Bedzie duzo zdjec i pisania, w ostatnim akapicie mam pare pytan dotyczacych laczenia mojego nowego interwencyjnego maluszka
Stadko - cd
Moje czteroszczurowe stadko jest juz calkiem zgrane, Barnaba wpasowal sie w tryb zycia Cyrusa i Wasyla, jakby mieszkal z nimi od zawsze. Albin jeszcze chowa sie po katach, ale koniec koncow zawsze spi ze wszystkimi. Jesli chodzi o relacje ze mna, to jest szczurem najbardziej niezaleznym, ze to tak delikatnie ujme
Barnaba za to, to chodzaca demolka, caly czas, ktory jest puszczony wolno, przeznacza na niszczenie, chodzi nabuzowany, podskakuje jak pchla, a w oczach ma "co by tu jeszcze pogryzc?". Z luboscia zdziera mi ze scian kolorowe tapety zostawiajac pod spodem biale dziury, do tego tnie je na wiorki, zeby przypadkiem nie udalo mi sie ich z powrotem przykleic... jestem bezradna. Kolejne ulubione zajecie to forsowanie wszelkich zapor oddzielajacych od kabli, a potem oczywiscie obgryzanie samych kabli... dziurawi gumoleum, ktore rozlozylam zeby chronic wykladzine przed siuskami, grzebie w ziemi od kwiatkow z duzym rozrzutem na pokoj, a potem z lapkami pelnymi ziemi robi obchod po mojej poduszce, czesto, kiedy wracam do pokoju, moge zastac Barnabe 2m. nad ziemia na galeziach fikusa... z ktorego skacze na sciane i obsuwa sie po niej jak na kreskowkach :/ Poza tym Barnaba ma ogromny urok osobisty i jak chce sie na niego zezloscic, robi oczka jak kotek w Shreku.
a za oknem wolnosc i tyle do gryzienia... czyli Barnaba
Albinek w swoim bezpiecznym ukryciu
Wasylek
Toffy - 5-tygodniowy maluszk
Od dwoch dni mieszka ze mna kolejny interwencyjny szczurek, tym razem dzieciaczek z miotu od Arbor Vitae. Zgodnie z zapowiedzia jest poki co szczurem kanapowym, a dokladnie naramiennym, bo wysiaduje mi na ramieniu po kilka godzin dziennie. Przemiły, przeuroczy, przekochany, przesliczny :] 100% slodycz ochrzczona imieniem Toffy; ma 5 tygodni.
Wczoraj kazdy szczur mogl go obwachac, tylko Albin sie wyszczerzyl i dorwal do grzbietu, maly zapiszczal, szybko rozdzielilam. Cyrus bardzo wyrozumiale, aczkolwiek z typowym dla siebie niepokojem ogladnal malego, Wasyl zachowal sie jak tatus i po obwachaniu pozwolil sie obskakiwac. Dzis siedzialy w klatce malego i tylko Wasylowi moglam zaufac, Cyrusowi nigdy nie wiem co strzeli do glowy, Albinowi nie zaufam, bo sam sie boi i moze na malym leczyc swoje kompleksy, poza tym wczoraj juz sie szczerzyl, a Barnaba po prostu sie na malego rzucil, wiec szybko go zabralam.
W wannie Barnaba traktowal Toffiego jak powietrze, przeszedl nawet po nim byle dostac mi sie na rece... w pokoju na moich kolanach to samo, a w klatce malego(!) rzuca sie na niego (niespodziewanie, bez ostrzezenia, bez poz, stroszenia, slupkow, po prostu od razu idzie i dobiera mu sie do skory, a maly sie wydziera... A moze Barnaba czuje tam jeszcze swoj zapach, albo pamieta ze sam niedawno mieszkal w tej klatce? Boje sie ze moga go pogryzc/zagryzc, Toffy to przy nich okruszek... Czy powinnam poczekac z laczeniem az troche podrosnie? Szczerze boje sie teraz dopuscic do jakiejkolwiek konfrontacji malego z duzymi interwencyjnymi... kurcze, jajek nie maja, a pamietaja jak sie gryzie, do tego jak pisalam wczesniej Barnaba taki "nabuzowany"... Gdyby chodzilo tylko o Wasyla i Cyrusa, to laczylabym teraz smialo, ale w tej sytuacji nie wiem...
Toffy
Toffy z Cyrusem i Wasylem