dlaczego...?
: wt gru 05, 2006 12:49 pm
Od wielu godzin zastanawiam się dlaczego...Miałam go 2 tygodnie.Moim zdaniem miał wszystko:klatkę,jedzenie,świeżą ściółkę,hamak no i przede wszystkim moj czas...
Na początku był trochę osowiały,speszony ale niedawno zaczynał się oswajać i wychodzić z klatki prosto na moje ręce...Przez 2 ostatnie dni zmalał mu apetyt. Jadł, ale nie tak dużo jak na początku.Pomyślałam,że jeśli za pare dni mu nie przejdzie,pójde z nim do weterynarza. Ale kiedy wstałam wczoraj rano-nie zobaczyłam go już zywego...[*]
Nie podawałam mu nic,co mogłoby w jakikolwiek sposób mu zaszkodzić.Dostawał suchy pokarm,czasami troszke chlebka,marchewki.Zawsze miał wode do picia.Jego śmierć była dla mnie prawdziwym szokiem,bo wieczorem kiedy wkładałam go do klatki nic mu nie było..zachowywał sie normalnie...Więc dlaczego?Czy możliwe jest żeby zatruł się oparami z kominka (chociaż jego klatka stoi w innym pokoju)?
Czy to była moja wina?Przecież musiał być jakiś powód!
Co zrobiłam nie tak?... [*]
Na początku był trochę osowiały,speszony ale niedawno zaczynał się oswajać i wychodzić z klatki prosto na moje ręce...Przez 2 ostatnie dni zmalał mu apetyt. Jadł, ale nie tak dużo jak na początku.Pomyślałam,że jeśli za pare dni mu nie przejdzie,pójde z nim do weterynarza. Ale kiedy wstałam wczoraj rano-nie zobaczyłam go już zywego...[*]
Nie podawałam mu nic,co mogłoby w jakikolwiek sposób mu zaszkodzić.Dostawał suchy pokarm,czasami troszke chlebka,marchewki.Zawsze miał wode do picia.Jego śmierć była dla mnie prawdziwym szokiem,bo wieczorem kiedy wkładałam go do klatki nic mu nie było..zachowywał sie normalnie...Więc dlaczego?Czy możliwe jest żeby zatruł się oparami z kominka (chociaż jego klatka stoi w innym pokoju)?
Czy to była moja wina?Przecież musiał być jakiś powód!
Co zrobiłam nie tak?... [*]