[Uklad oddechowy] - Zapalenie oskrzeli u Nabu
: wt maja 08, 2007 7:32 am
Nabu, mój ponad 2-letni szczurek, rozchorował się. Zauważyłam, że całe boczki mu się ruszają przy oddychaniu, widać, że mu ciężko. Był przy tym napuszony i miał zimne łapki. Na szczęście miał apetyt, choć zauważyłam, że mniej pije. Wzięłam go do weterynarza na Sołtysiej. Przyjął mnie, mimo iż wpadłam jak burza na ostatnią chwilę, bez uprzedniego umówienia się, a tego dnia lecznica była akurat do 14:00.
Obejrzał szczurka, osłuchał - stwierdził, że świszczy i że to "zapalenie oskrzeli jak nic". Że nie obiecuje złotych gór.
Zrobił dwa zastrzyki (perfekcyjnie! za pierwszym razem szczurek nawet nie pisnął) - Baytril i coś przeciwzapalnego. Kazał przyjść następnego dnia.
Wczoraj kolejne zastrzyki, lekarz został poinformowany, że słyszę coś jakby klikanie przy oddychaniu, że szczurek ma gorszy apetyt - przestał jeść rzeczy twarde, co najwyżej dał się skusić na płatka kukurydzianego. No i je dropsy z twardszych rzeczy. Wciągnął wczoraj jeden plasterek banana, drugiego już nie chciał. Na szczęście wcina (choć w niewielkich ilościach) gerberka warzywno-mięsnego. Przemyciłam mu za zgodą lekarza Vibovit (nasączyłam rozpuszczonym małą kulkę chlebka). Kupiłam też NutriDrink. Do klatki wkładam butelkę z ciepłą wodą.
Dziś rano zobaczyłam to samo, co widziałam u chorującego Czejena - plecki wygięte w łuk, boczki zaczynają się zapadać. :cryrat: Przeraziłam się, bo to wtedy nie skończyło się dobrze. :-( Dobrze chociaż, że pomlaskał nieco gerberka...
Dziś kolejna wizyta u weta (nie wiem, co bym zrobiła bez pomocy mojego chłopaka - sama siedzę w pracy do 15:00). Zastanawiam się, w którym momencie trzeba zacząć podawać sterydy. Szczurek jest w miarę żywy (przynajmniej wczoraj wieczorem był, dziś rano też zareagował, gdy podeszłam z jedzonkiem do klatki), nie zauważyłam wcześniej problemów z równowagą, dziś omsknęła mu się nóżka - może to nic, ale będę obserwować. Widzę, że jest straszliwie smutny.
Wet powiedział, że za dwa-trzy dni będzie można dopiero cokolwiek powiedzieć, jakkolwiek prognozować. Dziś, o 11:30 trzeci zastrzyk.
Obejrzał szczurka, osłuchał - stwierdził, że świszczy i że to "zapalenie oskrzeli jak nic". Że nie obiecuje złotych gór.
Zrobił dwa zastrzyki (perfekcyjnie! za pierwszym razem szczurek nawet nie pisnął) - Baytril i coś przeciwzapalnego. Kazał przyjść następnego dnia.
Wczoraj kolejne zastrzyki, lekarz został poinformowany, że słyszę coś jakby klikanie przy oddychaniu, że szczurek ma gorszy apetyt - przestał jeść rzeczy twarde, co najwyżej dał się skusić na płatka kukurydzianego. No i je dropsy z twardszych rzeczy. Wciągnął wczoraj jeden plasterek banana, drugiego już nie chciał. Na szczęście wcina (choć w niewielkich ilościach) gerberka warzywno-mięsnego. Przemyciłam mu za zgodą lekarza Vibovit (nasączyłam rozpuszczonym małą kulkę chlebka). Kupiłam też NutriDrink. Do klatki wkładam butelkę z ciepłą wodą.
Dziś rano zobaczyłam to samo, co widziałam u chorującego Czejena - plecki wygięte w łuk, boczki zaczynają się zapadać. :cryrat: Przeraziłam się, bo to wtedy nie skończyło się dobrze. :-( Dobrze chociaż, że pomlaskał nieco gerberka...
Dziś kolejna wizyta u weta (nie wiem, co bym zrobiła bez pomocy mojego chłopaka - sama siedzę w pracy do 15:00). Zastanawiam się, w którym momencie trzeba zacząć podawać sterydy. Szczurek jest w miarę żywy (przynajmniej wczoraj wieczorem był, dziś rano też zareagował, gdy podeszłam z jedzonkiem do klatki), nie zauważyłam wcześniej problemów z równowagą, dziś omsknęła mu się nóżka - może to nic, ale będę obserwować. Widzę, że jest straszliwie smutny.
Wet powiedział, że za dwa-trzy dni będzie można dopiero cokolwiek powiedzieć, jakkolwiek prognozować. Dziś, o 11:30 trzeci zastrzyk.