Maciuś przeszedł wczoraj Tęczowy Most
: pn sty 29, 2007 7:45 am
Maciuś: początek lipca 2004 - [u nas od ostatniego poniedziałku sierpnia 2004] - 28.01.2007 - godz. ok. 19.30.
Nasza mała kochana Perełka-Maciuś przeszedł wczoraj Tęczowy Most. Miał już 2.5 roku. Dolegliwości związane z wiekiem dawały o sobie znać szczególnie w ostatnim miesiącu. Na przelomie starego i Nowego Roku 4 dni pod rząd chodziłam z nim do weta na zastrzyki - miał już kłopoty z plucami i serduszkiem, ale zastrzyki pomogłu przynajmniej w oddychaniu. Im poźniej w styczniu, tym widać bylo coraz większe dolegliwości - kolejne narządy przestawały działąć jak należy - w ostatnich dniach szczególnie nerki, ale póki jadł, a jego największe przysmaki sprawiały mu radość (powodowały ten charakterystyczny blask w oczkach i porywanie przysmaku z ręki (my nazywamy to "dawaj") i dopóki widać, że nie jest mu wszystko jedno, trudno było podejmowac jakieś ostateczne decyzje. Jeszcze przec całą sobotę jadł i było jako tako. Jak wstałam rano w niedzielę już leżał przed domkiem... nie chciał, żeby go dotykać... Wiedziałam, że zaczyna się agonia. Myślałam, żeby może iść do weta i skrócić to wszystko, ale jak zobaczyłam, że dotykiem (nawet najdelikatniejszym) sprawiam mu dodatkowy dyskomfort, pomimo własnego bólu i wielu rosterek, zostawiłam go w spokoju. Podsunęłyśmy z mamą pod niego tekturkę i przeniosłyśmy na posłanie z czystych ściereczek - na tyle, na ile jeszcze czuł, co się wokół niego dzieje, widać było, że jest mu wygodniej.
Po południu musiałam jechać do siostry. Pożegnałam się z Maćkiem i pojechałam ze ściśniętym gardłem, wiedząc jednak, że zostawiam go z mamą - osobą, która też bardzo go kocha. Kiedy wróciłam wieczorem, żył jeszcze 5 minut - jakby jeszcze na mnie czekał. Jeszcze raz się z im pożegnałam i Maciuś przeszedł Tęczowy Most.Teraz wcina juz swoje ulubione płątki kukurydziane i inne przysmaki i bawi się z innymi naszymi pociechami...
Maciusiu - przepraszam za wszystko, co zrobiłam nie tak jak trzeba! Zawsze Cię będziemy kochać, tak jak wszystkie zwierzaki, do których już dołączyłeś.
Nasza mała kochana Perełka-Maciuś przeszedł wczoraj Tęczowy Most. Miał już 2.5 roku. Dolegliwości związane z wiekiem dawały o sobie znać szczególnie w ostatnim miesiącu. Na przelomie starego i Nowego Roku 4 dni pod rząd chodziłam z nim do weta na zastrzyki - miał już kłopoty z plucami i serduszkiem, ale zastrzyki pomogłu przynajmniej w oddychaniu. Im poźniej w styczniu, tym widać bylo coraz większe dolegliwości - kolejne narządy przestawały działąć jak należy - w ostatnich dniach szczególnie nerki, ale póki jadł, a jego największe przysmaki sprawiały mu radość (powodowały ten charakterystyczny blask w oczkach i porywanie przysmaku z ręki (my nazywamy to "dawaj") i dopóki widać, że nie jest mu wszystko jedno, trudno było podejmowac jakieś ostateczne decyzje. Jeszcze przec całą sobotę jadł i było jako tako. Jak wstałam rano w niedzielę już leżał przed domkiem... nie chciał, żeby go dotykać... Wiedziałam, że zaczyna się agonia. Myślałam, żeby może iść do weta i skrócić to wszystko, ale jak zobaczyłam, że dotykiem (nawet najdelikatniejszym) sprawiam mu dodatkowy dyskomfort, pomimo własnego bólu i wielu rosterek, zostawiłam go w spokoju. Podsunęłyśmy z mamą pod niego tekturkę i przeniosłyśmy na posłanie z czystych ściereczek - na tyle, na ile jeszcze czuł, co się wokół niego dzieje, widać było, że jest mu wygodniej.
Po południu musiałam jechać do siostry. Pożegnałam się z Maćkiem i pojechałam ze ściśniętym gardłem, wiedząc jednak, że zostawiam go z mamą - osobą, która też bardzo go kocha. Kiedy wróciłam wieczorem, żył jeszcze 5 minut - jakby jeszcze na mnie czekał. Jeszcze raz się z im pożegnałam i Maciuś przeszedł Tęczowy Most.Teraz wcina juz swoje ulubione płątki kukurydziane i inne przysmaki i bawi się z innymi naszymi pociechami...
Maciusiu - przepraszam za wszystko, co zrobiłam nie tak jak trzeba! Zawsze Cię będziemy kochać, tak jak wszystkie zwierzaki, do których już dołączyłeś.