skarpetka - już ponad rok...
: pt lut 02, 2007 7:04 pm
chciałabym zapalić małą lampkę za skarpetkę, którą musiałam uśpić (nowotwór) w Wigilię rok temu. miała wtedy 2 lata.
mam wyrzuty sumienia, że skarpetka była całe życie sama - chociaż biegała sobie luzem po domu - ale nie wiedziałam wtedy, że szczurków powinno być więcej... była bardzo wesoła, ruchliwa i zaczepna - aż do czasu choroby.
może głupie, że dopiero teraz zapalam światełko - ale należy jej się. była kochanym, bezczelnym łobuzem, dręczącym psychicznie świnki morskie
dla skarpetki [']
[gdyby to widziała, przemieliłaby świeczkę na parafinowe wióry. takie hobby...]
mam wyrzuty sumienia, że skarpetka była całe życie sama - chociaż biegała sobie luzem po domu - ale nie wiedziałam wtedy, że szczurków powinno być więcej... była bardzo wesoła, ruchliwa i zaczepna - aż do czasu choroby.
może głupie, że dopiero teraz zapalam światełko - ale należy jej się. była kochanym, bezczelnym łobuzem, dręczącym psychicznie świnki morskie

dla skarpetki [']
[gdyby to widziała, przemieliłaby świeczkę na parafinowe wióry. takie hobby...]