Moje kochane Pańdziactwo
: pt lut 22, 2008 1:38 pm
Witajcie .Jestem tutaj calkiem nowa i dowiedzialam sie o tym forum wczoraj od bardzo zyczliwej dziewczyny u weterynarza,potym jak moja ukochana Pańdziunia odeszła ode mnie.
Wczoraj o 19 odeszła moja kochana Pańdziunia ,tak bardzo za nia tesknie ,ze rozrywa mi serce.Nie moge uwierzyc ,ze jej nie ma juz ze mna .Byla moja pierwsza szczurcia i taka słodka i kochana.Trzymam w rekach jej patyczki ktore sobie gryzla.W poniedzialek w nocy zasłabla mimo intensywnego leczenia i mimo małej poprawy ,nagle wczoraj moje maleństwo załamało sie drastycznie ,sekcja dzisiaj wykazała ,ze zabil ja wirus ze te małe biedne płucka były strasznie zajęte i biedactwo udusiło się.Ten okropny ból jest niemożliwy .Cały czas chodzę po mieszkaniu i zalewam się łzami ,patrze na jej klatkę i żałuję ,ze nie udało mi się jej uratować.Tak mało mam jej zdjęć myślałam ,że mam czas....myliłam się. Dala mi tyle radości i szczęscia ,dzieki niej nie czułam sie taka samotna w domu.daleko rodzina i narzeczony ,a ona byla swiatelkiem w smutnych i ciezkich momentach dla mnie,oraz małym urwisem lubiacym sie bawic .Reagowała na swoje imie wiedziła ,ze mówie do niech jak chciala cos zbroic ,była bardzo mądra bardzo .Tak mi żal nie wiem jak poradzic sobie ze strata .Wierze ,ze poszła sobie do innego lepszego swiata bez bólu i cierpienia, pełnego innych jak to mowicie ogonkow. Ale czemu zostawila mnie sama tak nagle przeciez ja ja kocham ....nadal .Moj narzeczony plakał razem ze mna był ze mna cały czas .Tak bardzo mi ciebie brak moja kluseczko Pańdziuszkowa kocham cie i zawsze bede cie pamietac ...
Wczoraj o 19 odeszła moja kochana Pańdziunia ,tak bardzo za nia tesknie ,ze rozrywa mi serce.Nie moge uwierzyc ,ze jej nie ma juz ze mna .Byla moja pierwsza szczurcia i taka słodka i kochana.Trzymam w rekach jej patyczki ktore sobie gryzla.W poniedzialek w nocy zasłabla mimo intensywnego leczenia i mimo małej poprawy ,nagle wczoraj moje maleństwo załamało sie drastycznie ,sekcja dzisiaj wykazała ,ze zabil ja wirus ze te małe biedne płucka były strasznie zajęte i biedactwo udusiło się.Ten okropny ból jest niemożliwy .Cały czas chodzę po mieszkaniu i zalewam się łzami ,patrze na jej klatkę i żałuję ,ze nie udało mi się jej uratować.Tak mało mam jej zdjęć myślałam ,że mam czas....myliłam się. Dala mi tyle radości i szczęscia ,dzieki niej nie czułam sie taka samotna w domu.daleko rodzina i narzeczony ,a ona byla swiatelkiem w smutnych i ciezkich momentach dla mnie,oraz małym urwisem lubiacym sie bawic .Reagowała na swoje imie wiedziła ,ze mówie do niech jak chciala cos zbroic ,była bardzo mądra bardzo .Tak mi żal nie wiem jak poradzic sobie ze strata .Wierze ,ze poszła sobie do innego lepszego swiata bez bólu i cierpienia, pełnego innych jak to mowicie ogonkow. Ale czemu zostawila mnie sama tak nagle przeciez ja ja kocham ....nadal .Moj narzeczony plakał razem ze mna był ze mna cały czas .Tak bardzo mi ciebie brak moja kluseczko Pańdziuszkowa kocham cie i zawsze bede cie pamietac ...