Eryczek czerwiec 2005 - 07.01.2007
: śr sty 09, 2008 5:56 am
W poniedziałek zasnął za zawsze nasz pierwszy szczur - Eryk.
Jadąc z nim do lekarza nie spodziewałam się, że jest aż tak źle. Miał dużą duszność ale miałam nadzieję, że uda mu się pomóc tak jak pół roku temu, kiedy wyciągnęliśmy go z nagłej i poważnej zapaści krążeniowej. Niestety po obejrzeniu zdjęcia RTG doktor Bielecki zamilkł a potem usłyszałam wyrok. Płuca były całe zajęte. Nie wiem czy to zapalenie czy nowotwór. Bez sekcji doktor nie był w stanie stwierdzić.
Dostałam 10 minut na decyzję ze wskazaniem żeby go dłużej nie męczyć. Nie mógł już prawie oddychać.
Była to najcięższa decyzja w moi życiu i nie wiem czy zrobiłam dobrze.
Nie chciałam żeby się udusił w nocy, sam, w klatce tak jak nasz poprzedni szczurek Beniuś.
Jednak nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Miał dożyć przecież magicznych trzech lat. Choć miał już słaby węch i wzrok i nie opuszczał w zasadzie klatki, to leżał na swoim hamaczku i dawał się z wdzięcznością głaskać. Wciąż widzę to jego mądre spojrzenie, którym nas tak zauroczył, że właśnie z powodu tego wzroku wzięliśmy go ze sklepu, choć nigdy nie planowaliśmy mieć szczura.
Był cudownym i mądrym spryciarzem, który starzał się z godnością. To jemu pozostali zawdzięczają u nas dom. Wychował i przywodził całej czwórce która do nas po nim trafiła.
Jego nagła śmierć tak bardzo boli... tak bardzo ...
Eryk w mojej pamięci będzie zawsze, a swój album ma na http://www.szczurki.net
Jadąc z nim do lekarza nie spodziewałam się, że jest aż tak źle. Miał dużą duszność ale miałam nadzieję, że uda mu się pomóc tak jak pół roku temu, kiedy wyciągnęliśmy go z nagłej i poważnej zapaści krążeniowej. Niestety po obejrzeniu zdjęcia RTG doktor Bielecki zamilkł a potem usłyszałam wyrok. Płuca były całe zajęte. Nie wiem czy to zapalenie czy nowotwór. Bez sekcji doktor nie był w stanie stwierdzić.
Dostałam 10 minut na decyzję ze wskazaniem żeby go dłużej nie męczyć. Nie mógł już prawie oddychać.
Była to najcięższa decyzja w moi życiu i nie wiem czy zrobiłam dobrze.
Nie chciałam żeby się udusił w nocy, sam, w klatce tak jak nasz poprzedni szczurek Beniuś.
Jednak nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Miał dożyć przecież magicznych trzech lat. Choć miał już słaby węch i wzrok i nie opuszczał w zasadzie klatki, to leżał na swoim hamaczku i dawał się z wdzięcznością głaskać. Wciąż widzę to jego mądre spojrzenie, którym nas tak zauroczył, że właśnie z powodu tego wzroku wzięliśmy go ze sklepu, choć nigdy nie planowaliśmy mieć szczura.
Był cudownym i mądrym spryciarzem, który starzał się z godnością. To jemu pozostali zawdzięczają u nas dom. Wychował i przywodził całej czwórce która do nas po nim trafiła.
Jego nagła śmierć tak bardzo boli... tak bardzo ...
Eryk w mojej pamięci będzie zawsze, a swój album ma na http://www.szczurki.net