Czterech muszkieterów ;>
: czw lis 01, 2007 5:16 pm
Co tu dużo mówić. Wreszcie ze mną Miało być trzech panów, ale drobne komplikacje i wyszło czterech, ale różnicy nie robi. Tylko więcej ciałka do kochania ^^
Chciałabym jeszcze, żeby ten temat był takim miejscem pamięci dla moich małych dziewczyn..
Zu
Moja pierwsza szczura. Oczywiście jako 'początkująca' bałam się, że przy dwóch szczurach gorzej pójdzie z oswajaniem. Od początku była niezwykle bystra i zaczepna. Od razu chciała zeskoczyć z łóżka na podłogę, chociaż troche bała się wysokości. Do czasu. Jak już potrafiła sama złazić na podłogę, buszowała za szafą, komodą, w sofie, no dosłownie wszędzie gdzie dała radę wejść Jak kupiłam drugą szczurkę, na początku była strasznie zazdrosna. Łączenie wg mnie było straszne, bo piszczały i walały się po całej klatce. Przerażona przełożyłam łączenie na jakiś czas. Kilka razy biegały razem i nie było problemów. Znowu wylądowały w jednej klatce, potłukły się, potłukły, ale dzielnie wytrzymałam i zostawiłam je. Wieczorem już leżały wtulone w siebie Jak przypominam sobie moją reakcję jak pierwszy raz wyladowały w jednej klatce to płacze ze śmiechu :mrgreen: Jaka ja byłam przerażona!
Zu nie przepadała za siedzeniem na kolanach, czy na ramieniu. Zdecydowanie bardziej pociągało ją wspinanie się po firankach, czy też szperanie w szafie Była pierwsza do miski i przysmaków.
Pestka
Wzięłam ja po około 2 miesiącach, jak kupiłam Zu. Na początku była strachliwa i nieufna, przechodziło jej to bardzo powoli. Nie lubiła brania na ręce. Była indywidualistką Uwielbiała przesiadywać w sofie i obgryzać to, co z niej pozostało Potrafiła się obrazić i godzinami siedzieć za szafą, skad nie miałam możliwości jej wyciągnąć. Charakterna złośnica ^^
Obydwie musiałam uśpić.. Dopadła je jakaś choroba, której skutkami były silne objawy neurologiczne. Niestety, nie byliśmy w stanie im pomóc... Najpierw Pestka [31 VIII 2007], a potem Zu [10 IX 2007]. Nie istnieje coś takiego, co sprawiłoby, że o nich zapomnę.. Na zawsze pozostaną ze mną, w moim sercu i nic tego nie zmieni... Niech ten krótki wywód będzie miejscem pamięci dla nich za to, jakie były.
Może teraz coś o chłopakach?
Wesoła gromadka z SPS'u, ktora przyjechała do mnie 26 X, bydlaki po 9-10 miesięcy. Białe potwory z czerwonymi oczyma.
A jak ich odróżniam?
Emo, facet ma nadszarpnięte uszko. Ciekawski, opętany i zaczepny. Pierwszy leci do jedzenia, czy nowych rzeczy w klatce. Preferuje hamaki niż rury, aczkolwiek czasem lubi się wcisnąć na czwartego
Fitz. On się raczej niczym nie odróżnia, może tylko plamką maźniętą markerem między uszkami Wspina się coraz wyżej w hierarchii, kładzie innych na łopatki, już ma rozwalony nochal. Straaaasznie podoba mu się poza klatką. Na razie łazą po łóżku, ale on już się przymierza do regału..
Callisto. Kolejny ewenement, nie ma końcówki ogona. Raczej indywidualista i leń z natury. Nie uczestniczy w młodzieńczych zabawach, do miski idzie, kiedy mu wygodnie, jak nie ma tłoku. Chociaż i tak zostaje przepuszczony do jedzenia. Z klatki nie spieszy mu sie wychodzić, jak go wyciągam, to od razu prycha, ale jak zorientuje się, że potencjalne niebezpieczeństwo jest tylko urojeniem jego bujnej wyobraźni, powoli zmierza w moją stronę czujnie rozglądając się na boki
Gonzo. Najmniejszy, też się niczym nie odróżnia, markerem naznaczony nie jest Najbardziej bojaźliwy, boi się szybkich ruchów. Uwielbia cisnąć się w rurze z Callisto. Przed ręką jeszcze trochę ucieka, ale jak zaczynam go miziać po boczkach, to rozpłaszcza się na hamaku i odlatuuuje Wyjść z klatki, ostatecznosć, ale jak już się zdecyduje to rusza na podbój łóżka ;>
Przyzwyczajają się coraz bardziej, i do mnie i do nowej klatki ;>
Sesja Fitza ;>
>kilkkilkkilkkilkkilkkilkogonyEmokilkCallistomatko. kolejny sie wpycha..<
Chciałabym jeszcze, żeby ten temat był takim miejscem pamięci dla moich małych dziewczyn..
