Strona 5 z 9

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: pn lip 09, 2007 10:55 pm
autor: Tweetka
Witam Wszystkich ponownie :). W końcu mam internet, już nie będę męczyć telefonami Ani, Gryzaj, Limby i Kali :D... Sorrki, Dziewczyny !! :)
Ja mam także problem... Inny albinosek z interwencji także jest już u mnie. Łączenie... Do bani... Łączyłam je standardowo - wyszorowana, przemeblowana klatka. Mały pierwszy, staruszek następny. Na początku było OK, albinosek właził Stefkowi na plecy, noc spokojnie. 6:00 rao - piski albinoska... Stefek na niego syczał, puszył się, odpychał go tyłkiem. Próbowałam wielokrotnie od nowa... Nic... To samo... Chłopaki dosłownie fruwali po klatce. Skończyło się na tym, że albinosek ciapnął Stefka za uchem, zrobił się pskudny ropień, potem narkoza, płukanie i w gruncie rzeczy do tej pory Stefuś leci na antybiotykach. Chłopcy jak narazie siedzą w oddzielnych klatkach. Nie mam pojęcia, jak je łączyć. Stefek jak tylko wyczuje zapach albinoska na mojej bluzie, od razu zaczyna się puszyć... Dodam, że 13 czerwca umarł jego kolega - mój najdroższy Aniołek ;((( . Nie wiem, co mam robić. Może spróbować łączyć chłipców na kolanach ?
Pozdrawiam Was, Kochani, jak to dobrze wrócić na szczurze forum... :) :*

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: wt lip 10, 2007 4:38 pm
autor: Anka.
witaj Tweetka

u mnie to samo,
pan S puszy się , syczy, rozpycha tyłkiem, a B biedna się chowa, codziennie wsadzam je do wanny i jest spokój, S próbuje rządzić , ale zostaje zdominowany i siedzą cicho próbując wyjść;

a w klatce masakra, o ile zawsze B chował się to dziś jak je wsadziłam zaatakował, pokotłowały się chwilę i uciekł do budy, a S za nim i puszył się przed wejściem..
S jest b.dominujacy i terytorialny, coraz bardzie jednak rozważam kastrację , a teraz jeszcze znalazłam na forum temat o wzrośnięciu agresji po kastracji, i znowu nie wiem co robić..
siedzą osobno, jak je trzymam to S wyrywa się, żeby natrzaskać B

B siedzi w dużej klatce, a S gniecie się w 60....

ja już nie wiem jak je zaprzyjaźnić....

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 10:08 am
autor: Tweetka
Hmmm...

Ja mam plan... Na razie muszę poczekać, aż Stefek do końca wydobrzeje - aż mu się wszystkie ranki zagoją. Potem chyba je wykąpię (strach !) w Nizoralu i puszczę na neutralny teren (tylko muszę taki znaleźć, bo dla Stefka w mieszkaniu nie ma neutralnego terenu prócz wanny, a w wannie boję się łączyć, bo podobno mogą być niezłe bójki).
Niecierpliwię się. Siedzą chłopcy oddzielnie... Obaj są samotni, poświęcam im maksymalnie dużo czasu. Albinosek gnieździ się w dwóch połączonych klatkach, ehhh... Najdziwniejsze jest to, że obaj są spokojnymi samcami. Żaden z nich nie jest (z natury) typem dominującego samca. Poza tym łączenie Stefka z Ś.P. Anteczkiem przebiegło rewelacyjnie. Stefek przynosił mu jedzenie, ustępował mu na każdym kroku, obchodził się z nim bardzo delikatnie. Przeżył śmierć przyjaciela. Przez jakieś 1,5 tygodnia nie chciał jeść, pić, cały czas spał - i w dzień, i w nocy. Musiałam mu podać steryd. Myślałam, że tymbardziej łączenie po utracie kolegi przebiegnie OK, a tu zonk... Ze strony Małego było OK, ledwo wpuściłam Stefka do klatki, a albinosio już zaczął go iskać. Natomiast Stefo odwrócił się do niego tyłkiem, zaczął fukać, ocierać się o pręty klatki... Potem piski malucha. Próbowałam łączyć kilka razy i to samo, aż doszło do małej bójki. W prawdzie więcej było fruwania chłopców po klatce, ale ranki też były, no i teraz ten okropny ropień.
Wykąpać i spróbować połączyć w wannie ? Co o tym myślicie ? A może macie jakiś inny pomysł ?


