Łupież, czy nie łupież?
: pn lis 05, 2007 7:26 pm
Gdy przyniosłam Zuzę do domu, miała czyściutkie, białe futerko.
Po jakimś czasie zauważyłam, że na samych końcach włosków ma pomarańczowy nalot. Po przetarciu tego zwilżonym wacikiem, sierść znowu jest biała. Czytałam temat o łupieżu, ale jak na moje oko, przypadłość Zuzanny niczym nie przypomina łupieżu, nie ma zmian skórnych, nie łuszczy się, ten nalot jest wyłącznie na powierzchni futerka, szczur się nie drapie.
Zaczęłam mózgować i wymyśliłam, że to wina złej ściółki, którą była pigwa i siano. Pigwa jest taka jakby pomarańczowa, Zuza jest pomarańczowa, czyli Zuza brudzi się od tej pigwy, ha! To był dobry pomysł, bo ona miała ten nalot po wyjęciu z klatki, a po kilku godzinach była znowu czyściutka, czyli na wolności mogą się wymyć, bo nie było się już czym znowu pobrudzić - przecież kark to miejsce, gdzie chyba najtrudniej dotrzeć ząbkami. Jestem genialna, pomyślałam.
Wywaliłam pigwę i wczoraj po długich poszukiwaniach znalazłam grube, nie pylące trociny. Dzisiaj się zawiodłam, bo niestety - mojej ciężko wymózgowanej przyczyny pomarańczowego szczura nie ma, a szczur jak był, tak jest wesoło pomarańczowy.
Macie jakieś pomysły?
Po jakimś czasie zauważyłam, że na samych końcach włosków ma pomarańczowy nalot. Po przetarciu tego zwilżonym wacikiem, sierść znowu jest biała. Czytałam temat o łupieżu, ale jak na moje oko, przypadłość Zuzanny niczym nie przypomina łupieżu, nie ma zmian skórnych, nie łuszczy się, ten nalot jest wyłącznie na powierzchni futerka, szczur się nie drapie.
Zaczęłam mózgować i wymyśliłam, że to wina złej ściółki, którą była pigwa i siano. Pigwa jest taka jakby pomarańczowa, Zuza jest pomarańczowa, czyli Zuza brudzi się od tej pigwy, ha! To był dobry pomysł, bo ona miała ten nalot po wyjęciu z klatki, a po kilku godzinach była znowu czyściutka, czyli na wolności mogą się wymyć, bo nie było się już czym znowu pobrudzić - przecież kark to miejsce, gdzie chyba najtrudniej dotrzeć ząbkami. Jestem genialna, pomyślałam.
Wywaliłam pigwę i wczoraj po długich poszukiwaniach znalazłam grube, nie pylące trociny. Dzisiaj się zawiodłam, bo niestety - mojej ciężko wymózgowanej przyczyny pomarańczowego szczura nie ma, a szczur jak był, tak jest wesoło pomarańczowy.
Macie jakieś pomysły?
