Okruszek i Yeti

[sopocianka]

16.12. zmarł Yeti, moja najmilsza znajda, mój kochany, biały (husky) potworek, lubiący obgryzać ściany, grzebać w śmieciach, oglądać obrady sejmu w tv...

25.12. zmarł Okruszek, moja kochana przylepa z uroczą różową końcówką ogona, mój łakomy agutek, któremu się nic nigdy nie chciało...

Dwa ukochane ogonki, najmilsze jakie kiedykolwiek miałam... Obaj lizali moje palce już po kilku dniach pobytu w domu, obaj przybiegali, kiedy ich przyzywałam (Yeti reagował na swoje imię -zwłaszcza jeśli zawołałam zdrobniale "Yeciu!", Okruś na mlaskanie). Okruszek zachowywał się nadzwyczaj grzecznie, kiedyś pojechaliśmy na wakacje, kilka godzin siedział w autobusie i pociągu na moich kolanach (niepotrzebna była żadna klatka); Yeti uwielbiał, jak się coś działo, podczas imprez łaził moim gościom po kolanach, zaglądał im również do kieliszków...
Yecia zabrała jakaś podstępna infekcja,
Okrusiek odszedł ze starości... umierał na moich dłoniach -byliśmy razem 2,5 roku.

To takie okrutne, że straciłam ich obu w ciągu tak krótkiego czasu...

[Basial]

Dla Okruszka [']
Dla Yeti [']

[bastet]

sopocianka  wspolczuje..