Przy okazji chciałam z całego serca podziękować wspaniałym koleżankom z forum : Ani, Gryzaj, Kali, Limbie za pomoc, cierpliwość. Przez brak dostępu do internetu, zamęczałam telefonami... Ania była ze mną w kontakcie telefonicznym, podczas, gdy mój kochany Aniołek - Antuś umierał. Ból i żal nie do opisania. Nigdy się z tym nie pogodzę. Antuś był cudownym, kochanym, zaradnym i żywym szczurem. On i Stefek byli dla mnie całym światem. Antek na zawsze będzie w moim sercu. Mam nadzieję, że teraz jest w krainie wielu zakamarków, pieszczot, kabli do gryzienia i smakołyków. Mój kochany... ;(
Dziękuję Wam, Dziewczyny... Bez Was bym sobie nie poradziła...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 11:36 am
autor: Anka.
ja wczoraj chłopaków wysmarowałam wanilią, ale i tak S atakował, dziś rano kotłowały się, ale bez żadnych ran; teraz S śpi na dole, a B na półce w domku;

Tweetak, spróbuje połączyć w wannie, mój też w całym domu jest agresywny, ale w wannie zostaje zdominowany przez B,
jeśli zaczną się grzyźć czytałam, że dobrze je polać wodą , moje w wannie były grzeczne, więc nie musiałam tego robić,
szczerze życze Ci powodzenia, wiem jak to trudno zaprzyjaźnić szczurka z wredotą:)

wczoraj jak S znów prześladował B miałam ochotę wykastrowac do nozyczkami, wredota mała, niech tylko poczeka aż zbiorę pieniądze...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 11:50 am
autor: Tweetka
Hehehe ;))

Wiesz, czasami odnoszę wrażenie, że Stefek po stracie
Antusia, nie życzy sobie drugiego kolegi...
W sumie nie wiemy, jak to u nich jest, bo szczurami nie jesteśmy.

Hmm, Stefan jest szczurem bardzo wrażliwym, wręcz empatycznym. Poza tym NIGDY nikogo nie ugryzł. Jest wspaniałym pacjentem w klinice wet.- cierpliwy, grzeczny, spokojny. Wie, kiedy jestem smutna... Po śmierci Antosia, kiedy ryczałam, przyszedł do mnie, przez jakąś minutę patrzył mi głęboko w oczy (pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło), potem się do mnie przytulił i wylizał całą dłoń. Antka musieliśmy kastrować, bo strasznie Stefka gryzł i przeganiał. Stefuś zawsze siedział w strachu, nigdy nawet się jemu nie postawił. Ustępował na każdym kroku. Ledwo się bronił, prędzej przy bójkach uciekał. Generalnie chłopcy się lubili, razem spali. Świadectwem szczurzej przyjaźni jest chociażby to, że Stefek pogrążył się w 1,5-tygodniowej żałobie po Antosiu. I myślę, że gdyby nie steryd i spędzanie z nim niemalże 24/24, skończyłoby się to tragicznie...
Ze strony Stefka (przy łączeniu z albinoskiem) nie spodziewałam się niepożądanych zachowań. W sumie nie zawiodłam się tak na maxa, bo ewidentnie nie chciał Luckowi zrobić krzywdy. Ale był uparty. Odpychał go, fukał, puszył się, mrużył oczy. Jak nie Stefek. Szkoda mi maluszka. Stefcia też mi szkoda - obaj są samotni...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 1:20 pm
autor: Anka.
ja tez odnosze wrażenie, że S nie życzy sobie szczurzego kolegi, ale jak na razie wciąż każdy śpi gdzie spał i jest spokój;

widzę, że Twój ś.p. Antoś był jak mój Szczurosław, a Stefek wtedy jak Białas, ale jeśli one tak się kochały po kastracji Antosia, to mam nadzieje, że moje też takie będą;
najbardziej żal mi B, w końcu przez całe życie mieszkał w stadzie, a teraz sam z taką wredotą , jak tylko otwieram klatkę B próbuje wyjść jednocześnie będąc jak najdalej od S, dziś przy karmieniu uciekł i strasznie się zapierał przy powrocie:-(

echh, niech to się już unormuje...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 1:25 pm
autor: Tweetka
To troszkę inaczej było...
Antuś się nie wybudził po zabiegu kastracji... ;( Prał Stefka, ale Stefek i tak go uwielbiał. To jest właśnie dziwne... I mimo tego, że Antuś go trzaskał, Stefek był w niego wpatrzony jak w obrazek... I po śmierci Antusia pogrążył się w takim smutku... ;( A teraz nie dopuszcza do siebie Lucka... Ehhh...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 3:22 pm
autor: Anka.
ojej, no to faktycznie dziwne:(

a wiadomo czemu Antoś się nie wybudził?

jestem rozerwana psychicznie, już nie wiem czy kastrować łaciaka...

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 4:07 pm
autor: Ewasz
To ja pisałam o wzroście agresji po kastracji. Teraz myślę, że z Fredzia wyszła prawdziwa natura dominanta a wcześniej to był w depresji i dlatego tak dziwnie wyszło, ze dostał większego świra po kastracji.
Jedno jest pewne polepszyły się nasze relacje -jakby Fredzio nabrał ochoty na kontakt z nami, chociaż na jego warunkach.


