Szlug
: czw sty 17, 2008 3:51 pm
Pozwoliłam sobie na napisanie tego tematu bo częściowo historia Szluga jest ze mną związana, a tez nie chciałam by pozostał całkiem anomimowym szczurasem.
Życie tego szczuraska nie było łatwe i właśnie wtedy, kiedy trafił do nowego domu, do ludzi którzy jechali specjalnie setki kilometrów by dac mu nowy dom, los z niego zadrwił i biedne zwierze odeszło za TM.
Szlug został kupiony w sklepie zoologicznym. Jego włascicielka wróciła po pewnym czasie do sklepu z prośbą o przechowanie zwierzaka. Pracownicy sklepu odkryli że maluch ma rany po przypalaniu papierosem i kiedy przyszła włascicielka odmówili wydania zwierzaka. Kobieta nie marudziła bo została postraszona TOZ-em i zostawiła zwierze.
W sklepie maluchem się zaopiekowali i zdecydowali że zostanie z nimi do końca swoich dni.
Ze względu na tą historię z papierosami dostał na imie Szlug.
Jednak znów zły los dał o sobie znać i po pół roku od chwili gdy zamieszkał w sklepie nowy kierownik zadecydował że szczur ma zniknąć - a że duży to na skarmienie dla węża.
I tu właśnie zaczyna się moja rola - znajomi ze sklepu zadzwonili i poprosili żebym znalazła jakiś dom dla szczurasa. Było tuz przed świętami więc cieżko było znaleźć dom - więc Szlug został u mnie przez kilka dni. Dzięki współpracy z SPS-em znalazł się szybciutko domek dla Szluga, czekaliśmy tylko na przyjazd nowej włascicielki - Justme - Która przejechała setki kilometrów by zabrać szczurasa do domku.
Wszystko układało się dobrze, nowy dom, nowy kolega - perspektywa wesłoego i długiego życia, ale nie, znów los zadrwił ze Szluga i dwa dni temu odszedł nagle.
Prawdopodobną przyczyną był uraz jelita - to jeszcze nie jest do końca potwierdzone, ale na 100% dot. jelit.
Ciągle nie wierzę, że on nie żyje. Miał tylko 8 miesięcy, zdecydowanie za mało by odchodzić...
Szlug był kochanym przytulasem. Takiego szczurasa każdy by chciał mieć.
Szluguś bardzo mi przykro że to wszystko się tak skończyło...
['] dla Ciebie...
Życie tego szczuraska nie było łatwe i właśnie wtedy, kiedy trafił do nowego domu, do ludzi którzy jechali specjalnie setki kilometrów by dac mu nowy dom, los z niego zadrwił i biedne zwierze odeszło za TM.
Szlug został kupiony w sklepie zoologicznym. Jego włascicielka wróciła po pewnym czasie do sklepu z prośbą o przechowanie zwierzaka. Pracownicy sklepu odkryli że maluch ma rany po przypalaniu papierosem i kiedy przyszła włascicielka odmówili wydania zwierzaka. Kobieta nie marudziła bo została postraszona TOZ-em i zostawiła zwierze.
W sklepie maluchem się zaopiekowali i zdecydowali że zostanie z nimi do końca swoich dni.
Ze względu na tą historię z papierosami dostał na imie Szlug.
Jednak znów zły los dał o sobie znać i po pół roku od chwili gdy zamieszkał w sklepie nowy kierownik zadecydował że szczur ma zniknąć - a że duży to na skarmienie dla węża.
I tu właśnie zaczyna się moja rola - znajomi ze sklepu zadzwonili i poprosili żebym znalazła jakiś dom dla szczurasa. Było tuz przed świętami więc cieżko było znaleźć dom - więc Szlug został u mnie przez kilka dni. Dzięki współpracy z SPS-em znalazł się szybciutko domek dla Szluga, czekaliśmy tylko na przyjazd nowej włascicielki - Justme - Która przejechała setki kilometrów by zabrać szczurasa do domku.
Wszystko układało się dobrze, nowy dom, nowy kolega - perspektywa wesłoego i długiego życia, ale nie, znów los zadrwił ze Szluga i dwa dni temu odszedł nagle.
Prawdopodobną przyczyną był uraz jelita - to jeszcze nie jest do końca potwierdzone, ale na 100% dot. jelit.
Ciągle nie wierzę, że on nie żyje. Miał tylko 8 miesięcy, zdecydowanie za mało by odchodzić...
Szlug był kochanym przytulasem. Takiego szczurasa każdy by chciał mieć.
Szluguś bardzo mi przykro że to wszystko się tak skończyło...
['] dla Ciebie...