Mju
: pn sty 08, 2007 11:46 am
W czwartek odeszła Mju. Umarła ze starości i na szczęście wszelkie choroby ją ominęły.
Spodziewałam się już od dłuższego czasu, że nastąpi w końcu co nieuniknione, obserwując jak każdego dnia moja myszka się starzeje.
Niektórzy z Was pamiętają historię maleństwa, które przyniosłam do domu 15 pażdziernika 2004 roku. Po 10 dniach to maleństwo urodziło kolejne maleństwa. Mimo niedojrzałości wykarmiła i wychowała wszystkie swoje maluchy, które wyrosły na przepiękne okazy. Zatrzymałam wszystkie mjumjaki.
Mju przez przedwczesną ciążę nie urosła zbytnio. Nazywaliśmy ją mysiorem, bo niewiele różniła się od sporej myszy.
Miała swoje nawyki i upodobania, chodziła swoimi drogami, ale była przywiązana do nas. Najbardziej do psa, z którym spała w jego legowisku. Osobliwa to była przyjaźń. On czekał codziennie przed klatką, zeby ja wypuscić, pozwalał jeść ze swojej miski, zagrzebywać w swojej sierści, a ona biegała za nim po mieszkaniu krok w krok i gryzła dla zabawy.
W oststnim tygodniu życia całe stado ogrzewało ja na zmianę trzymając warty w domku. Kiedy jeden szczur wychodzil, zmieniał go inny, by temperatura nie spadała. Coś niesamowitego.
Mju przeżyła swoje szczurze życie szczęśliwie. Tak sądzę. Nie będzie juz drugiego takiego stworzenia.
Spodziewałam się już od dłuższego czasu, że nastąpi w końcu co nieuniknione, obserwując jak każdego dnia moja myszka się starzeje.
Niektórzy z Was pamiętają historię maleństwa, które przyniosłam do domu 15 pażdziernika 2004 roku. Po 10 dniach to maleństwo urodziło kolejne maleństwa. Mimo niedojrzałości wykarmiła i wychowała wszystkie swoje maluchy, które wyrosły na przepiękne okazy. Zatrzymałam wszystkie mjumjaki.
Mju przez przedwczesną ciążę nie urosła zbytnio. Nazywaliśmy ją mysiorem, bo niewiele różniła się od sporej myszy.
Miała swoje nawyki i upodobania, chodziła swoimi drogami, ale była przywiązana do nas. Najbardziej do psa, z którym spała w jego legowisku. Osobliwa to była przyjaźń. On czekał codziennie przed klatką, zeby ja wypuscić, pozwalał jeść ze swojej miski, zagrzebywać w swojej sierści, a ona biegała za nim po mieszkaniu krok w krok i gryzła dla zabawy.
W oststnim tygodniu życia całe stado ogrzewało ja na zmianę trzymając warty w domku. Kiedy jeden szczur wychodzil, zmieniał go inny, by temperatura nie spadała. Coś niesamowitego.
Mju przeżyła swoje szczurze życie szczęśliwie. Tak sądzę. Nie będzie juz drugiego takiego stworzenia.