Od dwóch dni ma kolegę ( nie z iterwencji), którego próbuje zdominować a ten drugi boi się go tak strasznie, że mi sie serce kraja. Na razie to nie wiem co dalej.

Ja bym obu chłopaków wykastrowała ale w dobrym miejscu, bo takie życie to męka dla nich i dla Ciebie.

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 5:32 pm
autor: Anka.
witaj Ewasz:-)

z tego co piszecie wnioskuje, że chyba jednak S musi pójść pod nóż, on jest zbyt terytorialny i dominujący aby zachować klejnoty:)

tylko najgorzej znaleźć weta do gryzoni....

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 9:50 pm
autor: Ewasz
Witaj! Poszukaj informacji o kastrowaniu tu na forum (cały olbrzymi artykuł). Wynika z niego, że bardzo trudny jest wybór, którego ze stada wykastrować, aby polepszyć sytuację. Po kastracji trzeba być czujnym. Ja nie zauważyłam i dzisiaj przy wyjmowaniu szwów okazało się, że sączy sie ropa i muszę ja (!) płukać mu wenflonem ranę i podawać antybiotyk. Odnośnie weta zadaj pytanie na forum o weta polecanego u Ciebie, gdzie mieszkasz może ktoś cos wie. Powodzenia

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: czw lip 12, 2007 10:12 pm
autor: Tweetka
Aniu, nie wiem dlaczego... Może wet przedawkował narkozę... ;( Bo Antek był zdrowym, młodym, żywym i dorodnym samcem.
Jeżeli zdecydujesz się na kastrację, udaj się do sprawdzonego specjalisty. I najlepiej by było, żeby oddali Ci ciurka wybudzonego.

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: pt lip 13, 2007 12:33 pm
autor: Anka.
hej,
dziś o 17 wychodzimy na kastracje z panem S i mam kilka pytań,
na ile godzin przed ograniczyć mu jedzenie?
po powrocie mogę go wsadzić do wspólnej klatki?
chyba będzie wtedy na tyle otumaniony, że da się zdomniować
na co zwrócić uwagę po zabiegu?

a teraz zmyka poszukać tego arytkułu

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: pt lip 13, 2007 1:04 pm
autor: krwiopij
Przed operacją w ogóle nie ograniczaj mu jedzenia, ale dawaj mu coś lekkostrawnego. Dobrze by było kupić kaszkę ryżową dla niemowląt - przyda się w rekonwalescencji. Przed zabiegiem też będzie idealna.

Po zabiegu oddzieliłabym Szczurosława. I to na przynajmniej tydzień. Żadnych kontaktów, najlepiej, żeby w ogóle nie czuli swojego zapachu. Tak, żeby S miał szansę zapomnieć B. Wtedy będzie można zaczął całe łączenie od początku, ze znacznie większymi szansami na powodzenie. Jeśli zaś szczury od razu po zabiegu będą miały kontakt, istnieje niebezpieczeństwo, że u Szczurosława agresja się utrwali, nawet mimo kastracji. Zresztą kilka dni świętego spokoju obydwu szczurom dobrze zrobi. Trzymam mocno kciuki za S. :-)

RE: Albinos już u mnie [wlkp.], duuuże problemy z łączeniem

: pt lip 13, 2007 1:11 pm
autor: Anka.
dzięki za szybka odp. Krwiopijko:loverat:


dobrze, rozdziele je, na razie wciąż są razem , B w domku, a S w hamaczku żeby jak najlepiej widzieć domek...

czy mogę jego klatkę postawić w dalszej części pokoju i nakryć ,aby nie widziały się? jest problem z przeniesieniem go do innego pomieszczenia, bo tylko do mnie koty nie mają wstępu...

EDIT:

przeczytałam arytkuł i temat na alloszczurze,
przepraszam jeśli się powtarzam, ale chcę się upewnić:

-przed i po ma mieć lekkostrawną dietę ( jaki jedzenie jest lekkostrawne?)
-10 dni w odosobnieniu, kontakt tylko przy karmieniu i oglądaniu ran, z tego wynika, że więcej czasu będe spędzać z B, czy powinnam zmieniać ubranie gdy będe szła do S?
-po 10 dniach łączyć w wannie i do klatki?(klatka może być przesiąknięta zapachem B,czy wymyć?)
-czy prawdopodobieństwo, że teraz B będzie rządził jest duże?(wg mnie bardziej się nadaje na alfę, S jest zbyt terytorialny i dominujący)
-jeśli mimo kastracji będą walki, co zrobić? ile dni będą potrzebować?

na razie chyba wszystko, dziękuje za to, że jesteście:)