Zu
Moja pierwsza szczura. Oczywiście jako 'początkująca' bałam się, że przy dwóch szczurach gorzej pójdzie z oswajaniem. Od początku była niezwykle bystra i zaczepna. Od razu chciała zeskoczyć z łóżka na podłogę, chociaż troche bała się wysokości. Do czasu. Jak już potrafiła sama złazić na podłogę, buszowała za szafą, komodą, w sofie, no dosłownie wszędzie gdzie dała radę wejść Jak kupiłam drugą szczurkę, na początku była strasznie zazdrosna. Łączenie wg mnie było straszne, bo piszczały i walały się po całej klatce. Przerażona przełożyłam łączenie na jakiś czas. Kilka razy biegały razem i nie było problemów. Znowu wylądowały w jednej klatce, potłukły się, potłukły, ale dzielnie wytrzymałam i zostawiłam je. Wieczorem już leżały wtulone w siebie Jak przypominam sobie moją reakcję jak pierwszy raz wyladowały w jednej klatce to płacze ze śmiechu :mrgreen: Jaka ja byłam przerażona!
Zu nie przepadała za siedzeniem na kolanach, czy na ramieniu. Zdecydowanie bardziej pociągało ją wspinanie się po firankach, czy też szperanie w szafie Była pierwsza do miski i przysmaków.
Pestka
Wzięłam ja po około 2 miesiącach, jak kupiłam Zu. Na początku była strachliwa i nieufna, przechodziło jej to bardzo powoli. Nie lubiła brania na ręce. Była indywidualistką Uwielbiała przesiadywać w sofie i obgryzać to, co z niej pozostało Potrafiła się obrazić i godzinami siedzieć za szafą, skad nie miałam możliwości jej wyciągnąć. Charakterna złośnica ^^
Obydwie musiałam uśpić.. Dopadła je jakaś choroba, której skutkami były silne objawy neurologiczne. Niestety, nie byliśmy w stanie im pomóc... Najpierw Pestka [31 VIII 2007], a potem Zu [10 IX 2007]. Nie istnieje coś takiego, co sprawiłoby, że o nich zapomnę.. Na zawsze pozostaną ze mną, w moim sercu i nic tego nie zmieni... Niech ten krótki wywód będzie miejscem pamięci dla nich za to, jakie były.
Może teraz coś o chłopakach?
Wesoła gromadka z SPS'u, ktora przyjechała do mnie 26 X, bydlaki po 9-10 miesięcy. Białe potwory z czerwonymi oczyma.
A jak ich odróżniam?
Emo, facet ma nadszarpnięte uszko. Ciekawski, opętany i zaczepny. Pierwszy leci do jedzenia, czy nowych rzeczy w klatce. Preferuje hamaki niż rury, aczkolwiek czasem lubi się wcisnąć na czwartego
Fitz. On się raczej niczym nie odróżnia, może tylko plamką maźniętą markerem między uszkami Wspina się coraz wyżej w hierarchii, kładzie innych na łopatki, już ma rozwalony nochal. Straaaasznie podoba mu się poza klatką. Na razie łazą po łóżku, ale on już się przymierza do regału..
Callisto. Kolejny ewenement, nie ma końcówki ogona. Raczej indywidualista i leń z natury. Nie uczestniczy w młodzieńczych zabawach, do miski idzie, kiedy mu wygodnie, jak nie ma tłoku. Chociaż i tak zostaje przepuszczony do jedzenia. Z klatki nie spieszy mu sie wychodzić, jak go wyciągam, to od razu prycha, ale jak zorientuje się, że potencjalne niebezpieczeństwo jest tylko urojeniem jego bujnej wyobraźni, powoli zmierza w moją stronę czujnie rozglądając się na boki
Gonzo. Najmniejszy, też się niczym nie odróżnia, markerem naznaczony nie jest Najbardziej bojaźliwy, boi się szybkich ruchów. Uwielbia cisnąć się w rurze z Callisto. Przed ręką jeszcze trochę ucieka, ale jak zaczynam go miziać po boczkach, to rozpłaszcza się na hamaku i odlatuuuje Wyjść z klatki, ostatecznosć, ale jak już się zdecyduje to rusza na podbój łóżka ;>
Przyzwyczajają się coraz bardziej, i do mnie i do nowej klatki ;>
Sesja Fitza ;>
>kilkkilkkilkkilkkilkkilkogonyEmokilkCallistomatko. kolejny sie wpycha..<