Strona 1 z 2

Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 12:16 pm
autor: illu
Zwykle nie udzielam się zbyt wiele na forum. Ale muszę to napisać , bo myślę że nikt nie zrozumie mojego bólu tak jak wy.

Nigdy nie przypuszczałam , że to tak wspaniałe zwierzęta.
To był mój pierwszy szczur. I szczerze mówiąc to chyba ja się bardziej bałam jego niż on mnie na samym początku. I wątpiłam chwilami w to , że się zaprzyjaźnimy.A już po 2 tygodniach , zamiast tęsknić za chłopakiem , w szkole nie mogłam się doczekać momentu aż wezmę to grubiutkie cudo na ręce.Tęskniłam za nim , nawet gdy poszłam na zakupy. Mój dom znowu stał się domem. Bo było do kogo wrócić i pośmiać się.
Teraz oprócz pustki jest jeszcze poczucie winy. I bezradność . Nie mam pojęcia co mam teraz zrobić.
Wczoraj po mimo , że w pokoju był mały bałagan puściłam chłopaków , bo w poniedzialek mało biegali ... a ja chciałam być dobrą mamą...
Mały Puszkin łaził  po mnie , bo jeszcze za malutki na wędrówki gdzieś dalej.A Bandzior jak zwykle brykał po całym pokoju. Tak radośnie... z koralikami w zębach.Co chwila przyłaził dać mi buziaka albo pociągnąć za włosy.
I w pewnej chwili przestał. Pomyślałam , że przysnął gdzieś.
Przychodził na zawołanie , więc chwilę się darłam , a później postanowiłam podnieść odsuwaną część łóżka która była złamana od jakiegoś tygodnia.
To co zobaczyłam... Przez chwilę pomyślałam , że to nie może być prawda.Że nie mogłoby się nam to stać...
Najgorsze co mogłam sobie wyobrazić.Wyjęłam go  spomiędzy jednej a drugiej części łóżka którą był przygnieciony.I położyłam na ziemi. Wybiegłam z pokoju rycząc jak 5 letnie dziecko.I ledwie mogłam oddychać , a przyszło mi wysłuchiwać krzyków mojego ojca , o tym jak to dobrze , że to moja wina bo nie upilnowałam.
Ja wiedziałam , że to łóżko jest zepsute i byłam ostrożna... Ale nie mogłam przewidzieć , że obsunie się tak...że zrobi się taka szczelina w którą moje kochane zechce wejść...Ale chyba tylko wmawiam sobie  ,że to nie moja wina żeby jakoś to przetrwać. Bo mogłam to naprawić... mogłam wziąć go na ręce minutę przed tym...
Niesamowicie go pokochałam , choć był tylko 2 miesiące ze mną... to był moim małym szczęściem. Szczęściem którego było mi brak. Jedyną osobą która odwzajemniała miłość w tym domu. I odeszła przeze mnie.
Teraz nie mogę sobie spojrzeć w oczy , nie mogę spojrzeć na małego Puszkina którego przygarnęłam ze Szczecina obiecując , że nie będzie  sam. A teraz został samiutki , w zimnym hamaku . Nie wiem czy znajdę siłę na oswajanie go. Ciągłe wyjmowanie z klatki. Bo strasznie boli samo patrzenie na niego. Na wszystko w około czego dotykał Bandzior.
I jeszcze dziś w nocy śniło mi się że poruszył się po wyjęciu spomiędzy tych desek...i pocałował , jak zawsze. Ale rano gdy się obudziłam , koszmar powrócił i nie wiem co mam teraz zrobić. Nie wiem jaką będę mamą dla Puszkina , nie wiem czy mam kupić nowego szczura i szukać w nim  takich samych cech jak miał Bandzior , czy całkiem innego , czy w ogóle nie... nie mam pojęcia jak mam się zachowywać. Czy starać się nie rozpaczać , czy pozwolić sobie płakać dziesiątą godzinę...
Nie mogę się uspokoić , bo będę musiała myśleć że nic takiego się nie stało , a nie wybaczyłabym sobie myśli że jego strata to nic.

Przepraszam , że tak się rozpisałam . Ale  musiałam.
Byłabym wdzięczna , gdybyście napisali jak wy znosiliście coś takiego.
Gdybyście powiedzieli jak mam się zachowywać. Co mam teraz robić... I proszę... nie bądźcie zbyt surowi , ja wiem , że to moja wina. Ale nie mogę już nic zrobić...


