Kubus trafil do mnie ponad rok temu - z tego forum

Zatesknilam wiec za ogonem, ktory bylby kochajacym pieszczochem. Jego zdjecia mnie urzekly :-)
Ogonek troche zle zniosl zmiane otoczenia (w koncu mial juz 4,5 miesieca). Bylam jednak cierpliwa. Z poczatku gdy probowalam malucha poglaskac - odsuwal sie. Wiec trzymalam dlon kilkanascie minut w klatce i siedzialam przy nim pol dnia, aby przyzwyczail sie do zapachu. 3 dni uparcie oswajalam urwisa, zaczynal juz mnie wachac i przestalam byc dla niego intruzem. Pozniej poszlo juz z gorki, Kuba jadl mi z reki, nie trzymal na dystans i dal sie glaskac. Wychodzil nawet na zewtantrz (lecz bardzo szybko wracal, maly cykorek :-)) Ale zaklimatyzowal sie dosc szybko. Okazal sie bardzo przyjaznym szczurem. Mimo staran nie udalo mi sie go polaczyc z Pinkym. Szczury sie nie tolerowaly. Nie obylo sie bez ran. Nie bede tutaj glebiej tego opisywac. Pinky niedawno zdechl. Kuba teraz ma juz 17 miesiecy. Kiedy wykrylam u niego 'malego guzka' przerazilam sie. Ale okazal sie tylko niegroznym ropniakiem


A teraz przejdziemy do zdjec :loverat:
A ku ku?




