05 lipca zdecydowałam, że pozwolę mu odejśc godnie i to była najtrudniejsza decyzja w życiu.
Po udanej operacji wycięcia chłoniaka przeżył 8 miesięcy - wyobrażacie sobie? To bardzo długo.
Niestety końcem czerwca pojawiły się przerzuty na brzuchu i w zastraszającym tempie zżerały ciało mojego Dimonka. W dodatku jego wiek i stan (starczy niedowład tylnych łapek, trudności z poruszaniem) uniemożliwiały powtórną operację
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Urodzil się u mnie 25.10.2004 roku. Odszedl prawie 3 lata później. Wiem że to piękny wiek jak na albinosa.
Był piękny - najładniejszy szczur jakiego widziałam. Miał cudną biało-beżową sierść, zawsze starannie wyczyszczoną i przygładzoną. Taki elegancik. Nie spieszył się nigdy, nie biegał bez sensu, choć lubiał zgodnie ze swą szczurzą naturą przegryźć jakiś kabel od czasu do czasu.
Jeśli raczył wyjśc z klatki, to kładł się na środku dywanu, albo na poduszce i kiwajac się na boki obserwowal świat czerwonymi oczkami.
Głaskania domagał się codzienie, a potrafil się śmiertelnie obrazić za każde zaniedbanie, wtedy demonstracyjnie siadał tyłem do mnie.
Był moim przytulakiem najukochańszym.
Za krótkie to szczurze życie.