Zdjęcie zrobione jakieś pół godziny przed jego śmiercią.
Ciągnie sznurek od aparatu...
http://img215.imageshack.us/img215/2249 ... szywu6.jpg

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 12:30 pm
autor: limba
Niestety tragiczne wypadki sie zdarzaja, a czlowiek nie jest w stanie wszystkiego przewidziec.
Poplakalam sie, szczerze lzy mi leca, bo to straszne ze nie mozemy byc jasnowidzami. Nie obwiniaj sie, przeciez nie zrobilas tego specjalnie. Na pewno spedzil cudowne 2 miesiace z Toba. Dbaj o malucha, bo Bandzior na pewno by tego chcial. Bol lagodzi obecnosc drugiego zwierzaka. Poszukaj malemu towarzystwa, ale nie szukaj w nich cech Bandziora, bo na pewno byl jedyny w swoim rodzaju. inne szczurasy pokochasz za cos innego.

I placz, nie dus w sobie. Wiem jaka to pustka i bezsilnosc, zlosc czlowieka ogarnia. Chce sie wykrzyczec calemu swiatu ze to nie jest sprawiedliwe, i zawsze jest pytania "dlaczego?!?"...

Trzymaj sie cieplutko... Brak mi slow zeby powiedziec jak mi przykro... Bandzior na pewno usmiecha sie do Ciebie z gory, i wie ze przeciez go kochalas i nie chcialas go skrzywdzic..

['][']['] Bandziorek...

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 12:44 pm
autor: Lulu
Niestety wypadki to cena za odrobine wolnosci. Chociaz zycie mial krotke to spedzil je na pewno lepiej niz gdyby mial siedziec caly czas zamkniety w klatce. Nie nad wszystkim czlowiek jest w stanie zapanowac, wiec nie warto sie w ten sytuacji obwiniac. Dalas mu mnostwo milosci i duzo opieki - to najwazniejsze.

Niestety maluszczki odchodzac zawsze zabieraja ze soba kawal naszych serc... i lepszego lekarstwa niz czas nie ma. Bo serce goi sie powoli...

Obrazek dla aniolka...

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 1:07 pm
autor: Oleczka
jest mi strasznie przykro, jak to czytalam to plakalam :(
to nie Twoja wina, bardzo mocno Cie tule, trzymaj sie
dla aniolka [*]

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 1:25 pm
autor: illu
Dziekuje za takie cieple słowa. Bardzo dziekuje...
Pozwólcie , że będę nabijać tu sobie posty wyrzuacjac z siebie żal ;)
Tak czekałam na wiosne , zebyśmy mogli razem pobiegać po trawie na mojej działce ,żeby móc wszędzie go zabierać...
A teraz  muszę pogodzić się z tym że ktoś kto mnie łaskotał po nogach pod kołdrą leży skulony w zimnej , mokrej ziemi...I jakoś przetrwać to wszystko... Radzić sobie z myślami , z tym , że głupie ciastko leżące w kuchni od razu interpretowane jest przez mój mózg jako ciastko dla Puszkina i ...Bandziora.
Boje sie że Puszkin przeziębi się w takiej dużej klatce , że nie chce spać pod szmatkami tylko na nich ,a nie ma grubiutkiego Bandziora który by go ogrzał...( Mogę postawić klatkę tak żeby jedną ścianą przylegała do kaloryfera?)
I jeszcze... trudno jest z reakcją rodziców. Tego , że tak nie rozumieją. Że nie potrafią chociaż nic nie mówić. Że zamiast pomóc dobijają mnie i wymieniają wszystko co robię źle jako przyczynę tego co się stało.
Oglądajac tematy w "odeszły" wydawało mi się , że tym ludziom nic nie pomagają jakieś świeczki z nawiasów od 10 osób i , że w zasadzie to bezsensu. Ale każda taka świeczka ... to ma wielki sens. Dziekuję jeszcze raz.

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 2:51 pm
autor: lenalove
kochana illu, nie obwiniaj się! w ostatnim czasie pożegnałam 2 aniołki... od pierwszego który odszedł minął miesiąc a ja wciąż tęsknie i myślę...
za Kawą płaczę codziennie choć minął juz 1,5 tyg.
odliczam każdy dzień. aż mi się do domu wracać nie chce...
Ztym bólem się nie wygra... Trzymaj się i choć to może okrutne to pomyśl o innym ogonku... Gdyby nie moje dziewczynki to nie wiem co bym zrobiła...

