przez dwa tygodnie, dwa razy dziennie. Smarowano, chwilę się wchłaniało, następnie przemywano wodą (to jest w końcu do użytku zewnętrznego). Świerzbowiec znikł i już więcej się nie przypałętał. Obie szczurki były smarowane (Yava profilaktycznie i rzadziej) i obie zachowywały się grzecznie przy smarowaniu.
Mam też prośbę, jeżeli ktoś będzie u dobrego weta ze szczurem, który ma świerzbowca, niech zapyta o jego zdanie na ten temat.
Aha - lek do nabycia w aptece, bez recepty.
Niemniej postanowiłam opisać ten lek, bo zauważyłam, że głównie na świerzbowca polecana jest kuracja zastrzykowa, a Cetriscabin jest lekiem w płynie do użytku zewnętrznego, opis leku tutaj, co pozwala zaoszczędziś szczurowi stres wywołany wizytą u weterynarza oraz zastrzykiem.
Pokrótce - z lekiem zetknęłam się w momencie, gdy została kupiona Nessa, dzięki forum zidentyfikowałam krostki na uszkach i ogonie jako świerzbowca. Ponieważ Świebodzice to małe miasteczko z brakiem dobrego weta, postanowiłysmy z mamą zadziałać same. Przemywanie riwalonem nie pomogło, lecz dzieki wiedzy mojej mamy wykorzystałyśmy Cetriscabin. Uszka i ogonek Nessy były smarowane preparatem przez dwa tygodnie, dwa razy dziennie. Smarowano, chwilę się wchłaniało, następnie przemywano wodą (to jest w końcu do użytku zewnętrznego). Świerzbowiec znikł i już więcej się nie przypałętał. Obie szczurki były smarowane (Yava profilaktycznie i rzadziej) i obie zachowywały się grzecznie przy smarowaniu.
Mam też prośbę, jeżeli ktoś będzie u dobrego weta ze szczurem, który ma świerzbowca, niech zapyta o jego zdanie na ten temat.
Aha - lek do nabycia w aptece, bez recepty.