['] dla Bandziorka

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 3:11 pm
autor: Agath
[*] bardzo mi przykro...
I nie obwiniaj się to naprawde nie była twoja wina! Nigdy nie wiadomo co sie może przytrafiić! Ja tez już nie raz przeżyłam rozstanie z najukochańszym zwierzakiem... Poprostu trzeba żyć dalej :(

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 4:02 pm
autor: Shiro4
świeczka dla Bandziorka

Nie obwiniaj się,ja tez przezyłam tragiczne śmierci i do teraz sie z tym borykam chociaz minał rok napewno nie możesz odsuwac tego maluszka który został-pomysl on teraz zostanie całkiem sam jak sie od niego odwrócisz!Zajmij się nim tym bardziej,może pomyśl o towarzyszu dla niego?Bandzior 2 napewno pocieszy i ciebie i jego(kto wie może bandzior 1 się w nim zreinkarnuje-ja w to zawsze wierzyłam-to mi pomagało przetrwać świeczuszka dla Bandziorka


--------------------------------------------------------------------------------

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 6:49 pm
autor: merch
Wszystko zostało napisane, bardzo mi przykro z powodu śmierci Bandziorka , był pięknym szczurem. czasem trudno jest przewidzieć wszelkie ewentualnosci , na pewno trzeba usuwać wiekszość szczególnie niebezpiecznych, w przypadku młodych szczurow wskazane jest też nadzorowanie. Na peweno zwłaszcza z uwagi na szczurka , ktory u Ciebie został wart wziąć jakiegoś towarzysza, na pewno będzie inny bo nie ma dwóch takich samych szczurków . Trzymaj się.

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 7:37 pm
autor: RattaAna
Droga illu, moja pierwsza szczurcia też zginęła w ten sposób. Na dodatek bałam się podnieść tą część łóżka, która na nią spadła... bałam się co zobaczę... i wierz mi, długo nie mogłam pogodzić się z myślą, że moja malutka Fionka musiała odejść w taki sposób... i że przy większej uwadze może mogłabym temu zapobiec... na dodatek nie mialam pojęcia o istnieniu forum, oprócz 3 osób nikt nie rozumiał dlaczego chodzę zapłakana i na lekach uspakajających.
Trzymaj się mimo wszystko, wierzę że szybko zaopiekujesz się nowym szczuraskiem, ktory stanie się kumplem dla Puszkina.
Z czasem ból mija, a ogonek i tak na zawsze pozostanie w Twoim serduchu i wspomnieniach!

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: śr sty 31, 2007 8:41 pm
autor: Olo13
Bardzo mi przykro z powodu Bandziora.Sam to przeżyłem.Ale nie martw się,będą inne szczurki równie miłe i sympatyczne.Trzym sie

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: czw lut 01, 2007 12:14 am
autor: maua_czarna
illu przykro mi bardzo...

moja ogonica umarla miesiac temu, co prawda smiercia naturalna, ale jednak zawsze to tragiczne doswiadczenie. najpierw bylo bardzo zle, potwornie sie czulam, ale mam teraz dwie szczurze panny- i to jest lek na wszystko:)
powtorze tylko to, co mowia inni, bo czuje tak samo- nie obwiniaj sie, a mysl o tych chwilach, ktore byly dobre, bo to one sa najwazniejsze!

[*][/b] dla Bandziora...

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: czw lut 01, 2007 1:27 am
autor: ESTI
Strasznie przykro...
Nie obwiniaj sie... to obcesowe, ale nie ma sensu zebys sie zadreczala...
Dla malego Aniolka...
Obrazek

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: czw lut 01, 2007 8:55 am
autor: illu
Dziekuje. Za wszystkie słowa i świeczuszki.
Jakoś się trzymam. Już jest lepiej. A poza domem to w ogóle jest dobrze . Bo nigdy nie przypuszczałam że Bandzior mógłby umrzeć w taki sposób. I jak nie widzę pustej klatki i co chwilę musze sobie powtarzać " nie , nie pójdziesz wyjąć Bandziora bo jego już nie ma" to jakoś nie dociera do mnie to ,że on nie żyje. To jakaś abstrakcja, że umarł teraz i w taki sposób.
A ja tak potwornie za nim tęsknię. Nie miałam pojęcia... że tak można zżyć się ze szczurem.. tak pokochać...
Teraz patrzę sobie na Puszkina... i to piękne , że ten maluch stara się robić wszystko to co Bandzior :) . Wcześniej łaził za nim i nasladował. A teraz jak go nie ma... czeka na mnie w tych samych miejscach klatki w których Bandzior,spi tam gdzie wczesniej B, nawet stara sie dawać takie same buziaki ;)
A jeśli chodzi o moją winę... To wiem , że mogłam zrobić więcej , żeby szczury były bezpieczne w moim pokoju...Ale czasu już nie cofnę.

RE: Tragiczna śmierć Bandziora...

: czw lut 01, 2007 12:01 pm
autor: asiulla
Illu nie zadręczaj się. To był wypadek...nie zrobiłaś tego specjalnie przecież. Widać że kochasz szczurki i to jest najważniejsze :) 3maj się cieplutko i [*] dla Bandziorka :*